RAPORT

Pogarda

Wiosenne zniechęcenie

Donald Tusk zalicza wizerunkowe wpadki (fot. PAP/Jan Dzban)
Donald Tusk zalicza wizerunkowe wpadki (fot. PAP/Jan Dzban)

Najnowsze

Popularne

Do wyborów wciąż pozostało dużo czasu. Atmosfera jest już jednak nerwowa i to nie tylko z powodu temperatury, w jakiej zaczyna się ten dziwny czas, nazywany chyba tylko dla uśpienia czujności legalistów „prekampanią”. Bardzo interesującym zajęciem jest śledzenie nastrojów wśród komentatorów, zwłaszcza tych niekryjących swoich politycznych sympatii.

PR Tuska a rzeczywistość. Lansował się w domu człowieka – później zrugał go przy ludziach [WIDEO]

– Nie dokończy pan, odebrałem panu głos – krzyknął Donald Tusk do jednego z uczestników spotkania w Strzelcach Opolskich. Mężczyzna był mu dobrze...

zobacz więcej

Po stronie bliższej PiS panuje wciąż optymizm, czasem bardziej, czasem mniej uzasadniony. Tam, gdzie komentarzami i analizami zajmują się autorzy sympatyzujący w różnym stopniu z opozycją, doszło do dość gwałtownego załamania nastrojów. Tymczasem sondaże pokazują, że trudno dziś przewidzieć, co wydarzy się po wyborach. Dlatego też emocje, te dobre, i te złe, wydają się być mocno na wyrost.


Trzeba przyznać, i przyznają to również co bardziej obiektywni w swych analizach przeciwnicy rządu Zjednoczonej Prawicy, obóz władzy ma dziś pewne podstawy do optymizmu. Również sondażowe, o tym jednak za chwilę. Nastroje społeczne mogą sprzyjać rządzącym z kilku powodów. Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia, że jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest oczywiście wojna na Ukrainie, która wpłynęła na znaczenie Polski w regionie, zarazem potwierdzając słuszność polityki wschodniej PiS i składających się na nią propozycji i ostrzeżeń. To oczywiście prawda, jednak tzw. efekt flagi był mniejszy, niż można się spodziewać, co pokazuje skalę uprzedzeń i okopania się elektoratów opozycyjnych. Nie znaczy to jednak, że zjawisko to nie wystąpiło i nie pomogło zachować partii rządzącej poparcia powyżej 30 proc. w najtrudniejszych chwilach, gdy przed obywatelami zaczęły rysować się niepokojące perspektywy.

Nowy sondaż wyborczy. Można spodziewać się bardzo dużej frekwencji

37 proc. badanych chce oddać głos na Zjednoczoną Prawicę; 30 proc. – na Koalicję Obywatelską; 9 proc. na Lewicę; 8 proc. na Konfederację; 7 proc. –...

zobacz więcej

Czarny scenariusz opozycji


Mowa oczywiście o obawach związanych z brakiem węgla, a co za tym idzie – z ogrzewaniem domów zimą, a także z inflacją, która poprzez drożyznę dotknęła wszystkich konsumentów. Rząd najpierw wprowadził liczne działania osłonowe, dotyczące cen energii, później sprowadził węgiel, wreszcie współorganizował jego dystrybucję. W efekcie narracja o marznących Polakach, kupujących pomalowane na czarno kamienie ustąpić musiała ośmieszającym dziennikarzy jeremiadom o nadmiarze węgla, by na koniec zapadło dość kłopotliwe milczenie.


W ostatnim dniu marca wydaje się, że za chwilę podobnie stanie się z drugim groźnym dla rządu tematem – inflacją. Opozycja, wliczając w to media, problem ten w swoim stylu przegrzała, epatując cenami rzeczy drogich z definicji, jak produkty luksusowe czy owoce i warzywa poza sezonem. W efekcie wpisy polityków o drożyźnie naraziły ich na śmieszność, a nawet gniew wielu, bardziej niż oni przecież narażonych na koszty inflacji, wyborców. Ponieważ i tu nie spełniły się najczarniejsze zapowiedzi, a aktualne dane pokazują cofanie się zjawiska, temat wydaje się już dla PiS bezpieczny, choć oczywiście wiele zależy od tego, czy zjawisko faktycznie jest już opanowane.


Kryzys zbożowy


Ostatni wątek w tej części tekstu to kryzys na rynku zbóż. Problem, który uderzył w rolników za sprawą zasypania rynku zbożem z Ukrainy, to poważne zagrożenie dla partii wygrywającej głosami wsi. Po zakończeniu porozumieniem rozmów w Ministerstwie Rolnictwa można mieć nadzieję na rozwiązanie i tego kryzysu, jednak właśnie w nim rządzący powinni upatrywać największego dla siebie ryzyka.

Inicjatywa Morawieckiego. Wspólna odezwa pięciu krajów do UE ws. ukraińskiego zboża

Premierzy Polski, Węgier, Rumunii, Bułgarii i Słowacji w liście do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen domagają się interwencji ws....

zobacz więcej

Po stronie opozycji jeszcze niedawno panował nastrój euforii, niczym niezakłóconego marszu po władzę. Zniknął on wraz ze śniegiem, częściowo z przyczyn opisanych wyżej. Choć wyborcy jeszcze nie wszędzie zauważyli tę zmianę, widać ją wyraźnie wśród publicystów. Oto zniknęły lub znikają problemy, które miały pogrążyć rząd Zjednoczonej Prawicy, i ta zaczyna odbudowywać swoje poparcie. Opozycja spiera się o jedną listę, a instynkt przetrwania liderów mniejszych partii zderza się z ambicjami i bezwzględnością Donalda Tuska, a także wspierających go mediów.


„To nie jest odkrywcze, ale główną przyczyną kryzysu są ambicje liderów. I tu moim zdaniem na pierwszym planie są ambicje polityczne Donalda Tuska, a dopiero w drugiej kolejności innych liderów: Kosiniaka-Kamysza, Hołowni, Czarzastego. Według mnie Tusk zapomniał, dlaczego w 2019 r. nie zdecydował się wystartować na prezydenta” – komentuje dla „Wyborczej” prof. Antoni Dudek, co warto odnotować tym bardziej, że rzadko zdarza się ostatnio profesorowi trafnie oceniać polska politykę. Sam Tusk zaliczył dopiero co potężny kryzys wizerunkowy, związany z potraktowaniem kibica, z którego rodziną lider PO oglądał mecz, by dzień później odebrać mu publicznie głos na wiecu. Do tego trwa upokarzająca dla niego dyskusja, czy partia nie planuje go przypadkiem wymienić na Rafała Trzaskowskiego. Sam fakt, że nie ma i z Tuskiem na czele raczej nie będzie już jednej listy opozycji, też musi być dla szefa Platformy frustrujący.


Odgrzewane kotlety Tuska


Do przegrzanych, a w efekcie spalonych narracji dochodzą stare i znów powielane błędy. Sympatyzujący z Donaldem Tuskiem profesorowie i celebryci sięgają po język pogardy i wykluczenia wobec starszych, uboższych, mieszkających poza najbardziej rozwiniętymi miastami. Wracają przesądy o ludziach, którzy nie jeżdżą na wakacje, choć właśnie rusza kolejna edycja bonu turystycznego. Pojawia się też opinia o tworzeniu marginesu społecznego poprzez świadczenia (Bartłomiej Sienkiewicz o 500+), choć nigdy nie znalazła ona potwierdzenia w żadnych badaniach. Jak zawsze więc najbardziej rozgrzani mówcy opozycyjni grają tak naprawdę do własnej bramki.

Rzecznik PiS: Inflacja spada, takie były działania rządu i NBP

Mam nadzieję, że to będzie stały trend; do tego dążymy, aby tę inflację zahamować – powiedział rzecznik PiS Rafał Bochenek pytany o marcowy spadek...

zobacz więcej

Co więcej, nie dość, że PiS nie stracił poparcia na poziomie powyżej 30 proc., w sondażach urosła Konfederacja. Co gorsza, jak się zdaje, nie kosztem zniechęconych wyborców prawicy, co byłoby jeszcze wybaczalne, a na zniechęconym elektoracie partii liberalnych z mainstreamu, co już wybaczalne nie jest. Tworzy się więc układ bez wyraźnej większości, w którym konieczne może być wejście w koalicję z nieprzewidywalną i nielubianą siłą polityczną. Siłą, która jako ugrupowanie antysystemowe, nie ma żadnego interesu i żadnej potrzeby współtworzenia nowego lub ratowania starego układu władzy. Nie wiedzieć też czemu, sympatycy i politycy opozycji jako przesądzoną traktują koalicję PiS z Konfederacją, choć poza arytmetyką nie przemawia za nią i za jej prawdopodobieństwem żaden sensowny argument. Te partie, choć obie uważają się za prawicowe i definiują jako konserwatywne, łączy ze sobą bardzo mało, co pokazują najlepiej wyniki sejmowych głosowań.


Quo vadis, opozycjo?


Komentarze wskazują, że opozycja zatrzymała się w swoim marszu, a rząd ma większy potencjał odzyskiwania lub zdobywania poparcia. Stąd narastające zniechęcenie tych, którzy liczyli na wiosenne przesilenie w polityce, po którym jesienne wybory miały być już tylko formalnością. Tymczasem widać wyraźnie, że każdy, kto chciałby wygrać, musi się jeszcze sporo namęczyć. Niektórzy natomiast znani są z tego, że męczyć się przesadnie nie lubią.

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej