„Prisztina traktuje mniejszość serbską podejrzliwie, zarzucając jej działanie w interesie Belgradu”. Sytuacja w północnym Kosowie pozostaje bardzo napięta, w najbliższych dniach i tygodniach nie można wykluczyć kolejnych zamieszek – pisze na stronie Ośrodka Studiów Wschodnich ekspertka Zespołu Środkowoeuropejskiego OSW dr Marta Szpala. Jak podkreśla, „władze są zdeterminowane, by egzekwować krajowe regulacje w północnych gminach”. „W sytuacji braku zaufania pomiędzy kosowskim rządem a serbską mniejszością prowadzi to do znacznej eskalacji napięcia” – wyjaśnia dr Szpala. Jak dodaje, „Prisztina traktuje mniejszość serbską podejrzliwie, zarzucając jej działanie w interesie Belgradu”. Zdaniem ekspertki „rządzący są również odporni na naciski Zachodu, by poszukiwać alternatywnych rozwiązań obecnego kryzysu. Z kolei Serbowie, którzy pod wpływem Belgradu opuścili kosowskie instytucje i zbojkotowali wybory, nie są skłonni do współpracy z Prisztiną”. „Ich frustrację wykorzystuje nie tylko Belgrad – w celu utrzymania wpływów w Kosowie – lecz także lokalne układy polityczno-przestępcze, sabotujące wszelkie próby wprowadzenia na tym terenie rządów prawa” – czytamy w komentarzu.Napięta sytuacjaJak podkreśla dr Szpala, „tłem starć jest fiasko negocjacji pomiędzy Serbią a Kosowem, prowadzonych pod auspicjami Unii Europejskiej przy wsparciu USA”. „Choć strona unijna ogłosiła sukces rozmów, to w rzeczywistości nie uzgodniono ani planu kompleksowej normalizacji stosunków pomiędzy Belgradem a Prisztiną, ani przede wszystkim rozwiązania kryzysu związanego z opuszczeniem przez kosowskich Serbów części instytucji w listopadzie 2022 r.” – podkreśla.Jak wyjaśnia, „w konsekwencji od ponad pół roku w czterech serbskich gminach nie ma władz lokalnych działających w kosowskim systemie ani przedstawicieli mniejszości serbskiej w policji czy prokuraturze. Prisztinie nie udało się przekonać lokalnej społeczności do uczestnictwa w wyborach (raz zostały one przesunięte z powodu protestów), a ich bojkot miał zmusić stronę kosowską do wycofania się z prób wzmocnienia kontroli nad serbskimi gminami na północy”.„Władze zdecydowały się jednak wykorzystać tę sytuację do znacznego zwiększenia obecności sił policyjnych na tym terenie i egzekwowania przy wsparciu struktur siłowych kosowskich regulacji” – czytamy. Kto na tym korzysta? „Wcześniej sprawowanie kontroli nad tym obszarem było w zasadzie niemożliwe, co powodowało, że działania zorganizowanej przestępczości pozostawały bezkarne. W obecnej sytuacji na wybuchu zamieszek w Kosowie korzysta rząd w Belgradzie, który zmaga się z największą od 2000 r. falą niezadowolenia społecznego, wywołaną bierną reakcją władz na masowe strzelaniny w szkołach na początku maja” – pisze ekspertka.Jej zdaniem „incydenty pozwalają odwrócić uwagę od tych problemów i będą wykorzystywane przez władze do zniechęcania ludzi do uczestnictwa w protestach”. Jak podkreśla, „ryzyko destabilizacji sytuacji w Kosowie zapewne przełoży się także na większe poparcie partnerów zachodnich dla prezydenta Serbii Aleksandra Vučicia”.Wezwania do deeskalacji napięcia„Zarówno Stany Zjednoczone, jak i państwa UE wzywają Serbów i władze kosowskie do deeskalacji napięcia. Waszyngton wydaje się przy tym wykazywać daleko idące zrozumienie dla serbskiego punktu widzenia i domaga się od Prisztiny ustępstw oraz wycofania się sił kosowskich z zamieszkanych przez Serbów gmin na północy kraju” – czytamy w komentarzu. Dr Szpala przypomniała, że „ambasador USA w Prisztinie Jeff Hovenier ogłosił już, że w związku z tym, iż rządzący Kosowem ignorowali sugestie dotyczące łagodzenia napięcia, państwo to zostanie wykluczone z ćwiczeń wojskowych Defender 23, a USA nie będą wspierały jego dążeń do członkostwa w organizacjach międzynarodowych”. „Taka polityka Zachodu i wymuszanie ustępstwami krótkotrwałej stabilizacji to część problemu. Posunięcia ad hoc bez aktywnego zaangażowania się w wypracowanie kompleksowego porozumienia pomiędzy stronami lub chociażby rozwiązania kwestii powrotu Serbów do kosowskich instytucji tylko pogłębiają konflikt i skłaniają głównych aktorów do podejmowania jednostronnych działań” – konkluduje ekspertka. Co się dzieje w Kosowie? „Setki etnicznych Serbów z Kosowa zbierają się w środę na północy kraju, aby przeprowadzić demonstracje przeciwko nowo wybranym burmistrzom albańskiego pochodzenia, podobnie jak w poniedziałek, kiedy w starciach z siłami pokojowymi NATO rannych zostało kilkudziesięciu Serbów i żołnierzy Sojuszu” – poinformowała agencja Associated Press.Srdjan Miloslavljević, były burmistrz Zveczanu, pochodzenia serbskiego, powiedział, że Serbowie demonstrują w ramach pokojowego protestu. – Nasza wola życia jest ogromna, większa niż ich wola zniszczenia nas. Nasze żądania to wycofanie sił specjalnych kosowskiej policji z gmin na północy Kosowa, chcemy też, aby nowy burmistrz nie przyjeżdżał do gminy, aby nasi niesłusznie aresztowani obywatele zostali wypuszczeni – powiedział Milosavljević.NATO postanowiło we wtorek wysłać do Kosowa 700 dodatkowych żołnierzy, aby wspomóc pacyfikację protestów, jeśli będą one dalej trwały.Siły NATO z misji KFOR broniły w poniedziałek gmachów lokalnych urzędów w miejscowościach Zveczan, Leposavić i Zubin Potok przed serbskimi demonstrantami. Rannych zostało wówczas 52 Serbów z Kosowa – jak poinformowały władze tego kraju – oraz 30 żołnierzy NATO. Napięcie w regionie wzrosło po tym, jak na burmistrzów w kilku miasteczkach na północy Kosowa zostały wybrane osoby pochodzenia albańskiego, chociaż są to regiony zamieszkane głównie przez etnicznych Serbów.Stanowisko USAJeffrey Hovenier, ambasador Stanów Zjednoczonych w Prisztinie, niezwykle ostro zareagował na wydarzenia, które od kilku dni miały miejsce w Kosowie. Stwierdził, że rząd Albina Kurtiego zignorował sugestie Amerykanów i Unii Europejskiej, by nowo wybrani burmistrzowie rozpoczęli urzędowanie w zastępczych budynkach.Wysłanie specjalnych oddziałów policji do zajmowania budynków samorządowych było decyzją nieskonsultowaną z nikim. To według obserwatorów sprowokowało miejscowych Serbów do zaatakowania siedzib władz. „Uważamy, że sytuacja jest nadzwyczajna. Można ją porównać do sytuacji, jakby palił się dom. Najpierw trzeba zatrzymać ogień. Tak więc USA nie będą miały zbyt wiele cierpliwości, by czekać na podjęcie działań w celu deeskalacji sytuacji na północy” – powiedział ambasador Hovenier.#wieszwiecejPolub nasDodał, że pierwszą konsekwencją działań kosowskiego rządu będzie wykluczenie kraju z ćwiczeń NATO. Wspomniał również, że niewykluczone jest zmniejszenie zaangażowania amerykańskiego na rzecz uznania Kosowa na arenie międzynarodowej.