
Nastolatek z Kanady, którego na początku roku zawieszono w katolickiej szkole (a następnie aresztowano), bo stwierdził, że istnieją dwie płcie, nadal jest szykanowany. Tym razem chodzi o jego rodzinę. Josh Alexander – bo o nim mowa – poinformował, że jego rodzice stracili pracę w szkole tylko z tego powodu, że on sam krytycznie wypowiadał się na temat ideologii gender.
Rodzice nastolatka z New Hampshire w USA pozwali szkołę po tym, jak placówka zawiesiła ucznia. Powodem zawieszenia było to, że podczas dyskusji z...
zobacz więcej
Przypomnijmy – o młodym uczniu katolickiego liceum św. Józefa w Renfrew (w prowincji Ontario) zrobiło się głośno w lutym tego roku, gdy został... aresztowany. Doprowadziła do tego jego szkoła, która w imię różnorodności wcześniej ucznia zawiesiła, a ostatecznie zdecydowała się na jego usunięcie. Powód? W czasie klasowej dyskusji na temat płci stwierdził, że „są tylko dwie płcie” i każdy rodzi się „jako mężczyzna lub kobieta”.
Czytaj więcej: Licealista powiedział, że są dwie płcie. Najpierw go zawiesili, potem aresztowali
Josh Alexander tłumaczył, że ideologia gender, którą promuje się w jego katolickiej szkole, jest niezgodna z wyznawaną przez niego wiarą chrześcijańską.
Uczeń złożył w sądzie skargę, skarżąc się na łamanie prawa człowieka przez Renfrew County Catholic District School Board. Twierdzi, że jest dyskryminowany ze względu na swoje rzymskokatolickie wyznanie.
Teraz Kanadyjczyk poinformował, że nie tylko on mierzy się z konsekwencjami swojego sprzeciwu wobec ideologii gender. W mediach społecznościowych przekazał, że także jego rodzice zostali zwolnieni ze szkoły, w której pracowali jako nauczyciele. Co istotne – ich placówka podlegała tej samej jednostce administracyjnej.
„Moi rodzice są atakowani tylko dlatego, że mnie wychowali. Nie mogli dobrać się do mnie, więc zaatakowali moją rodzinę” – podkreślił Alexander.
Zobacz także: Nauczyciele mają donieść służbom na rodziców, którzy się nie zgodzą na zmianę płci u dzieci