
Koszykarze Boston Celtics wygrali drugi raz z rzędu z Miami Heat, tym razem u siebie 110:97, i w finale Konferencji Wschodniej ligi NBA przegrywają już tylko 2-3. Kolejny mecz serii do czterech zwycięstw odbędzie się w sobotę na Florydzie.
Hokeiści Florida Panthers pokonali u siebie Carolinę Hurricanes 4:3, wygrali rywalizację play off 4-0, zostali mistrzami Konferencji Wschodniej i...
zobacz więcej
Gospodarze prowadzili od początku do końca, a w pewnym momencie ich przewaga wynosiła nawet 24 pkt. Koszykarze z Miami szansy na dołączenie do najlepszych na Zachodzie Denver Nuggets w wielkim finale NBA będą musieli więc szukać w sobotę we własnej hali.
Przemawia za nimi statystyka – jeszcze nigdy w historii zespół, który w serii play off prowadził 3-0 nie został wyeliminowany.
Celtics nie tracą jednak wiary w sukces. „Musimy po prostu zrobić wszystko, aby odnieść kolejne zwycięstwo” – powiedział Derrick White, zdobywca 24 punktów dla gospodarzy, w tym sześciu „trójek”. „Oparliśmy się plecami o ścianę. Ale zapięliśmy pasy i weszliśmy na wysoki poziom, aby dostać kolejną szansę” – dodał trener bostończyków Joe Mazzulla.
W czwartek oprócz White'a świetnie spisali się także inni koszykarze Celtics. Marcus Smart miał 23 pkt i pięć przechwytów, Jayson Tatum 21 pkt, 11 asyst i 8 zbiórek, a Jaylen Brown dołożył 21 pkt.
W zespole z Miami najskuteczniejszy był zdobywca 18 pkt Duncan Robinson. Pewny sukcesu jest trener Heat Erik Spoelstra.
„Ta przegrana nic nie znaczy. W sobotę zagramy o wiele lepiej i awansujemy” – powiedział szkoleniowiec, który walczy o szósty finał z Heat i o trzecie zwycięstwo. Wcześniej cieszył się z tytułu także jako asystent trenera Pata Rileya.