„Gdybyście mieli trochę rozumu, zrozumielibyście...”. Kanclerz Olaf Scholz uchodzi za polityka stonowanego, opanowanego i postrzegany jest raczej jako chłodny i kalkulujący strateg. Jak się okazuje, nie tak trudno niemieckiego kanclerza doprowadzić do furii. Kiedy rodacy nazwali Scholza „podżegaczem wojennym”, i to na wiecu jego własnej partii, stracił panowanie nad sobą i dał się ponieść emocjom. Czytaj także: Kanclerz Niemiec Olaf Scholz a zbrodniarz wojennyW piątek w miejscowości Falkensee podczas festynu największej partii rządzącej w RFN koalicji doszło do protestów środowisk przeciwnych dostarczania broni dla Ukrainy. Gdy tylko Olaf Scholz pojawił się na scenie, usłyszał tłum krzyczący: „wynocha”, „pokój bez broni” oraz „podżegacz wojenny”. „Po pierwsze: Podżegaczem wojennym jest Putin! Wkroczył do Ukrainy z 200 tysiącami żołnierzy. Zmobilizował o wiele więcej. Zaryzykował życie własnych obywateli w imię imperialistycznej mrzonki. Putin chce zniszczyć i zdobyć Ukrainę – i ma też na oku innych. My, jako przyjaciele wolności, jako demokraci, jako Europejczycy, nie pozwolimy na to” – krzyczał Scholz cytowany przez portal DW. #wieszwiecejPolub nasKanclerz musiał przekrzykiwać się z coraz głośniejszym tłumem: „drodzy krzykacze, gdy wy krzyczycie: »pokój bez broni«, Putin zgromadził ogromną ilość czołgów, pocisków i rakiet, wymierzając je Ukrainę. Niszczy miasta, wsie, autostrady i koleje. I zabił niezliczenie wiele mieszkańców, wiele dzieci i starszych ludzi, w Ukrainie. To jest mord”. Według DW Scholz zasugerował też, że „krzykacze” zrozumieliby, kto jest podżegaczem, gdyby tylko „mieli trochę rozumu w głowach”.