Kolejny skandal w sercu UE. Skandal korupcyjny i mierzenie się z lobbingiem zewnętrznych mocarstw to niejedyne problemy trawiące Unię Europejską. Portal informacyjny Politico opublikował wyniki czteromiesięcznego dziennikarskiego śledztwa ws. mobbingu w Parlamencie Europejskim. Jego konkluzje nie są optymistyczne: asystenci europosłów są narażeni na mobbing, molestowanie seksualne, przemoc psychiczną i zwykłe chamstwo – wynika z ustaleń portalu. Przewodnicząca PE Roberta Metsola ogłosiła w tym roku sankcje wobec dwóch europosłanek – Moniki Semedo z Luksemburga z liberalnej grupy Renew i hiszpańskiej socjalistki Moniki Silvany Gonzalez. Obie zostały ukarane za „nękanie psychiczne”. Głośne przypadki to wierzchołek góry lodowej Co konkretnie oznacza ten pojemny termin? W oficjalnych sprawozdaniach PE, przytaczanych przez Politico, znajdujemy wyjaśnienie. To udokumentowane i udowodnione czyny, których Monika Silvana Gonzalez dopuszczała się wobec jednej z byłych asystentek: „asystentka ta była poddawana »osobistemu i zawodowemu upokorzeniu«; otrzymywała od europosłanki chamskie wiadomości, zawierające słowo »fuck«; była zmuszona do używania własnej karty kredytowej, aby pokryć do 700 euro wydatków swojej szefowej; spotykała się z nią w jej domu z naruszeniem ograniczeń Covid; była wielokrotnie zmuszana do wykonywania poleceń dotyczących prywatnych spraw europosłanki, w tym naprawy domowego internetu, a nawet zapisywała jej dziecko do szkoły”. Semedo i Gonzalez są jedynymi osobami faktycznie ukaranymi w tej kadencji PE, która rozpoczęła się w 2019 r. Jednak według Politico to wierzchołek góry lodowej, a problem toksyczności PE jako miejsca pracy jest systemowy. Parlament Europejski „toksycznym” miejscem pracy W ciągu czterech miesięcy śledztwa dziennikarze portalu rozmawiali z dziewięcioma asystentami, którzy zgłosili nadużycia i mają już za sobą lub są w trakcie procedury wyjaśniającej; siedmioma byłymi pracownikami PE, którzy twierdza, że byli ofiarami, ale nie złożyli jeszcze formalnych skarg; pięcioma osobami, które miały być świadkami nękania; oraz 16 innymi pracownikami Parlamentu, asystentami lub europosłami zaangażowanymi w procedury wyjaśniające. „Wyłania się z tego ciemny obraz Parlamentu, toksyczne miejsce pracy, które wielokrotnie lekceważyło ostrzeżenia, że jego polityka przeciwdziałania nękaniu jest niewystarczająca. Z dowodów zdobytych przez Politico wynika, że regulaminy nie chronią tych, którzy ryzykują wszystko, by zabrać głos. W niektórych przypadkach ofiary są aktywnie zniechęcane do składania skarg, aby chronić wizerunek Parlamentu i oszczędzić wstydu europosłom” – podkreśla portal. „Uczucie fizycznej i psychicznej śmierci” „Wobec nękania w PE obowiązuje kultura obojętności. (...) Świadkowie i ofiary, którym zapewniono anonimowość, mówią o uczuciu »fizycznej i psychicznej śmierci« lub nawet myślach samobójczych z powodu nękania. Standardowo na rozpatrzenie skargi czeka się kilka miesięcy albo dłużej. Jeden z rozmówców porównał doświadczenie opóźnień w procedurach do czekania na wyrok w celi śmierci” – relacjonuje Politico. Niektórzy rozmówcy portalu twierdzą, że skala zastraszania „w świątyni europejskiej demokracji wymknęła się spod kontroli”. Inni przyznają, że byli ofiarami molestowania seksualnego, a przemoc psychiczna jest tam na porządku dziennym. Klapsy w tyłek, upokorzenia i pomijanie przy awansach „Według tych, którzy mają dogłębną wiedzę na temat trójstopniowej procedury Parlamentu dotyczącej przeciwdziałania nękaniu, właśnie ona jest głównym powodem, dla którego tak niewiele spraw wychodzi na jaw. Pracownicy PE, którzy są ofiarami posłów, mogą wnieść formalną sprawę do działu kadr. Jeśli ten uzna sprawę za dopuszczalną, może przekazać ją komisji ds. przeciwdziałania nękaniu (w której zasiadają europosłowie). Jeśli komisja ta zdecyduje się na wszczęcie formalnego śledztwa, to wzywa polityka i domniemane ofiary do złożenia zeznań, a na koniec doradza przewodniczącemu Parlamentu ewentualne ukaranie winnego. Cały proces trwa często miesiącami (a nawet latami)” – wyjaśnia Politico. „Przez całą moją karierę spotykałam się z molestowaniem seksualnym ze strony moich przełożonych: klapsami w tyłek, pomijaniem przy awansach za odmowę robienia pewnych rzeczy” – mówi jedna z byłych pracownic, która odeszła z z pracy z powodu znęcania się psychicznego ze strony jednego z europosłów. Jak własne królestwa Jednocześnie, jeden z rozmówców portalu, który brał udział w tych procedurach wyjaśniających, zwraca uwagę, że często trudno jest uzyskać twarde dowody przeciwko osobie stosującej przemoc psychiczną. „Za każdym razem stajemy przed tym samym problemem: mamy wrażenie, że ofiara ma rację, jesteśmy przekonani, że nie jest nieuczciwa, a jednocześnie poza jej słowem nie mamy prawie nic” – podkreśla. Zdaniem Politico, jednym ze źródeł problemu jest wytworzona przez Parlament „kultura organizacyjna”, w której asystenci są niejako poddanymi. „(Eurodeputowani) są panami we własnym królestwie. Dynamika instytucjonalna faktycznie zachęca ich do przyjęcia tej roli” – relacjonuje słowa jednego z asystentów, który złożył skargę na swojego szefa. Zobacz także: Młodzi mężczyźni molestowani przez starszą przełożoną. Klepała po pośladkach i lubiła się ocierać