Rumunia nigdy ich nie uznała za rosyjską własność. W centrum Bukaresztu w Rumunii, podobnie jak w Polsce czy Szwecji, Rosja zajmuje kilka budynków. Rumunia nigdy nie uznała ich za rosyjską własność; status prawny nieruchomości przejętych po ZSRS nie został do tej pory uregulowany – przekazali rumuńscy dziennikarze śledczy z grupy RISE Project. Niektóre nieruchomości były zabrane prawowitym właścicielom w czasach komunizmu, gdy decyzje o Rumunii zapadały w Moskwie. – ZSRS nie udało się przenieść praw (własności) na Federację Rosyjską. To zwykle załatwia się przez ONZ. Federacja Rosyjska została de facto uznana za spadkobiercę ZSRS, jednak w przypadku tych budynków nie posiada tak naprawdę aktu własności – powiedział redaktorom RISE Cristian Diaconescu, były minister spraw zagranicznych Rumunii. Rosja zajmuje bezprawnie budynki w Rumunii Jeden z budynków będących przedmiotem kontrowersji to wybudowany w okresie międzywojennym dom przy Strada Tuberozelor 4. Teraz mieści się tam wydział konsularny ambasady Rosji w Bukareszcie.Okolica, w której się znajduje, to jeden z najbardziej zielonych i najlepiej zachowanych historycznie terenów w stolicy Rumunii. Zobacz także: Warszawa przejmuje budynki przy Sobieskiego 100. Będzie tam miejsce dla uchodźcówWilla została skonfiskowana przez komunistów w 1950 r. rodzinie rumuńskiego przedsiębiorcy Nicoli Prodanofa, który miał jedną z największych w kraju wytwórni obuwia. Po 1990 r. spadkobiercy Prodanofa zażądali zwrócenia swoich aktywów. Otrzymali oni możliwość rekompensaty finansowej w wyniku sporu z państwem rumuńskim; jednak uznali, że zaoferowana kwota – 3,5 mln lei rumuńskich, czyli ok. 710 tys. euro, jest zdecydowanie poniżej wartości budynku.Inny budynek, pod numerem 2 przy tej samej ulicy, również należał do rodziny Prodanof. Następnie wszedł w posiadanie Mihaila Moruzova, pierwszego szefa SSI, tajnego wywiadu rumuńskiego.Był on ofiarą masakry w Jilavie, czyli mordu przeciwników politycznych dokonanego w więzieniu pod Bukaresztem przez rumuńską faszystowską Żelazną Gwardię w 1940 r. Aurora, 15-letnia córka Moruzova, została uznana za jedyną spadkobierczynię ojca. W okresie proniemieckich rządów Iona Antonescu otrzymała ona budynek przy Tuberozelor 2 wraz 81 mln lei długu. W 1951 r. Aurora Moruzov postanowiła poszukać pomocy w sowieckiej ambasadzie. Kilkadziesiąt lat później przywołała te momenty w książce „Tajemnica Moruzova” autorstwa Iona Pavelescu.„Nagle usłyszałam głos, jakby docierał z innej planety. »Nasza ambasada jest zainteresowana wykorzystaniem budynków, które – być może pani o tym nie wie – należały do pani ojca, nie do ISS. Prosimy w związku z tym o akt darowizny. A w zamian spłacimy dług, czego żąda sąd«” – opisała Aurora Moruzov.Przyznała, że podpisała podany jej dokument, po czym opuściła budynek ambasady „niezwykle strapiona". Wynajem liczony w milionach euro Innym budynkiem zajmowanym przez Rosję, którego historia i teraźniejszość wzbudza kontrowersje, jest modernistyczny blok w okolicy pl. Charlesa de Gaulle'a w Bukareszcie. Budynek został zaprojektowany w latach 30. przez słynnego rumuńskiego architekta pochodzenia żydowskiego Marcela Janco, jednego z pierwszych dadaistów.Federacja Rosyjska zajmująca budynek na początku XX wieku wynajmowała go różnym podmiotom, a kwoty, jakie pobierała za wynajem, liczone są w milionach euro – przekazali reporterzy RISE Project. Umowa Rosji z Rumunią Łańcuch wynajmu można wyśledzić począwszy od 2007 r., kiedy Rosjanie dobili targu z bułgarską firmą. Umowa najmu została zawarta na 15 lat na kwotę 3,78 mln euro.Bułgarska firma podnajęła budynek po dwóch tygodniach lokalnej spółce za niemal dwa razy więcej: 6,83 mln euro. Po półtora roku bukareszteńska spółka wynajęła budynek firmie z Cypru za 14 tys. euro miesięcznie. W 2010 r. Federacja Rosyjska zażądała eksmisji lokatorów, bo nie płacili czynszu zgodnie z umowami. W 2015 r. budynek z lat 30. był w bardzo złym stanie. Jak opisywał reporter RISE, „rozebrano bramę ogrodzenia otaczającego budynek zaprojektowany przez Marcela Iancu, a drzwi budynku i wszystkie okna od parteru do ostatniego piętra zostały wyrwane z całą stolarką i oknami”.Nieruchomość stoi, a jego „tzw. renowacja” rozpoczęła się kilka lat po publikacji artykułu. „Chociaż ogólny zarys bryły został zachowany, dach przeszedł niedopuszczalne modyfikacje, biorąc pod uwagę to, że jest to zabytek” – skomentował Stanescu pytany o stan obiektu. W 2015 r. Rumuński Związek Architektów (OAR) Oddział w Bukareszcie rozpoczął procedurę włączenia budynku do zabytków historycznych. Nigdy jednak do tego nie doszło, jak przekazał Horia Moldovan, jeden z architektów, którzy udokumentowali historyczne znaczenie nieruchomości. Wraz z mniejszą posiadłością przy Bulevardul Aviatorilor, również zajmowaną przez Rosję, nieruchomość wraz z gruntami wyceniono w pierwszej dekadzie XXI wieku na 20 mln euro. Czytaj także: Czesi apelują o odłączenie rosyjskich budynków od prądu i wodyRosja zajmuje bezprawnie budynki w wielu państwach m.in. Polsce, Szwecji czy Czechach. Rosjanie nie płacą za nie rachunków i czynszu.