„To wojna o wolność, którą musimy wygrać”. Znaczenie wojny na Ukrainie wykracza poza obronę tego państwa; to wojna o wolność, którą musimy wygrać. Jeżeli Kijów przegra, celem Rosji stanie się Polska i państwa bałtyckie, a to grozi wojną światową – podkreśliła w stacji CNN Nikki Haley, która ubiega się o nominację Partii Republikańskiej w amerykańskich wyborach prezydenckich w 2024 r. – Musimy zrozumieć, że wygrana Ukrainy to wygrana nas wszystkich, ponieważ tyrani dokładnie zapowiadają, co zamierzają zrobić – mówiła Haley w CNN. Wezwała USA i ich sojuszników do kontynuowania dostaw broni i sprzętu wojskowego dla Ukrainy. – Chiny zapowiedziały, że przejmą Hongkong, i to zrobiły. Rosja zapowiedziała, że najedzie na Ukrainę, i to się stało. Chiny mówią, że następny będzie Tajwan i powinniśmy im wierzyć. Rosja powiedziała, że następna będzie Polska i państwa bałtyckie; jeżeli do tego dojdzie, będziemy mieli do czynienia z wojną światową. Tutaj chodzi o to, by jej zapobiec – tłumaczyła. – Każdy zadaje sobie pytanie, kiedy skończy się wojna; ona się skończy, gdy Rosja wycofa się z Ukrainy, jeżeli wycofa się Ukraina, wtedy wszyscy staniemy przed widmem kolejnej wojny światowej – zaznaczyła republikańska polityk.Stanowisko Haley w sprawie wojny wyraźnie różni się od jej przodujących w wyścigu o republikańską nominację konkurentów – byłego prezydenta Donalda Trumpa i gubernatora Florydy Rona DeSantisa – podkreśla CNN. Trump często przypominał swoje dobre relacje z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, którego Haley nazywa tyranem. DeSantis początkowo nazywał wojnę „sporem terytorialnym”, co również wypomniała mu Haley podczas zorganizowanej przez CNN dyskusji z republikańskimi wyborcami w Hawkeye State w stanie Iowa. Haley była gubernator Karoliny Południowej i ambasador USA przy ONZ za prezydentury Trumpa. Jest jedną z kilku republikańskich polityków, którzy ogłosili, że będą się ubiegać o nominację Republikanów w wyborach prezydenckich w 2024 r. Według sondaży w tym wyścigu prowadzi jak na razie Trump (53 proc. poparcia), za nim jest DeSantis (22,4 proc.), Haley zajmuje trzecie miejsce, popiera ją na razie 4,4 proc. wyborców – przypomina portal The Hill.