Krecz rywalki. By awansować do ćwierćfinału, Iga Świątek potrzebowała zaledwie... sześciu gemów. Wszystko przez krecz Łesi Curenko, która poddała mecz przy stanie 1:5 w pierwszym secie. Ukrainka wyglądała na przeziębioną i nie była w stanie kontynuować gry. Po łatwym zwycięstwie w 3. rundzie, Iga Świątek była zdecydowaną faworytką poniedziałkowej konfrontacji. Przed meczem w Paryżu, najlepsza tenisistka świata spotykała się z Łesią Curenko dwukrotnie – w obu przypadkach pozwalała rywalce na ugranie zaledwie... dwóch gemów.Od początku poniedziałkowego meczu niewiele wskazywało na to, by Ukrainka znalazła magiczny sposób na pokonanie 21-letniej Polki. Iga grała pewnie, swobodnie, wygrywając cztery pierwsze gemy. Gdy nieoczekiwanie dała się przełamać rywalce, Curenko, zamiast jak najszybciej zmienić strony, wykorzystać lepszy moment, poprosiła o wizytę lekarza.Jak się okazało: Ukrainka gorzej się poczuła, mierzono jej ciśnienie, długo rozmawiano na temat tego, czy ma ochotę kontynuować grę. Spróbowała, chciała dokończyć seta, ale po rozegraniu jednego gema podała ręce Polce i podziękowała za grę. Świątek awansowała do ćwierćfinału, choć pewnie nie chciałaby odnosić podobnych zwycięstw. W kolejnej fazie czeka ją powtórka finału sprzed roku i starcie z Amerykanką CoCo Gauff.