Możliwości przeładunkowe portu w Elblągu sięgają ponad miliona ton rocznie, ale wykorzystywane jest raptem 10 proc. Port przynosi straty, miasto go nie dotuje, a jednocześnie blokuje rządowe dofinansowanie na pogłębienie toru wodnego i modernizację infrastruktury. – Prezydent Witold Wróblewski z PSL przy wsparciu PO i Lewicy hamuje rozwój Elbląga – powiedział wiceminister aktywów państwowych Andrzej Śliwka
Od września ubiegłego roku czynna jest przeprawa wodna przez Mierzeję Wiślaną, trwa pogłębianie toru wodnego na rzece Elbląg.
Aby statki mogły wpływać przez Mierzeję do Elbląga potrzeba jeszcze pogłębić sam basen portowy i zamontować obrotnicę – na to miasto Elbląg pieniędzy nie ma, a rząd jest gotowy wesprzeć inwestycję; w zamian za dokapitalizowanie portu 100 mln zł chce przejąć w porcie większościowy pakiet udziałów, jednak samorząd nie chce oddać władzy w porcie.
– Nasza oferta jest ofertą prorozwojową. Pan prezydent Wróblewski z PSL przy wsparciu PO i Lewicy hamuje rozwój Elbląga – wskazuje Śliwka. Przekonywał, że port w Elblągu może mieć strategiczne znaczenie dla gospodarki narodowej i być czwartym polskim portem morskim.
Władze Elbląga od dłuższego czasu kluczą, ale zdaniem polityków PiS powód jest banalny: nie chcą sukcesu PiS przed wyborami.
W ocenie posła PiS Leonarda Krasulskiego rozwój elbląskiego portu jest koniecznością, zwłaszcza w kontekście otwartego w zeszłym roku przekopu przez Mierzeję Wiślaną.
Jak mówił, ideą przekopu było to, by służył gospodarczemu rozwojowi regionu i by Elbląg stał się miastem portowym z prawdziwego zdarzenia.