„Nie zostałam przekupiona”. Grecka socjalistyczna eurodeputowana Eva Kaili, jedna z głównych podejrzanych w aferze Katargate, uważa, że padła ofiarą spisku, a zarzuty wobec jej rzekomego udziału w skandalu korupcyjnym w PE zostały spreparowane. Swoje zdanie wyraziła w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem „El Mundo”. Kaili, która w grudniu została zatrzymana w związku ze swoim domniemanym udziałem w skandalu związanym z korumpowaniem przez kraje takie jak Katar i Maroko posłów PE stwierdziła, że jest niewinna pomimo tego, że w jej domu znaleziono 150 tys. euro. Ich pochodzenia Greczynka nie potrafiła na początku wyjaśnić policji. W rozmowie z „El Mundo” zapewniła, że znalezione w jej domu przez belgijską policję pieniądze nie należały do niej, ale do byłego europosła włoskiej Partii Demokratycznej Pier Antonio Panzeriego. Miał on umieścić je w torbie, która następnie trafiła na przechowanie do partnera życiowego Kaili Francesco Giorgiego. W przeszłości był on asystentem Panzeriego. Kaili uważa, że padła ofiarą spisku, gdyż wchodziła w skład komisji w PE badającej skandal związany z domniemanym szpiegowaniem za pomocą oprogramowania Pegasus europosłów, a także czołowych polityków UE.Była wiceprzewodnicząca PE powiedziała „El Mundo”, że prawdopodobnie zaangażowanymi w podsłuchiwanie polityków, w tym członków europarlamentu, były kraje takie jak m.in. Maroko, Hiszpania, Francja i Belgia. „Szpiegowali oni prace komisji PE. Jest to naruszeniem prawa europejskiego (...) Fakt, że posłowie PE są inwigilowani przez służby specjalne, powinien budzić zaniepokojenie” – stwierdziła Kaili i wskazała, że dowody tej inwigilacji mają jej prawnicy. Kaili stwierdziła, że w Hiszpanii sfałszowano dowody przeciwko niej w sprawie rzekomego posiadania przez nią wielomilionowych kont w Panamie. Środki te, zgodnie z zarzutami, grecka eurodeputowana miała otrzymać od władz Kataru. „Nie zostałam przekupiona” „Nigdy nie oferowano mi pieniędzy z żadnego kraju i nigdy nie zostałam przekupiona” – powiedziała Kaili, zaznaczając, że ona i jej prawnicy uważają sprawę za „operację polityczną opartą na fałszywych dowodach”. Pod koniec maja prawnicy Kaili poinformowali, że ich klientka może wrócić do wykonywania swoich obowiązków w PE, ale otrzymała od sądu zakaz opuszczania Belgii.