
Milion dolarów, chloropikryna, dwie grupy bojowe z Rosji i Naddniestrza – to nowy plan służb specjalnych Federacji Rosyjskiej na obalenie prozachodniego rządu Mołdawii. Czy Kiszyniów jest przygotowany na kolejną próbę zamachu stanu?
W ostatnich miesiącach wciąż pojawiają się informacje, że Moskwa może wywołać wojnę rękami naddniestrzańskich separatystów. Tymczasem na...
zobacz więcej
Agencje wywiadowcze Ukrainy, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę ostrzegają przed kolejnymi próbami Kremla zdestabilizowania prozachodnich władz w Kiszyniowie. Według anonimowych źródeł niedawno na biurko mołdawskich służb trafił kolejny raport, a w nim – szczegółowe informacje dotyczące przygotowań do kolejnej próby zamachu stanu.
Kiszyniów otwarcie przyznaje, że do tej pory udaremnił trzy rosyjskie próby przewrotu, a prezydent Maia Sandu w wywiadzie dla kanału 1 mołdawskiej telewizji powiedziała: „Będą podejmowane nowe próby, a plany Kremla są oczywiste. Chodzi o zmianę rządu w Kiszyniowe na prorosyjski i wykorzystanie Republiki Mołdawii przeciwko Ukrainie w tej wojnie”.
Ostatnią próbę przewrotu mołdawskie służby udaremniły 13 marca, kiedy przez centrum Kiszyniowa przeszła demonstracja zwolenników prorosyjskiej partii Szor i Ruchu dla Narodu. Doszło wtedy do starć z policją. Zatrzymano 54 osoby. Między innymi bojówkarzy, którzy mieli kontakty ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej.
Mołdawska policja wpadła na trop siatki dzięki swemu agentowi, który nawiązał kontakt z Moskwy. Siatka liczyła 10 grup po 5-10 osób. Każda z nich miała otrzymać po 10 tysięcy dolarów. Grupa miała wywołać niepokoje w Kiszyniowie. Mołdawska Policja nagrała rozmowy członków tej siatki.
Seria groźnych incydentów w Naddniestrzu, separatystycznym regionie Mołdawii, to dopiero początek operacji destabilizacji tego kraju, rządzonego od...
zobacz więcej
Nowe raporty wywiadowcze potwierdzają informacje mołdawskiej policji i sugerują, że zagrożenie podobnymi akcjami wciąż jest wysokie.
W Mołdawii operuje grupa bojowa, której członkowie są obywatelami Federacji Rosyjskiej. Posługując się sfałszowanymi dokumentami, zostali przerzuceni do Kiszyniowa przez Gaugazję, autonomiczny region Mołdawii, którego mieszkańcy w większości wykazują prorosyjskie nastawienie.
Przygotowaniem tej grupy osobiście zajmował się Mołdawianin Grigorij Karamalac, pseudonim „Bułgar”. Przeprowadził szkolenie grupy z zakresu prowadzenia walk w warunkach miejskich, w tym zdobywanie budynków.
Karamalac jest poszukiwany przez Interpol od 1998 roku. Miał dwie sprawy karne w Mołdawii za kilka przestępstw popełnionych w latach 90.
Grupa pod jego przywództwem dopuściła się serii mordów, porwań, wymuszeń i rabunków. Był związany z mołdawskimi komunistami, a w 2008 roku otrzymał rosyjskie obywatelstwo.
Jak twierdzi Nicolae Alexei, były dyrektor Departamentu ds. Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji, Karamalac otrzymał je z rąk Władimira Putina. W mediach społecznościowych „Bułgar” przedstawia się jako mistrz w zapasach w stylu wolnym, biznesmen i filantrop, założyciel i prezes „IFAVIS” Międzynarodowego Funduszu Weteranów i Sportów Niepełnosprawnych oraz wiceprezes Federacji Zapaśniczej Rosji.
Na facebookowym profllu IFAVIS zamieszczono wiele zdjęć Karamalca. Na jednym z nich, w okupowanym przez wojska rosyjskie Melitopolu na Ukrainie, wśród dzieci, zaprasza na rosyjską akcję sportowo-patriotyczną pod hasłem „Bycie zdrowym jest modne”.
Oprócz zamiłowania do zapasów, boksu i sambo Karamalac w mediach społecznościowych często wyraża niezadowolenie ze zmian zachodzących w jego ojczyźnie.
„Podżeganie do nienawiści do rosyjskiej kultury, próby sztucznego zerwania więzi historycznych między dwoma braterskimi narodami znacznie komplikują dostęp obywatelom Mołdawii do rosyjskiego rynku i wspólnego biznesu. Prowadzi to do napięć publicznych, energetycznych i społecznych. Wyraziłem i będę nadal wyrażać swoje obywatelskie stanowisko, ponieważ wierzę, że tylko poprzez obalenie tego ohydnego reżimu mamy szansę na przyszłość i dobrobyt naszej ojczyzny: Mołdawii” – czytamy w jednym z wpisów Karamalaca.
W Mołdawii inflacja przekroczyła 25 proc., a ponad jedna czwarta populacji tego kraju żyje poniżej granicy ubóstwa. Mieszkańcy Kiszyniowa są...
zobacz więcej
Do drugiej grupy bojowej, która ma doprowadzić do przewrotu w Kiszyniowie, rosyjskie służby zwerbowały obywateli Naddniestrza, autonomicznego regionu we wschodniej Mołdawii. W rzeczywistości jest to nieuznawane na arenie międzynarodowej marionetkowe państwo, pozostające w rosyjskiej strefie wpływów, ze stolicą w Tyraspolu.
Członkowie naddniestrzańskiej grupy bojowej od marca opracowują plany akcji, w tym trasy, którymi grupa najdogodniej może dostać się do celu. Grupa przygotowała także skrytki na broń i środki bojowe.
Wśród nich jest chloropikryna, czyli zakazana broń chemiczna w postaci lotnej cieczy, której po raz pierwszy użyto w czasie pierwszej wojny światowej. Niedawno ukraiński sztab alarmował, że wojska rosyjskie na kierunku Awdijiwki w obwodzie donieckim coraz częściej stosują broń chemiczną – w postaci granatów K-51 z chloropikryną.
Według informacji, które dotarły do mołdawskich urzędników, budżet operacji wynosi milion dolarów, a siatka bojówkarzy jest w trybie gotowości i bezpośrednio podlega decyzjom Siergieja Biesiady – szefa departamentu wywiadu zagranicznego rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
W 2014 roku został wysłany do Kijowa podczas Majdanu, by utrzymać przy władzy Wiktora Janukowycza. Biesiada nie powstrzymał Rewolucja Godności.
Świat o nim ponownie usłyszał w kwietniu ubiegłego roku, kiedy stracił stanowisko w FSB za przekazywanie Władimirowi Putinowi nieprawdziwych informacji o nastawieniu społeczeństwa ukraińskiego wobec Rosji i potencjału militarnego Ukrainy. Jako główny winowajca klęsk rosyjskiej armii na Ukrainie trafił do więzienia w Lefortowie, by w maju wrócić na stanowisko. Teraz otrzymał zadanie zdestabilizowania Mołdawii.
Jeszcze na wczesnym etapie wojny na Ukrainie, w maju ubiegłego roku ukraiński kontrwywiad przekazał, że Rosja planowała desant w stolicy Naddniestrza Tyraspolu, z samolotów Ił-76 i śmigłowców. Podobny scenariusz Kreml zrealizował 24 lutego 2022 r. w Hostomelu pod Kijowem, gdzie rosyjskie wojska powietrznodesantowe przeprowadziły udany atak na lotnisko.
Zachodnie agencje wywiadowcze wątpiły wtedy w powtórkę z Hostomelu i otwarcie drugiego frontu od strony Mołdawii w kierunku Odessy. Podkreślały, że lot przez obwód odeski wiązałby się z ryzykiem zestrzelenia odrzutowych transportowców przez ukraińską obronę przeciwlotniczą.
Posiadamy informacje, że rosyjskie służby starają się wzniecić protesty, które mają doprowadzić do powstania przeciwko mołdawskim władzom i...
zobacz więcej
Z drugiej strony obawy przed rosyjskim atakiem podsycał fakt, że w zdominowanej przez ludność rosyjskojęzyczną separatystycznej „republice” na terytorium Mołdawii stacjonuje półtora tysiąca rosyjskich żołnierzy, którzy w miejscowości Cobasna przy granicy z Ukrainą mają dostęp do posowieckiego arsenału z około 20 tys. ton przeterminowanej amunicji, której potencjalna eksplozja osiągnęłaby siłę 10 kiloton trotylu. Dla porównania bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę miała moc 15 kiloton.
W maju ubiegłego roku Ukraińcy ostrzegali, że Rosjanie planowali rozniecanie zamieszek w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii. Jednocześnie z separatystycznego Naddniestrza docierały informacje o eksplozjach nieopodal ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu, a w mediach społecznościowych krążyły zdjęcia zniszczonych przekaźników radiowych i informacje o ataku na jednostkę wojskową i domniemany ostrzał w pobliżu rosyjskich składów broni. W ocenie ukraińskiego wywiadu wojskowego były to prowokacje Kremla, które miały wciągnąć Naddniestrze w trwającą wojnę na Ukrainie.
Na przełomie maja i kwietnia ubiegłego roku relacjonowałem te wydarzenia z Kiszyniowa. Do stolicy Mołdawii przyleciał wtedy sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, a ze specjalną misją do Naddniestrza pojechali reprezentujący Organizacje Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) dyplomaci Artur Dmochowski oraz Thomas Mayr-Harting. Wydawało się wtedy, że kryzys w Mołdawii został zażegnany, a jedyną widoczną oznaką wpływów Kremla była prorosyjska demonstracja w Kiszyniowe zorganizowana 9 maja w związku obchodami Dnia Zwycięstwa. W stolicy Mołdawii pojawiły się wtedy czerwone sztandary i czarne wołgi, weterani wojny ZSRR w Afganistanie, rodziny z dziećmi i komunistyczne młodzieżówki.
Aby Europa była bezpieczna, musimy zapewnić, by Ukraina wygrała wojnę, a Rosja ją przegrała; Mołdawia pomaga w inicjatywach, które zmierzają do...
zobacz więcej
Mołdawskie władze zabroniły uczestnikom prorosyjskiej manifestacji pokazywania żółto-czarnych wstążek św. Jerzego oraz liter „Z” i „V”, czyli symboli rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wtedy tuż za miedzą w czarnomorskiej Odessie alarmy przeciwlotnicze regularnie ostrzegały przed rosyjskimi atakami z powietrza.
Dziś jest podobnie, z tą różnicą, że 200 kilometrów od Kiszyniowa Rosja atakuje nie tylko rakietami, ale i irańskimi dronami kamikadze. Na szczęście – dzięki dość szczelnej obronie przeciwlotniczej – życie nad Morzem Czarnym toczy się względnie normalnie.
50-letnia prezydent Mołdawii Maia Sandu wie, że napięta sytuacja w jej kraju nie może się równać z tym, co dzieje się na Ukrainie. Dostrzega jednak ryzyko i wierzy, że może uratować niewielki kraj, liczący 2,6 miliona mieszkańców, wprowadzając go do Unii Europejskiej. Mołdawia chce członkostwa w UE „tak szybko, jak to możliwe” jako ochrony przed zagrożeniem ze strony Rosji i ma nadzieję na decyzję o rozpoczęciu negocjacji „w ciągu najbliższych miesięcy” – powiedziała Maia Sandu w niedawnym wywiadzie dla agencji AFP.
– Wierzymy, że Rosja będzie nadal dużym źródłem niestabilności w nadchodzących latach i musimy się chronić – dodała Sandu na marginesie szczytu Rady Europy w Islandii.
1 czerwca Mołdawia będzie gospodarzem drugiego szczyt Europejskiej Wspólnoty Politycznej – forum utworzonego w zeszłym roku, które gromadzi przywódców wszystkich 27 krajów UE i 20 krajów sąsiadujących z blokiem. Spotkanie będzie okazją dla Mołdawii do wzmocnienia swojej kandydatury, o ile powstrzyma plany Kremla dotyczące przewrotu w Kiszyniowie. Plany, nazwiska i zdjęcia są na biurku mołdawskich służb.