
Kierowca wpadł w oko policji, bo nie zatrzymał się przed znakiem „stop”. Podczas kontroli okazało się, że jest pijany, a raptem dzień wcześniej zdał egzamin na prawo jazdy… teoretyczny.
Szczęśliwie zakończyły się poszukiwania 11-letniego chłopca w okolicy miejscowości Raniżów na Podkarpaciu, którego do lasu zabrał kompletnie pijany...
zobacz więcej
29-latek wpadł w ręce policjantów podczas patrolu w miejscowości Stary Las. Funkcjonariusze zainteresowali się kierowcą, bo nie zastosował się do znaku „stop”. Podczas kontroli policjanci wyczuli od kierującego woń alkohol. Badanie wykazało prawie promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Sprawdzenie w Centralnej Ewidencji Kierowców rzuciło więcej światła na sylwetkę zatrzymanego. Okazało się bowiem, że nie ma on uprawnień do kierowania. Mężczyzna wyjaśnił, że dzień wcześniej zdał egzamin na prawo jazdy. Ale okazało się, że miał za sobą raptem egzamin teoretyczny.
– Za niezatrzymanie się przed znakiem B-20 „stop” grozi mandat 300 zł i 8 punktów karnych. Za przestępstwo poruszania się pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi kara pozbawienia wolności do lat dwóch, zakaz kierowania pojazdami oraz wysoka grzywna – wyjaśnia policja w komunikacie.