
Polska to niemal 40-milionowy kraj z olbrzymimi możliwościami. Również sportowymi. A Polacy mają wyjątkowy, moim zdaniem, potencjał i talent sportowy. W klubowym sporcie wielkie sukcesy w najbardziej prestiżowych rozgrywkach – Lidze Mistrzów – odnoszą piłkarze ręczni i siatkarze – Vive (teraz Barlinek Industria) Kielce i Zaksa Kędzierzyn-Koźle mają w dorobku triumfy w tych rozgrywkach. Jeden z europejskich pucharów w koszykówce zdobył w tym roku męski zespół Anwilu Włocławek. Regularnie w Lidze Mistrzów siatkarek grają klubowe zespoły kobiece. Nie możemy jednak się doczekać corocznej gry w elitarnych rozgrywkach polskich klubów piłkarskich. No właśnie, dlaczego?
Marek Papszun po sezonie odejdzie z Rakowa Częstochowa – poinformowano na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Decyzję miał podjąć sam trener,...
zobacz więcej
W tym sezonie sukcesy w Ekstraklasie świętują dwa kluby: Raków Częstochowa, który sięgnął po pierwszy w swojej ponadstuletniej historii tytuł mistrzowski, i Legia Warszawa, która po raz dwudziesty w 107-letniej historii zdobyła Puchar Polski. W pierwszej czwórce (obok Pogoni Szczecin) zamelduje się też poznański Lech, który w tym roku grał w ćwierćfinale Ligi Konferencji, najmniej prestiżowych europejskich rozgrywek. W jaki sposób będą dyskontowały swoje sukcesy? Jak będą przygotowywały się do wielkiej gry o awans do fazy grupowej europejskich pucharów?
Najpierw Raków. Jego właścicielem od 2014 roku jest biznesmen Michał Świerczewski, właściciel znanej firmy X-com, który co roku łoży na utrzymanie zespołu ok. 20 mln zł. Od 2016 roku trenerem Rakowa (który wówczas był w II lidze) jest nieznany wcześniej Marek Papszun. Drużyna zarządzana wzorcowo, lepsza z roku na rok pod okiem Papszuna, teraz sięga po tytuł.
Czytaj także: Huczne świętowanie w Częstochowie. Tak Raków cieszy się z tytułu! [WIDEO]
Jednak przy okazji mistrzostwa drogi trenera i klubu się rozchodzą. Parę tygodni temu zorganizowano konferencję prasową, na której właściciel i szkoleniowiec ogłosili rozwód. Ponoć Papszun chce odpocząć i poświęcić czas rodzinie. Oczywiście chwalebne i małżonka trenera bardzo się cieszy, ale czy na pewno to jedyny powód? Czy przypadkiem nie miały z tym jednak niespodziewanym odejściem nic wspólnego wcześniejsze deklaracje właściciela, że teraz klub ma stawiać na młodych Polaków, że on już nie będzie przeznaczał wielkich sum na transfery?
Legia Warszawa pokonała po rzutach karnych (6:5) Raków Częstochowa w finale Pucharu Polski na PGE Narodowym. Zespół Marka Papszuna nie będzie miał...
zobacz więcej
Miasto, które powinno chuchać i dmuchać na taki eksportowy produkt, jakim jest Raków, przez ostatnie lata nie znalazło środków, aby wyposażyć piłkarzy spod Jasnej Góry w podstawowe narzędzie pracy, jakim jest nowoczesny stadion. „Obiekt” na którym rozgrywają mecze mistrzowie Polski, to tymczasowa konstrukcja ze stalowych elementów i plastikowych krzesełek, sklecony naprędce, aby w ogóle można było w Częstochowie grać. Jednak władze miasta jakoś nie widzą problemu.
I teraz pytanie: czy gdyby pod Jasną Górą właśnie otwierano nowy obiekt na 15 000 widzów, który daje niewspółmiernie większe niż obecnie możliwość zarabiania na każdym meczu, to Michał Świerczewski ograniczałby środki na transfery, a Marek Papszun nie dałby się przekonać do walki o Ligę Mistrzów? Do walki o Ligę Mistrzów przygotuje jednak Raków 32-letni Dawid Szwarga. Dotychczasowy asystent Papszuna, bez doświadczenia w samodzielnej pracy z seniorskimi zespołami. Co z tego wyjdzie, zobaczymy, ale prognozy optymistyczne nie są.
Legia? Klub o olbrzymich tradycjach, z nowoczesnym stadionem, a nawet, co powinno być podstawą tworzenia poważnego piłkarskiego klubu, z imponującym ośrodkiem piłkarskim i akademią młodzieżową w podwarszawskim Grodzisku Mazowieckim. Jednak od 2016 roku Legia nie do końca spełnia wygórowane (?) żądania swoich licznych fanów. W tymże 2016 roku Legia grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Występ ten wiązał się z dopływem do klubu poważnych pieniędzy liczonych w milionach euro.
Wydawało się, że będzie to podstawą totalnej dominacji w lidze połączonej z regularną grą w elitarnym gronie. Niestety wówczas jeszcze w trakcie sezonu rozpoczęto wyprzedaż zespołu. Od tamtej pory do 2021 roku wprawdzie tytuły mistrzowskie Legia zdobywała seryjnie (lepszy był tylko w 2019 roku Piast Gliwice), ale trenerów i wiodących piłkarzy zmieniano praktycznie co pół roku.
Czytaj też: Wielkie problemy Legii. Wymęczony awans do finału Pucharu Polski
Ostatni sukces na arenie międzynarodowej, czyli awans do fazy grupowej Ligi Europy (stopień niżej niż Liga Mistrzów) w 2021 roku, przypłaciła Legia olbrzymim kryzysem i serią porażek, która spowodowała, że w grudniu 2021 roku zespół ten wylądował na końcu tabeli. Spadku udało się uniknąć dzięki świetnej pracy byłego piłkarza klubu Aleksandara Vukovicia, który wywindował zespół w końcowej tabeli sezonu na 10. miejsce. W „nagrodę” nie przedłużono z nim kontraktu. Dzisiaj Vuković, pracujący w Gliwicach z Piastem, jest najlepszym szkoleniowcem Ekstraklasy.
Po fascynującym boju z Fiorentiną mistrzowie Polski zakończyli przygodę z Ligą Konferencji Europy. Przygodę, dzięki której klubowa kasa została...
zobacz więcej
Dzisiaj uwagę kibiców Legii, która niewątpliwie wciąż ma wielkie ambicje, przyciągają negocjacje z czołowym piłkarzem, któremu kończy się kontrakt.
Portugalski pomocnik Josué chce ponoć niemal miliona euro za sezon (byłby to rekord Ekstraklasy). To świetny, choć konfliktowy piłkarz, ale ma już lat 33 i raczej lepszy nie będzie. Ostatnio również mówi się, że Legię może opuścić trener Kosta Runjaić, kuszony przez Werder Brema. Jeśli tych dwóch jednak nie zostanie w Legii, mozolne budowanie i układanie zespołu trzeba będzie rozpocząć od nowa.
A co z mistrzowskim w poprzednim sezonie Lechem Poznań? W Wielkopolsce postawiono na grę w europejskich pucharach. Lech w Lidze Konferencji spisał się doskonale, dochodząc do ćwierćfinału, co nie udało się żadnej polskiej drużynie od 1991 roku (kiedy to Legia zagrała w półfinale nieistniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów). Jednak ten sukces klubu z Poznania miał swoją cenę. Dzisiaj w tabeli zajmuje on czwarte miejsce ze stratą 19 punktów do liderującego Rakowa.
Jednak dzięki dobrej gry w pucharach zarobił około 30 mln zł i wypromował swojego młodego skrzydłowego Michała Skórasia. Lechita został już sprzedany do FC Brugge za 10 mln euro.
Czytaj także: Grali kadrowicze. Sporo minut na boisku, tylko jeden gol
Regularna gra w Lidze Mistrzów pozostaje marzeniem polskich klubów i… pewnie jeszcze długo pozostanie. Od czasu wprowadzenia tych elitarnych rozgrywek dwukrotnie grała w nich Legia Warszawa (1995 i 2016), a raz Widzew Łódź (1996). Dla reszty mistrzowskich ligowych drużyn nie do przebycia były eliminacje.
Od kiedy za samą grę w Ekstraklasie telewizyjni nadawcy płacą bardzo dobre pieniądze (ok. 30 mln zł za mistrzostwo), wielu bardziej opłaca się zachowywać i przygotowywać formę na te rozgrywki, a nie na lipcowo-sierpniową niepewność eliminacji europejskich rozgrywek.
Jeszcze gdyby polskie kluby miały szerokie kadry i armię wychowanków sprzedawanych na Zachód za grube pieniądze, można byłoby ryzykować grę na dwa fronty. Tymczasem młodzi polscy piłkarze obdarzeni talentem wyjeżdżają na Zachód dużo wcześniej, niż mogliby znaleźć się w kadrach najlepszych polskich klubów.
Głównymi postaciami naszej Ekstraklasy są zaawansowani wiekowo piłkarze z Zachodu, którzy nie potrafili się tam przebić. A w Polsce płacą nieźle i wymagają niedużo. Kółko się zamyka, a Liga Mistrzów jest niemal niedostępna.