„Rozliczaliby tylko platformowców”. Komisja ds. badania wpływów rosyjskich nie powinna działać, bo mogłaby ujawnić powiązania obecnej opozycji z Kremlem – usłyszeliśmy od uczestników marszu Donalda Tuska. Ich zdaniem tego rodzaju wpływami dotknięte były wszystkie środowiska polityczne w Polsce. Wymieniano nawet Lecha i Jarosława Kaczyńskich oraz Mateusza Morawieckiego. RAPORT: PROROSYJSKA ERA TUSKAZdaniem jednego z biorących udział w manifestacji zamiast komisji badającej wpływy rosyjskie należało powołać komisję śledczą. Nasz rozmówca zarzucił Prawu i Sprawiedliwości, że partia ta zwlekała z tą sprawą przez osiem lat sprawowania władzy. Warto wyjaśnić, że powołanie sejmowej komisji śledczej byłoby bez celowe gdyż czas jej funkcjonowania jest ograniczony kadencją parlamentu. Oznacza to, że musiałaby ona zakończyć prace za kilka miesięcy, czyli już w chwili gdy dopiero rozpoczęłaby zbieranie dokumentacji. – Mają chyba dostęp do wszystkich dokumentów i naprawdę mogą wykorzystać. Mają nieograniczone możliwości walki z opozycją – twierdził, przyznając, że „na pewno były wpływy rosyjskie w Polsce”. – Ale kij ma dwa końce, bo z tej strony były i z każdej strony były. To jest oczywiste. Myślę że na jaw wyszłyby tylko te ze strony opozycji – oceniał. Zwolennik opozycji był zaskoczony, że przedstawiciele partii, które preferuje, również mogłyby wejść w skład tej komisji. „J***ć PiS” i „spier***ać”. Zobacz „wesołych ludzi” na marszu TuskaO tym, że „każdy, równie dobrze z PiSu, miał jakieś związki” z Rosją jest przekonany inny uczestnik marszu. – Rozliczaliby tylko „platformowców”. Kaczyński – Lech i Jarosław – czy każdy inny polityk PiSu, Morawiecki, który był doradcą Tuska, oni nie będą rozliczani. Tylko ci, którzy są w Platformie – obawiał się. #wieszwiecejPolub nasInni maszerujący twierdzili, że kwestia jest oczywista i „bez sensu tłumaczyć”, albo – z własnej woli lub zniechęcani przez towarzyszy – nie chcieli z nami rozmawiać nie szczędząc wulgaryzmów.