Róża Thun ocenia, że wspólny start w wyborach z 2019 r. „może nie był wcale potrzebny”. Róża Thun zarzuca Donaldowi Tuskowi, że swoim zachowaniem „wyprosił” opozycyjnych liderów z organizowanego przez PO marszu 4 czerwca. Pytana, czy opozycja powinna pójść „szerokim blokiem” do wyborów, przyznaje: Nie wiem. – My robiliśmy Koalicję Obywatelską do Parlamentu Europejskiego (w 2019 r.); nie wiem, czy to było takie dobre, bo ci ludzie i tak rozeszli się po różnych partiach – stwierdziła. Mijają dwa lata, odkąd Róża Thun odeszła z Platformy Obywatelskiej. Odnosząc się do tej decyzji w TVN24 przyznała, że był to dobry ruch.Jej zdaniem opozycja jest – kiedy trzeba – zjednoczona, ale nie w kwestii marszu 4 czerwca. – Zachowanie Tuska sprawiło, że ten marsz nie jest wspólnym marszem – stwierdziła.Sama się wybiera na wydarzenie, choć zabraknie tam liderów opozycyjnych partii. „Może to nie było wcale potrzebne” Europosłance przypomniano, że jeszcze w 2019 r. była zwolenniczką „szerokiej koalicji opozycji, od PSL, po SLD i Wiosnę”, a dziś nie widać w jej wypowiedziach entuzjazmu dla takiej koncepcji startu w wyborach. – Ja nie wiem – przyznała szczerze Thun. Tłumaczyła, że sama nie kandyduje w tych wyborach i nie układa list, a istotą demokracji jest to, by „dać wyborcom wybór”.– My robiliśmy tę Koalicję Obywatelską wtedy do Parlamentu Europejskiego (chodzi prawdopodobnie o wybory z 2019 r. i tzw. Koalicję Europejską – red.), zresztą nie wiem, czy to było takie dobre, bo ci ludzie i tak rozeszli się później po różnych partiach. Może to nie było takie potrzebne wcale, ale doświadczenie mamy za sobą – stwierdził europosłanka. Thun odniosła się także do śmierci Stanisława Pyjasa, krakowskiego studenta, działacza opozycji antykomunistycznej, którego 46. rocznicę śmierci wspominano na początku maja. Potem w Krakowie zawiązano Studencki Komitet Solidarności, którego Róża Thun – wtedy Woźniakowska – była rzeczniczką. Thun: Ta władza mi strasznie przypomina tę opresję PRL W wydanej niedawno książce Cezary Łazarewicz wskazuje, że nie da się z całą pewnością stwierdzić, iż za śmierć Pyjasa odpowiadają służby komunistycznego państwa. Taka teza nie jest zdaniem Thun kontrowersyjna. – Niezależnie kto przyczynił się fizycznie do śmierci Pyjasa, to wszystko by się tak nie potoczyło, gdyby to nie były tak ohydne czasy. Czasy były podłe, ludzie się sprzeciwiali opresyjnej władzy, zresztą ta dzisiejsza mi szalenie tamtą przypomina, muszę przyznać. (…) ważne, żebyśmy o tych czasach potrafili mówić w sposób obiektywny, a to był skutek. W dalszym ciągu obwiniam służby o śmierć Pyjasa, niezależnie od tego, czy oni się do tego przyczynili, czy nie – powiedziała europosłanka Polski 2050.Zobacz także: „Pyjas zginął, ponieważ chciała tego SB. Teraz byli komuniści chcą wybielić ohydny system”