Zarzuty zawarte w tekście Onetu okazały się kłamstwem. To był lincz i nagonka – tak mówią ci, którzy atakom na ks. Jacka Stryczka przyglądali się z bliska. Twórca Szlachetnej Paczki z dnia na dzień musiał odejść z organizacji, którą tworzył od podstaw. Wyrok wydały lewicowo-liberalne środowiska. – Choć po kilku latach śledztwo umorzono, to nikt nie zdobył się na to, żeby powiedzieć „przepraszam” – mówi prowadzący „Alarm” Jacek Łęski. Szlachetna Paczka. Wszystko zaczęło się na jednym z krakowskim osiedli, gdzie grupa kilku pasjonatów postanowiła znaleźć sposób na pomoc dla potrzebujących. – Dopiero po kilku latach nabrało to rozpędu i ogólnopolskiej skali. A stało się tak dzięki zaangażowaniu Realu Madryt. Udział w naszej akcji akcji wzięli Jerzy Dudek i Cristiano Ronaldo – mówi Urszula Miechowska, wolontariuszka Szlachetnej Paczki. W akcji organizowanej przez ks. Stryczka regularnie brał udział prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką. Angażowały się tysiące osób – politycy, aktorzy, sportowcy, a także coraz większe światowe korporacje. – Ksiądz Stryczek stworzył ogólnopolski ruch społeczny, który zmienił pojęcie pomocy. To chyba był moment krytyczny, kiedy wszystko stało się wielkim charytatywnym przedsiębiorstwem – opowiada Piotr Legutko, znajomy ks. Stryczka.Lincz i medialna egzekucjaW 2018 r. na Onecie opublikowano tekst o rzekomym mobbingu, którego miał się dopuszczać ks. Stryczek. – Lincz, medialna egzekucja. Pisano o „mrocznym obliczu twórcy Szlachetnej Paczki”, agresji, okrucieństwie i „patologicznym mobberze” – komentuje mec. Waldemar Gujski, ekspert ds. prawa pracy. Lawina ruszyła bardzo szybko, choć nie było wyroku ws. ewentualnych nadużyć w Szlachetnej Paczce. Ks. Stryczek nie miał nawet prokuratorskich zarzutów. – Jest takie powiedzenie, że człowieka jak muchę można zabić gazetą. W tym przypadku był to portal – dodaje Legutko.Ks. Stryczek: Chyba niewiele byłbym w stanie zrobić. Kim ja jestem w kontekście ogromnego potentata, jakim jest RASP. Oni mają mnóstwo pieniędzy, zasięgów, nieograniczone możliwości.– Rozpętała się ogromna nagonka, która bazowała też na niedostatkach charakteru ks. Jacka. Każdy z nas popełnia błędy – komentuje Miłosz Lodowski, ekspert ds. wizerunku i marketingu. Cztery lata śledztwa, ponad 750 świadkówŚledczy badali sprawę przez cztery lata, przesłuchali ponad 750 świadków. – Prokuratura mogła tylko umorzyć tę sprawę – podkreśla mec. Gujski. – Przez ten czas słyszeliśmy, że to, co opisał Onet, jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, za chwilę pojawią się kolejny sprawy, a my będziemy mieć do czynienia z gigantyczną aferą. Nic takiego się nie wydarzyło – uzupełnia Legutko. Ks. Stryczek: Do dzisiaj nie potwierdzono ani jednej ofiary, która miałaby zostać skrzywdzona przeze mnie. Dziennikarka „Alarmu” skontaktowała się z autorem tekstu w Onecie Januszem Schwertnerem. To po jego publikacji rozpoczęła się niewyobrażalna nagonka na duchownego. – Czy pani wie, że sprawę będzie rozstrzygał sąd? – zwraca się do dziennikarki. – Teraz pan mówi, że sprawę rozstrzygnie sąd, wcześniej nie mieliście problemu, żeby sami to rozstrzygnąć?– To pytanie jest absurdalne – ucina Schwertner.Zastrzeżyński: Niewiarygodni świadkowie Onetu– Świadkowie, którzy wystąpili w pierwszym tekście z 2018 r. to były osoby niewiarygodne. Bo im także zarzucano mobbing w organizacji – twierdzi Paweł Zastrzeżyński dziennikarz „Dziennika Polskiego”. Po latach okazało się, że Schwertner zdawał sobie z tego sprawę, ale celowo o tym nie wspomniał. W „Alarmie” opublikowano fragment e-maila, do którego dotarli dziennikarze „DP”. „Starałem się o tym napomknąć, ale świadomie zdecydowałem, by skupić się na źródle problemu, systemowym” – napisał Schwertner do alarmującej go kobiety. – E-maila dostałem już po pierwszej publikacji – stwierdził pracownik Onetu.Na stwierdzenie dziennikarki „Alarmu”, że później wielokrotnie można było wspomnieć o tym w kolejnych publikacjach, Schwertner już nie odpowiedział. Ks. Stryczek: Jest taka książka. Nazywa się „Trolle Putina”. Tam pojawia się koncepcja – jeżeli zostanie wybrany wróg, to należy go zaszczuć, tak aby nie miał siły się bronić. Tak przez te cztery lata wyglądało moje życie. W 2018 r. po publikacji Onetu ks. Stryczek przestał być prezesem stowarzyszenia Wiosna, organizatora Szlachetnej Paczki. Ks. Stryczek: Któregoś dnia wpada do biura Joanna Sadzik i krzyczy do mnie: „Wynoś się”. Sadzik jest do dziś prezesem organizacji. Problemem Szlachetnej Paczki była koloratka ks. Stryczka– Wiadomo, że Szlachetna Paczka „nosiła” koloratkę. Zostało to przejęte przez struktury lewicowe – podkreśla Zastrzeżyński.– W pewnym momencie w organizacji pojawiły się gigantyczne pieniądze, które wpłacili absolutni giganci światowego biznesu. Chodzi o kwotę w granicach 20 mln zł. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze – dodaje mec. Gujski. – Praprzyczyną tego wszystkiego jest fakt, że ks. Stryczek stał na czele Szlachetnej Paczki. Nie bał się. To kojarzyło się z dobroczynną działalnością Kościoła. To chyba nie był przypadek – uważa Lodowski i dodaje:– W pewnym segmencie dobroczynności Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie miała żadnej innej konkurencji poza Szlachetną Paczką. To, co się wydarzyło, pokazuje, jak silne mogą być media, jak bywają niegodziwe. Ale to też pokazuje, jak za pomocą medialnej zasłony dymnej, można ukryć istotę sprawy. To jest historia o mistyfikacji. Ks. Stryczek: Mogli mnie zniesławić, odebrać poczucie własnej wartości, odebrać przyjaciół, życie i zdrowie. Nigdy nie zabiorą jednak moich ideałów.