Działania ratowników trwały prawie dobę. Przy Jeziorze Tuchomskim (woj. pomorskie) strażacy ugasili płonący samochód elektryczny. Działania ratowników, które rozpoczęły się w niedzielę ok. godz. 21, zakończyły się dopiero następnego dnia po godz. 18. Pojazd z uwagi na konieczność schłodzenia baterii elektrycznych musiał zostać zatopiony w wodzie. Zgłoszenie o pożarze elektrycznego mercedesa spłynęło w niedzielę o godz. 21. – Po przybyciu pierwszych zastępów na miejsce stwierdzono, że pojazd o napędzie elektrycznym został całkowicie objęty pożarem – relacjonuje mł. bryg. Marek Szwaba, oficer prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Kartuzach. Strażacy zdołali ugasić ogień. Lecz na tym ich działania się nie skończyły. Z uwagi na to, że spłonął samochód o napędzie elektrycznym, wrak trzeba było całkowicie zanurzyć w wodzie. Wykorzystano do tego specjalny kontener; posłużył jako wanna gaśnicza. – Po umieszczeniu pojazdu kontener został wypełniony wodą – dodaje strażak. Chłodzenie baterii elektryka trwało 15 godzin. – Po tym, jak woda została odpompowana, wyciągnięto pojazd i kontrolowano sytuację – mówi Szwaba. Cała akcja zakończyła się dopiero po godz. 18 następnego dnia. „Padł nowy rekord Polski w gaszeniu auta elektrycznego" – komentuje Mateusz Magdziarz, były prezes TVP3 Opole.