Nie tylko zdradził ojczyznę, ale chciał jeszcze uszkodzić elektrociepłownię. Były ukraiński policjant został oskarżony o kolaborację z wrogiem oraz przygotowanie do sabotażu w elektrociepłowni Kurachów w obwodzie donieckim. Do zamachu nie doszło, ponieważ funkcjonariusze Państwowego Biura Śledczego (DBR) odkryli spisek i przejęli materiały wybuchowe, które miały być użyte do zamachu. Funkcjonariusze DBR zakończyli właśnie śledztwo przeciwko renegatowi, który po zajęcia Mariupola przez Rosjan przeszedł na ich służbę. „Oskarżony przeprowadził działania filtracyjne na jednym z punktów kontrolnych, poszukiwał patriotycznych obywateli, ukraińskich funkcjonariuszy organów ścigania i wojskowych, którzy pozostawali pod okupacją” – poinformowało DBR. Okazało się, że były policjant tak bardzo zaprzedał się wrogom, że wraz ze wspólnikiem przygotowywali się do ataku terrorystycznego w elektrociepłowni Kurachów w obwodzie donieckim. Miało do niego dojść pod koniec ubiegłego roku. „Mężczyzna ukrył urządzenia wybuchowe, amunicję i środki inicjujące wybuch w specjalnej skrytce w pobliżu elektrociepłowni. Zgodnie z planem wspólnik byłego funkcjonariusza organów ścigania miał zdetonować ładunki w obiekcie. Funkcjonariusze DBR odkryli skrytkę i zapobiegli atakowi” – czytamy w komunikacie ukraińskich śledczych. Były policjant został oskarżony o zdradę i przygotowania do aktu terrorystycznego, za co grozi mu nawet dożywotni pobyt w więzieniu.