Sprzeczne szacunki. Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa powołując się na źródła policyjne w niedzielnym marszu Tuska uczestniczyło ok. 100-150 tys. osób. Informację te podał też w pewnej chwili portal Onet. Ale podczas wystąpienia na placu Zamkowym Tusk stwierdził, że widzi pół miliona osób. Jeszcze więcej zobaczył Roman Giertych bo prawie milion. To kolejny raz kiedy w oczach opozycji liczba uczestników irracjonalnie pączkuje. Marsz opozycji przeszedł z pl. Na Rozdrożu na pl. Zamkowy, gdzie do swoich zwolenników przemawiał Donald Tusk. Właśnie tam mówił, że jest ich pół miliona. Jego prawnik, Roman Giertych, jest innego zdania. Jak te szacunki mają się do rzeczywistości? Według nieoficjalnych danych z policji, do których dotarła PAP, demonstracja liczyła od 100 do 150 tys. osób. Początkowo o 100 tys. pisał też portal niemiecko-szwajcarskiej spółki RASP, onet.pl: Po publikacji tych Tweetów – ale jeszcze przed przekazaniem przez PAP uzyskanych nieoficjalnie danych policyjnych – Onet zmienił swoje szacunki na odpowiadające wcześniejszym – jak napisał Samuel Pereira – zapowiedziom „Gazety Wyborczej”. To nie pierwsza manifestacja Tuska, po której rodzą się kontrowersje odnośnie liczebności, a szacunki różniły się od siebie kilkukrotnie. O rzekomej stutysięcznej frekwencji pisały sprzyjające opozycji media po demonstracji z października 2021 r., powielając taka informację za rzeczniczką stołecznego ratusza Moniką Beuth-Lutyk. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.Również w tamtym przypadku Roman Giertych tworzył w mediach społecznościowych narrację o wyjątkowym wydarzeniu, „największej manifestacji w historii III RP”.Zwrócono wówczas uwagę, że gdyby to była prawda, na każdym metrze kwadratowym musiałoby stać 10 osób. Przypomniano też, że – również według władz Warszawy – na największym „czarnym proteście” z października 2016 roku ten sam obszar zgromadził 30 tys. osób.#wieszwiecejPolub nasUczestnicy marszu Tuska zaatakowali legendę opozycji i dziennikarkę TVP. „Przykład idzie od góry”