Te, których nie dał rady naprawić, zamienia w dzieła sztuki lub meble. W Wee Hub, enklawie artystów i społeczników ulokowanej w opuszczonym dawnym domu towarowym dzielnicy Edynburga Leith – znajduje się unikatowy showroom Pianodrome. Oferuje się tam stare, podniszczone, ale gruntownie wyremontowane pianina i fortepiany, wyrzucone wcześniej z brytyjskich domów. Każdy z tych instrumentów można „adoptować”, wnosząc symboliczną darowiznę w wysokości „50 funtów lub więcej” (ok. 260 zł). Za inicjatywą stoi muzyk Tim Vincent-Smith, który, jak podaje agencja prasowa AFP, „uratował już setki fortepianów”. Te zaś, których nie dał rady naprawić, zamienia w dzieła sztuki lub meble.„Dla mnie Pianodrome to zwieńczenie całego życia poświęconego na budowaniu ze znalezionych materiałów, tworzeniu kreatywnych społeczności i graniu muzyki” – napisał o sobie na stronie na stronie internetowej.Wyjaśnił, że jego wielka przygoda rozpoczęła się, gdy mieszkał w kultowej paryskiej księgarni Shakespeare and Co., ulokowanej nad brzegiem Sekwany. Nie chodziło jeszcze wtedy o fortepiany, a... meble. Tyle że tworzone z odzyskanego drewna.„Ekscentryczny właściciel George wysyłał mnie do lokalnych skipów (dużych otwartych kontenerów na odpady – przyp. red) po deski, z których później robiłem półki, ławy i łóżka dla włóczykijów, którzy pracowali tu w zamian za nocleg”.W 2004 roku z grupą ludzi poznanych w Paryżu (nazywanych przez niego „tumbleweeds”) Vincent-Smith założył księgarnię na greckiej wyspie Santorini. Nazywała się Atlantis Books (Książki Atlantydy). Wszystkie półki i wnętrze sklepu – który nadal funkcjonuje na szczycie wulkanicznego klifu w mieście Oia – zostały wykonane z wyrzuconego na morski brzeg drewna.Jego obecna działalność to kontynuacja tamtej, czyli wykorzystywanie rzeczy, które ludzie wyrzucili na śmietnik. W Edynburgu skupił się na pianinach i fortepianach, ponieważ – jak tłumaczy – w Wielkiej Brytanii wiele tych instrumentów, nieraz bardzo szacownych, trafia „na gabaryty”, gdy ludzie remontują domy, by uzyskać w nich więcej przestrzeni.– Fortepian jest przykładem czegoś, co nasze społeczeństwo uważa za odpad, jednak może być wykorzystany do wielkich celów – powiedział w wywiadzie dla AFP. – Najpierw robiłem z nich meble – przyznał. „Siedzisko przy oknie czy rodzaj wysokiego łóżka ze schodkami. Później fortepiany po prostu zaczęły do mnie trafiać w dużej ilości. Niektóre w »całkiem dobrej« formie”.Działalność PianodromeWtedy Vincent-Smith i jego kolega Matthew Wright postanowili założyć Pianodrome, aby uratować jak najwięcej tych instrumentów. Obecnie miejsce to służy nie tylko jako „centrum adopcyjne”. Jest także kameralną salą koncertową, a cykliczne koncerty przy akompaniamencie uratowanych instrumentów, udowadniają kunszt rzemieślników przywracających je do „życia powysypiskowego”. Oczywiście, nie wszystkie fortepiany i pianina udaje się ocalić. Nic się jednak nie marnuje, bo z tych najbardziej zdezelowanych został zbudowany mały amfiteatr.Na stronie Pianodrome można znaleźć praktyczne wskazówki dotyczące konserwacji „adoptowanych” instrumentów już w domu. Jest też lista niedrogich stroicieli.Ma 108 lat i szykuje kolejny album muzyczny [WIDEO]– Po zainstalowaniu w domu lub przestrzeni społecznej większość fortepianów będzie wymagała strojenia raz na sześć miesięcy, co wychodzi taniej niż karmienie kota – przekonuje Vincent-Smith. I dodaje, że nauka gry również nie musi być kosztowna, bowiem wiele lekcji i nut jest dostępnych bezpłatnie w Internecie.