Były tylko pretekstem do próby ukąszenia nielubianych polityków. Pan Tomasz Sianecki nie jest już młodzieniaszkiem. Za trzy lata będzie mógł w aptece dostawać darmowe leki, zaordynowane mu przez lekarza. Oczywiście nie życzę mu tego, aby musiał z takiej ulgi korzystać. Z pewnością jednak jest już człowiekiem dojrzałym. Tak więc, za to co robi, bierze odpowiedzialność. Na oko sprawia wrażenie zdrowego na ciele i umyśle. Właściwie nie mam zastrzeżeń. A jednak z pewną sferą przyjętą w cywilizacji europejskiej, zwanej kulturą bycia, wydaje się być nieco na bakier. Nie wiem, skąd te poważne kłopoty rozróżnienia między „przeprosinami” a słowami obraźliwymi. A z takim pomyleniem odległych od siebie w treści i intencjach słowach wypowiedzianych jednym tchem przez pana Tomasza Sianeckiego mamy do czynienia. Zastosowany przez niego chwyt przekreśla wartość przeprosin, jakie kieruje „do wszystkich, którzy się czują obrażeni”, tym co się stało w trakcie prowadzonego przez niego programu. A czemu w żaden sposób jako gospodarz nie zareagował zgodnie z kanonem spoczywającym na prowadzącym. Machnięcie ręką na późniejsze wulgarne słowa swego gościa było gestem odganiającego brzęczącą muchę, a nie właściwą reakcją dziennikarza. Winien przerwać gościowi kilka minut wcześniej, kiedy ten żartował z osób transpłciowych.Poprzez integralne wbudowanie w te jak je nazywa „przeprosiny do jego kolegi redakcyjnego Piotra Jaconia oraz środowiska osób LGBTQ+, ich znajomych i rodzin”, drobnych złośliwości do nielubianych przez siebie polityków tak naprawdę nie tylko zmniejsza rangę i autentyczność takich przeprosin, ale praktycznie unieważnia je. Okazuje się, że przeprosiny były tylko pretekstem do próby obraźliwego ukąszenia prezydenta Andrzeja Dudy, ministra Przemysława Czarnka i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Takimi przeprosinami w istocie obraża tych, którym – jak zapewniał – jego słowa miały wynagrodzić przykre doznania związane z prowadzonym przez niego programem. Pokrętność jego wypowiedzi tym bardziej kontrastuje z górnolotną frazą, zapewniającą, że „przeprasza słowami płynącymi prosto z serca i najbardziej szczerze”.#wieszwiecejPolub nasTym bardziej martwią mnie poważnie jego kulturowe niedobory. Wszak pan Tomasz Sianecki, dziennikarz TVN, mając wyrafinowany dowcip, należy do nielicznej grupy osób wyemancypowanych, twórczo bardzo rozwiniętych.Ochrona dzieci a pochód nowej cywilizacjiMimo tej przewagi nad przeciętnymi ponurakami – nie szukając daleko, jak np. ja - może byłoby warto, aby zapisał się na konsultacje do specjalisty uniwersyteckiego. Znawcy kultury współżycia. To powinno podciągnąć jego sposób postępowania na wyższy poziom. Nie powinien zapominać, że jest obywatelem wspólnoty europejskiej. A to zobowiązuje.