– Nie dokończy pan, odebrałem panu głos – krzyknął Donald Tusk do jednego z uczestników spotkania w Strzelcach Opolskich. Mężczyzna był mu dobrze znany, ponieważ wcześniej był u niego w mieszkaniu i w Internecie lansował się nagraniem z tego spotkania, jak „gra w piłkę” z synami gospodarza. Minęło kilka dni i okazało się jak „Tusk potrafi rozmawiać z ludźmi”. Po incydencie w Strzelcach Opolskich... wideo Tusk skasował.
Najmniej wyedukowany, modlący się elektorat złych, zepsutych, skorumpowanych i wykluczonych cyfrowo cyników ze wsi – tak o elektoracie Zjednoczonej...
zobacz więcej
Kibic poruszył ważny dla swojego środowiska temat budowy nowego stadionu w Chorzowie. Realizację inwestycji obiecał już w 2014 r. prezydent miasta, Andrzej Kotala. Kotala jest z Platformy Obywatelskiej.
Po pierwszej rozmowie z kibicem, który nawiązując do pogróżek Tuska o „rozliczaniu PiSu” zaapelował o rozliczenie Kotali z obietnic, lider PO zastrzegł, że „nie jest od tego, żeby rozstrzygać czy stadion w Chorzowie powinien być pierwszym wydatkiem samorządu”. Dodał, że szef partii nie powinien się „wtrącać” w takie rzeczy. Kotalę „upomniał”, by w razie braku realizacji obietnic przedstawił „plan zastępczy”.
Następnie Tusk przyjął zaproszenie do domu kibica.
Ale, jak mówił dziś w Strzelcach gospodarz, gdy Tusk wyjechał, „wszystko wróciło do tego, co było wcześniej”. – Pan Michalik (pierwszy zastępca prezydenta – red.), pan Kotala umywają ręce od nowego stadionu, stwierdzili, że nowy stadion nie powstanie, że póki co miasto nie udźwignie tego stadionu i póki co nie będzie go, nie ma nawet najmniejszych szans. Dalej będziemy pudrować trupa, czyli stadion Ruchu Chorzów – skarżył się.
Tym razem były premier nie był jednak tak przychylny. Stwierdził, że jego „cierpliwość też musi mieć granice”, a to szacunku do „ludzi, którzy są stąd”.
Kibic prosił, by pozwolono mu dokończyć, ale polityk dość obcesowo oświadczył, że odebrał mu głos. – Nie, nie dokończy pan – dodał zdecydowanie.
Przeczytaj też: „4,7 kłamstwa na minutę” – Horała punktuje półtorej minuty Tuska o CPK. Kto ma rację?
– PR-owo wyszło super: był pan u mnie w domu, na Facebooku zdjęcie pan dodał, że chłopaki grali w piłkę. Ja piłek nie chciałem, ja chcę stadion – próbował tłumaczyć pozbawiony mikrofonu wyborca. W odpowiedzi usłyszał ponownie, że „nie szanuje ludzi”.