Smoliński przypomniał, co stało się w 2010 roku w Łodzi. Przed biurem posła Kazimierza Smolińskiego w Tczewie ktoś zawiesił wulgarny transparent wzywający do „zaje***a” Prawa i Sprawiedliwości. – To skutek mowy nienawiści, którą cały czas kreuje opozycja – komentuje polityk w rozmowie z portalem tvp.info. W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł marsz Donalda Tuska. Jego uczestnicy wykrzykiwali wulgarne hasła; pełne wulgaryzmów były też niesione przez nich transparenty, na których można było przeczytać np.: „Je*ać PiS”, „PiS do piekła”. W nocy z niedzieli na poniedziałek w Tczewie transparent o podobnej wymowie ktoś zawiesił przed biurem poselskim Kazimierza Smolińskiego (PiS). „Taka oznaka »polityki miłości« pojawiła się przed moim biurem poselskim. Tusk jest ewenementem. Nikt nie wyhodował takiej nienawiści i tak wielkich zastępów hejterów. Pustka programowa, pustka ideologiczna. Sam hejt i żądza rozliczania” – napisał Smoliński na Twitterze. Dołączył też zdjęcie kartonowego transparentu. W rozmowie z portalem tvp.info Smoliński komentuje, że odbiera ten incydent „jako skutek przejawu tej mowy nienawiści, którą cały czas kreuje opozycja”. Smoliński zauważa, że liderzy opozycji nie odcinają się od mowy nienawiści, ale sami podsycają emocje. – W demokratycznym kraju tak się nie wygrywa wyborów. Trzeba przedstawić program, a nie tylko zniszczyć to, co zrobili poprzednicy – dodaje. Zwraca też uwagę na zachowanie celebrytów i ich mowę nienawiści. Przypomniał, co stało się w 2010 roku w Łodzi: Ryszard Cyba wtargnął do siedziby PiS i zastrzelił Marka Rosiaka – działacza partii i asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego oraz ranił nożem Pawła Kowalskiego – asystenta posła Jarosława Jagiełły.