Macron w Pekinie, Morawiecki w Waszyngtonie. Wizyta premiera Morawieckiego w Waszyngtonie pokazuje, że Polska jest aktywna na scenie geopolitycznej i to nie tylko w imieniu własnym, ale całego regionu – mówi w rozmowie z portalem tvp.info prof. Tomasz Grosse. Jak wyjaśnia politolog z Uniowersytetu Warszawskiego, chodzi tu nie tylko o kwestie stricte bezpieczeństwa, ale także zwiększenia potencjału Międzymorza, co leży w interesie USA, ale do czego potrzebne jest silniejsze zaangażowanie naszego partnera. Pozwoliłoby ono Międzymorzu uniezależnić się gospodarczo od Europy Zachodniej, coraz wyraźniej – czego przejawem jest wizyta Macrona i von der Leyen w Pekinie – dystansującej się od Waszyngtonu. A to przecież wsparcie USA zapewniło Europie Zachodniej sukces, jaki ta odniosła po drugiej wojnie światowej – przypomina nasz ekspert. Premier Mateusz Morawiecki rozpoczyna swoją wizytę w Stanach Zjednoczonych bezpośrednio po zakończeniu podróży prezydenta Francji Emmanuela Macrona i przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen do Pekinu. – Nawet jeśli terminy tych wizyt zbiegły się przypadkowo, to wyraźnie pokazuje to istniejący w łonie Unii Europejskiej podział o charakterze geopolitycznym – ocenia prof. Grosse. – Podział ten, między zachodnią a wschodnią częścią Unii, został wydobyty na światło dzienne w wyniku wybuchu wojny na Ukrainie – dodaje nasz rozmówca. Europa Zachodnia dopuściła do wbicia klina między UE a USAZdaniem eksperta Europa Zachodnia, przede wszystkim Niemcy i Francja, dążą do zbudowania – z wykorzystaniem potencjału całej UE – dwubiegunowej struktury z ośrodkami w Paryżu i Berlinie. – W tym kontekście należy rozumieć wezwania do uniezależnienia się strategicznego kierowane przede wszystkim przeciw Waszyngtonowi. Paradoks polega na jednoczesnym wzmacnianiu związków z Chinami i nadziei na szybkie zawieszenie broni na Ukrainie, które umożliwiłoby powrót do współpracy z Rosją. W skali przedwojennej, ponieważ większość zachodnich firm i tak nie wycofała się z Rosji, więc wymiana ta w pewnym zakresie cały czas funkcjonuje – tłumaczy prof. Tomasz Grosse. – Pewne zdziwienie budzi łatwość, z jaką Europa daje się wpuścić w maliny przewodniczącemu Xi umożliwiając wbicie klina między Unię Europejską a Stany Zjednoczone. Europa Zachodnia zachowuje się tak, jakby to Stany Zjednoczone były zagrożeniem, nie dostrzegając, że podmioty, w których stronę się kieruje, reprezentują zupełnie inny stosunek do wartości uznawanych w UE za kluczowe, za których rzekome nieprzestrzeganie atakowana jest zresztą Polska – wskazuje politolog. #wieszwiecejPolub nasMiędzy ambicjami Niemiec i Rosji również występuje konfliktNaukowiec przypomina, że warunkiem sukcesu, jaki Europa Zachodnia odniosła po drugiej wojnie światowej, była globalizacja w oparciu o Stany Zjednoczone. – Postrzeganie tego państwa jako zagrożenia jest objawem niedojrzałości geopolitycznej zachodniej Europy. To samo zresztą trzeba powiedzieć o stosunku do Rosji, która zachowuje się agresywnie nie tylko w stosunku do obszaru byłego ZSRS, ale także Europy Środkowej i Wschodniej, co widać w przypadku Bułgarii czy Serbii. A więc obszaru, któremu swą dominację chcą narzucić Niemcy. A jeśli nie narzucić dominacji, to przynajmniej budować w oparciu o ten region swój potencjał. Jest to przejaw niedojrzałości, albo być może już zbyt silnego uzależnienia od Pekinu i Moskwy – ocenia rozmówca portalu tvp.info. Politolog odnotowuje, że wizyta premiera w Waszyngtonie pokazuje, że Polska jest aktywna na scenie geopolitycznej i to nie tylko w imieniu własnym, ale całego regionu. – Szef rządu będzie zapewne rozmawiał o bezpieczeństwie całej wschodniej flanki – ocenia, wyjaśniając, że „bezpieczeństwo naszego kraju jest funkcją bezpieczeństwa całego regionu”. – Dlatego takie znaczenie – co ujawniła obecna wojna – ma współpraca poszczególnych krajów wschodniej flanki i Ukrainy – stwierdza naukowiec. O większe wsparcie USA dla Międzymorza– Stany Zjednoczone powinny dostrzec, że Europa Środkowa i Wschodnia znacznie lepiej niż Berlin i Paryż reprezentuje ich interesy. Ta obserwacja powinna mieć konsekwencje w postaci zmiany stosunku Waszyngtonu do Unii Europejskiej – zaznacza. – Amerykanie powinni zrozumieć, że jeżeli chcą realizacji tych interesów, powinni zwiększyć swoje wsparcie dla Europy Środkowej i Wschodniej. Nie tylko wsparcie wojskowe. W czasie prezydentury Trumpa Waszyngton udzielił pewnego wsparcia Inicjatywie Trójmorza, ale było to wsparcie zbyt słabe. Wzmocnienie regionu Europy Środkowej i Wschodniej wymaga zwiększenia zaangażowania inwestycyjnego umożliwiającego rozwój na miarę azjatyckich tygrysów, a co najmniej uniezależnienie gospodarcze od Europy Zachodniej – konkluduje prof. Tomasz Grosse.