Dał zdjęcia z dziesięciominutowej rozmowy kurtuazyjnej. „Mamy porozumienie o darmowej aborcji dla Polek w Finlandii” – chwalił się 2 marca Robert Biedroń, publikując w sieci zdjęcia z premier Sanną Marin. Teraz wyszło na jaw, że cała sprawa to fake news. Żadnego porozumienia nie ma, a zdjęcia wykonano na dziesięciominutowym „grzecznościowym spotkaniu”. Polityk Nowej Lewicy już wcześniej rozpowszechniał kłamstwa o Polsce. Biedroń ogłosił „porozumienie” po tym, jak wraz z delegacją Nowej Lewicy spotkał się w Helsinkach z szefową fińskiego rządu. Dopiero po kilku tygodniach okazało się, że fiński rząd wcale nie wiedział o zawartym z Biedroniem „porozumieniu”, informacje o nim dotarły do fińskich władz dopiero z wpisu opozycyjnej posłanki i byłej minister spraw wewnętrznych Päivi Räsänen. Przewodnicząca fińskich Chrześcijańskich Demokratów nagłośniła we wpisach internetowych informacje, jakie pojawiały się w polskojęzycznych mediach, które nabrały się na fake newsa lewicowego polityka. „Obietnica aborcji jest absurdalna i okrutna. Nasza służba zdrowia potrzebna jest Finom, a nie do odbierania życia Polakom. Teraz musimy się skupić na skracaniu kolejek do lekarzy i zapewnieniu przyzwoitej opieki seniorom” – wskazywała Räsänen. Wskazała, że „porozumienie” to kolejny powód dla obalenia rządu Mari. Wtedy dopiero zareagowała Kancelaria Premiera w Helsinkach. „Było to grzecznościowe spotkanie trwające około 10 minut. Polska delegacja opisała pani premier sytuację praw człowieka w kraju i wyraziła nadzieję, że w przyszłości uda się zintensyfikować współpracę w obronie praw kobiet w Europie. Podczas spotkania nie padły żadne obietnice” – poinformował gabinet fińskiej szefowej rządu, cytowany przez dziennik „Ilta-Sanomat”. Z artykułu w gazecie wynika, że pracownicy Biedronia wiedzieli, jak sytuacja wygląda w rzeczywistości. – Był to raczej gest solidarności. Nie doszło do porozumienia, a ostatecznie i tak było za wcześnie, by o tym mówić. Ustaliliśmy jedynie, że dyskusje na ten temat będą kontynuowane. Premier Marin wyraziła swoje poparcie dla polskich kobiet w kwestii aborcji, ale w tym momencie nie mogła niczego obiecać, zwłaszcza w imieniu rządu – tłumaczył w rozmowie z „Ilta-Sanomat” asystent Biedronia Jakub Ratajczak. To nie pierwszy przypadek mijania się polityka Lewicy z prawdą. W 2019 r. Biedroń na forum Parlamentu Europejskiego oskarżał Polskę o to, że obowiązuje u nas zakaz wstępu homoseksualistów do niektórych restauracji, hoteli i sklepów. #wieszwiecejPolub nas Biedroń nie był w stanie – na prośbę europosłów Zjednoczonej Prawicy, Beaty Kempy i Patryka Jakiego – podać wówczas ani jednego wiarygodnego przykładu. Twierdził, że taki zakaz obowiązuje w kawiarni w Krakowie, ale nie udowodnił tego. Przeczytaj także: Biedroń zastąpi aresztowaną socjaldemokratkę? Mówi o wpływach... skrajnej prawicy– Ja was złapałem za rękę, jak pana kolega opowiadał w PE, że w Polsce są miejsca, restauracje, kluby, gdzie osoby LGBT nie mogą wchodzić. Przecież to jest nieprawda – relacjonował później Patryk Jaki tę debatę w rozmowie z posłem lewicy Maciejem Gdulą w „Strefie starcia” na antenie TVP Info.