Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałek, że podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Komisja ds. badania wpływów rosyjskich nie narusza trójpodziału władzy; na koniec jej decyzja może być zaskarżona do sądu i to sąd rozstrzyga w tej sytuacji – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller. Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałek, że podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich oraz że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.Rzecznik rządu podczas późniejszej konferencji prasowej był pytany, czy członkowie komisji nie będą mieli zbyt daleko idących uprawnień, takich jak dostęp do informacji niejawnych czy zwolnienia z tajemnicy.Osoby wybrane do komisji będą miały rękojmię parlamentuMüller odpowiedział, że członkowie komisji są wybierani przez parlament – grono osób, które są wybrane w demokratycznych wyborach. Dodał, że na wiele stanowisk powołuje się osoby w ten sposób, wymienił tu RPO czy prezesa NBP oraz sędziów TK.– To jest legitymacja demokratyczna do pełnienia tej funkcji. Jeśli kogoś to w jakiś sposób dziwi albo ktoś podnosi zarzut, że to coś niewłaściwego, to zachęcam do zajrzenia do konstytucji, bo wiele jest takich organów wrażliwych, bardzo istotnych, które powoływane są przez Sejm. W związku z tym te osoby wybrane będą miały rękojmię parlamentu – powiedział Müller.Dodał, że „na koniec jest kontrola sądowa decyzji, które podejmuje ta komisja”. – W związku z tym nie jest prawdą, że tutaj nie ma możliwości sądowej kontroli rozstrzygnięć tej komisji – stwierdził.„Wiele osób protestowało, bo naruszaliśmy lobby”Według niego, w przypadku tzw. komisji reprywatyzacyjnej, również na początku były obiekcje w tym zakresie, a „później się okazało, że komisja skutecznie wywalczyła wiele dobrych decyzji, które naruszyły to lobby reprywatyzacyjne warszawskie”. „Wtedy też wiele osób protestowało, bo naruszaliśmy bardzo silne lobby, które przez lata w Warszawie dopuszczało się niezgodnych z prawem i moralnością działań” – powiedział.Müller był dopytywany o kwestię terminu, w jakim komisja miałaby zaprezentować raport z prac, czyli 17 września, i czy osoba, która zostałaby uznana winną będzie mogła startować w wyborach parlamentarnych.We Francji i w Niemczech działają już organy badające rosyjskie wpływ– Jeżeli komisja podejmie decyzję dotyczącą tzw. środków zaradczych lub podejmie decyzję dotyczące odebrania uprawnień, to jest zaskarżenie do sądu. W związku z tym do czasu rozstrzygnięcia sądowego ta osoba będzie dalej pełniła swoją funkcję. Naprawdę nie rozumiem tutaj obaw ze strony osób, które zgłaszają te uwagi – odpowiedział.Müller był też pytany, czy nie ma obaw, że to, co wypłynie podczas prac komisji, zostanie wykorzystane przez rosyjską lub białoruską propagandę.– Wręcz przeciwnie. Jeśli Rosja lub Białoruś mają cokolwiek w tej chwili wykorzystywać, to to, że mają wiedzę o osobach, które wpływały na decyzje w polskim państwie. Na różnego rodzaju decyzje dotyczące energetyki czy innych spraw, które miały miejsce w ostatnich latach w Polsce i dzięki temu te osoby mogą być szantażowane. Jeśli takie rzeczy miałyby wychodzić na światło dzienne, to będzie to tylko i wyłącznie dobre dla polskich spraw – ocenił. Zwrócił jednocześnie uwagę, że we Francji i w Niemczech działają już organy badające rosyjskie wpływy.Wpływ komisji na trójpodział władzy w PolsceRzecznik rządu stwierdził również, że komisja nie narusza trójpodziału władzy, gdyż „na koniec decyzja w tej sprawie może być zaskarżona do sądu i sąd rozstrzyga w tej sytuacji”.Müller został też zapytany, czy PiS nie obawia się, że powołanie komisji nie wpłynie negatywnie na negocjacje z Brukselą ws. Krajowego Planu Odbudowy. – To jest narracja, którą powtarza opozycja, i absolutnie się z nią nie zgadzam – odpowiedział.– Rozumiem, że chcą podejmować tego typu działania, bo niektóre osoby, podobnie jak na przykład Gerhard Schroeder w Niemczech, obawiają się tego typu działań. Obawiają się tego, że wyjdą sprawy, które nie będą opinii publicznej raczej cieszyły, wręcz przeciwnie – przygnębiały, bo skala pewnego rodzaju zachowań może być obnażona – dodał rzecznik rządu.Sejm ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022 uchwalił 14 kwietnia br. Z inicjatywą jej powołania wyszli w grudniu ub.r. posłowie PiS. Wskazywali, że komisja ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.11 maja br. Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy w sprawie powołania tej komisji. W piątek przeciwko senackiej uchwale opowiedział się Sejm.Zadania komisjiKomisja miałaby analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.