Ustalenia prof. Sławomira Cenckiewicza. Rosjanie podczas toczącego się śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej zażądali nagle raportu katastrofy NATO-owskiego samolotu transportowego z roku 2008. Istniała uzasadniona obawa, że wykorzystają te dane, żeby uderzyć w Polskę. Co szokujące, wielu urzędników Donalda Tuska, wraz z jego ministrami, była gotowa część niejawnego raportu ws. Casy przekazać. „Była to forma testu, na ile Polacy są w stanie znosić rosyjskie próby inwazyjnego ingerowania w suwerenność Rzeczypospolitej i wykorzystywania śledztwa w sprawie Smoleńska do zupełnie innych celów, narażając tym samym swój państwowy interes” – pisze prof. Sławomir Cenckiewicz w i.pl. „Bogdan Klich oraz Tomasz Siemoniak byli za”Następnie prof. Cenckiewicz w obszernym opracowaniu przedstawia tło wydarzeń politycznych, które dotyczyły polskiego i rosyjskiego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Uwypukla tutaj jeden element, czyli nagłe żądanie przez Rosjan dostępu do pełnej wersji raportu ws. wojskowej Casy z 2008 r. Rosjanie wysunęli to żądanie w marcu 2011 r., czyli jeszcze przed publikacją polskiego raportu ws. katastrofy smoleńskiej. Wcześniej sami nie reagowali ogromną ilość próśb ze strony polskiej, które były do nich kierowane w czasie trwającego polskiego śledztwa albo wręcz utrudniali dostęp do niektórych danych. #wieszwiecejPolub nasŻądanie udostępnienia pełnego raportu ws. katastrofy Casy, o dziwo, zostało przez polskich urzędników odebrane pozytywnie. Zarówno wielu wojskowych, a także ministrów, w tym Bogdan Klich oraz Tomasz Siemoniak byli zwolennikami udostępnienia Rosjanom pełnego raportu (cześć raportu była dostępna publicznie, ale nie jego pełna wersja).Zobacz także: Kto odpowiadał za lot do Smoleńska. Ten wyrok nie pozostawia wątpliwościCenckiewicz zwraca jednak uwagę, że znalazły się wśród urzędników i wojskowych osoby, które właściwie odczytywały intencje Rosjan. Profesor przytacza w tekście m.in. opinię szefa Sztabu Generalnego WP, gen. Mieczysława Cieniucha, który w piśmie z 26 czerwca 2012 r. stanowczo orzekł, że „przekazywanie dla strony rosyjskiej wszelkiej dokumentacji niezwiązanej z katastrofą samolotu Tu-154M zaistniałej w dniu 10 kwietnia 2010 r. jest niezasadne”. Przekazaniu Rosjanom dokumentów kategorycznie sprzeciwiał się także Inspektorat Poznań Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Sikorski do Tuska pisma piszeHistoryk zwrócił uwagę, że sprawa stała się niewygodna dla niektórych, dlatego „nikt nie chciał jednak podjąć ostatecznej decyzji w pojedynkę. Stąd też w dniu 19 września 2012 r. Radosław Sikorski skierował zapytanie do premiera Donalda Tuska z kopią do Tomasza Siemoniaka (pismem niejawnym). Szef dyplomacji napisał, że mimo iż nie istnieją przeciwskazania natury prawnej, by Rosjanie otrzymali raport opisujący przyczyny katastrofy Casy w Mirosławcu, to istnieje obawa, że jeśli rząd RP »przekaże dokument możliwe jest wykorzystanie tego przez stronę rosyjską, która może powiązać w celach propagandowych obie katastrofy, tak by zachować ciągłość rosyjskiej narracji przedstawionej w tzw. raporcie MAK prezentowanym przez Anodinę«, »wskazującym na wyłączną odpowiedzialność władz polskich«” – pisze autor artykułuW tym samym piśmie, jak przypomina Cenckiewicz, Sikorski zwrócił uwagę, że „nieprzekazanie stronie rosyjskiej dokumentu – pisał Sikorski, cytowany w artykule – z powołaniem się na ważny interes państwa, może spowodować opóźnienie lub brak zwrotu wraku przez stronę rosyjską”.„Niebezpieczny precedens o charakterze wywiadowczym”W podsumowaniu prof. Cenckiewicz napisał, że „nie wiem, jak ostatecznie zakończył się ten ping-pong w sprawie spełnienia oczekiwań Rosjan. Podobno, pomimo niezgodnego z polską racją stanu stanowiska i zadziwiającej determinacji premiera Tuska, ministrów Siemoniaka i Arabskiego, by spełnić żądanie Rosjan, na przełomie 2012/2013 w sprawę zaangażował się Inspektorat Poznań Służby Kontrwywiadu Wojskowego, który kategorycznie odradzał przekazanie Rosjanom raportu w sprawie katastrofy Casy, uznając całą sprawę za niebezpieczny precedens o jednoznacznym charakterze wywiadowczym, którego skutkiem będzie wyciągnięcie informacji nigdy nieopublikowanych”.Czytaj też: Bez „antyrosyjskiej gęby”. Sikorski w 2010 roku o kordialnych relacjach z Kremlem„Sumieniem polskiego państwa okazali się w ten sposób mało znaczący urzędnicy i funkcjonariusze. Polski premier i szef resortu obrony z tej roli abdykowali i niezależnie od finału sprawy ich zachowanie musi budzić sprzeciw i przerażenie” – podsumował prof. Cenckiewicz.