„TSUE jest niemalże czarną dziurą europejskiej demokracji”. Zgodnie z międzynarodowymi standardami sędziowie powinni cieszyć się nieskazitelną opinią. Czy można to sformułowanie odnieść do eurokratów z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, którzy przekraczają swoje kompetencje i wydają polityczne decyzje? Szczególne wątpliwości nasuwają się w związku z aferami związanymi z sędziami tego Trybunału. Czy TSUE jest więc faktycznie trybunałem sprawiedliwości czy raczej siedliskiem nieprawości? Afera na szczytach UE. Autor śledztwa: TSUE czarną dziurą europejskiej demokracjiLekceważą elementarne zasady prawa, wydają jednoosobowe decyzje w sprawach międzynarodowych; są związani z wiodącymi prym w unijnych strukturach partiami politycznymi. Taki obraz wyłania się z medialnych doniesień dotyczących sędziów TSUE. Trybunał, który powinien rozstrzygać najważniejsze sprawy we Wspólnocie, stał się dla eurokratów pałką do bicia tych, którzy domagają się przestrzegania traktatów i dążą do utrzymania suwerenności. – TSUE jest niemalże czarną dziurą europejskiej demokracji: nie wiadomo, jak działają, nie mamy dostępu do ich kont, nie wiemy, na jakich warunkach korzystają z pojazdów służbowych, jakie koszty generują – mówił w rozmowie TVP Info Jean Quatremer z francuskiego dziennika „Liberation”, który prowadził śledztwo dziennikarskie w sprawie handlu wpływami w instytucjach UE.„Liberation” w serii artykułów poruszał temat lobbystów, którzy wywierają wpływ na sędziów TSUE i na urzędników KE. W centrum handlu wpływami mają znajdować się politycy EPL, „kontrolowanej przez niemieckich chrześcijańskich demokratów”. Francuska gazeta oskarżyła o korupcję i handel wpływami między innymi przewodniczącego TSUE sędziego Koena Lenaertsa i ważnych unijnych urzędników związanych z EPL.Sędzia z politycznego nadania?Bez selekcji, bez publicznego naboru, bez żadnych formalnych procedur. W ten sposób na sędziego TSUE miał zostać powołany przez węgierską minister sprawiedliwości Judit Vargę Zoltán Csehi. Według źródeł zamieszczonych na portalu Telex, do 2016 roku, kiedy to został powołany do Trybunału, Csehi był prawnikiem w kancelarii poprzednika Vargi i miał bardzo niewielkie doświadczenie w prawie europejskim. Sądziła w sprawie Turowa Oburzenie części polskiej opinii publicznej wywołała wydana jednoosobowo decyzja sędzi Rosario Silvy de Lapuerty w sprawie kopalni Turów. Jak można było przeczytać w „El Diario”, sędzia była urzędniczką hiszpańskiego rządu i wspierała finansowo partię Partido Popular należącą do Europejskiej Partii Ludowej (na czele której stał Donald Tusk).„Jest córką Federico Silvy Muñoza, znanego ministra w rządzie Franco, założyciela Alianza Popular” – donosił „El Pais”. Alianza Popular, to poprzedniczka Partii Ludowej. „Jest także siostrzenicą byłego skarbnika Partii Ludowej Álvaro Lapuerty” – dodawano.– To kolejny dowód na to, jak Unia Europejska ciągle mówiąca o praworządności, sama tej praworządności nie przestrzega. Całe działania skierowane przeciwko Turowowi pokazują, że liczą się tylko i wyłącznie emocje. Dowody, dokumenty, przepisy i badania nie mają większego znaczenia – oceniała wówczas eurodeputowana Anna Zalewska.Wojna TrybunałówW maju 2020 roku niemiecki Trybunał Konstytucyjny odrzucił kluczową część orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE i podważył poprawność decyzji Europejskiego Banku Centralnego o skupie obligacji sektora publicznego eurostrefy.„TSUE jest powszechnie uważany za najwyższego arbitra w dziedzinie prawa unijnego, a krajowe sądy konstytucyjne lub najwyższe – w dziedzinie prawa nieunijnego” – komentował sprawę portal DW. Jak wyjaśniono, „napięcia zdarzają się na pograniczu, gdy (...) trzeba rozsądzić, czy dane przepisy należą do kompetencji unijnych czy krajowych. Eksperci od prawa unijnego nazywają ten system pluralizmem konstytucyjnym w UE, który czasem przeradza się w wojnę trybunałów, czyli TSUE oraz sądów konstytucyjnych.” Niemiecki TK od wielu lat zastrzegał sobie prawo do kontroli aktów UE pod kątem ich zgodności z prawami podstawowymi, pod kątem nieprzekraczania kompetencji przekazanych UE w traktatach unijnych (kontrola „ultra vires”) oraz pod kątem ochrony niemieckiej „tożsamości konstytucyjnej”. Z orzeczeniami TSUE nie zgodził się już sąd konstytucyjny Danii. W przypadku poczechosłowackich emerytur przeciwstawił się TSUE również Sąd Konstytucyjny Czech. „Poszli o kilka kroków za daleko”. Specjalistka prawa europejskiego o wyroku TSUE