
Mateusz Borek, znany dziennikarz i komentator, pracujący m.in. przy meczach reprezentacji Polski w TVP, w ostrych słowach ocenił działania byłego selekcjonera kadry Czesława Michniewicza. To pokłosie głośnego wywiadu, którego udzielił w weekend „Przeglądowi Sportowemu” Łukasz Skorupski.
Bywa, że pech jednych to szczęście drugich. Wobec kontuzji, która prawdopodobnie uniemożliwi Kamilowi Piątkowskiemu udział w zgrupowaniu...
zobacz więcej
Reprezentacyjny bramkarz jako pierwszy z uczestników mundialu odniósł się do tzw. afery premiowej. W rozmowie z Łukaszem Olkowiczem piłkarz Bolonii zdradził, że wbrew zapewnieniom m.in. selekcjonera temat potencjalnych premii dla kadrowiczów nie był obecny w szatni przez „pięć minut”.
– Wychodzimy z grupy i zamiast się cieszyć, nagle zaczęliśmy kłócić się o tę premię. Ci mają mieć tyle, inni tyle. Ale to tak się kłóciliśmy, że nie gadaliśmy z pewnymi zawodnikami. A dzień wcześniej razem śpiewaliśmy – ujawnił bramkarz.
Do jego słów odniósł się w Kanale Sportowym Mateusz Borek. – Jestem zażenowany. To wszystko, co mówił nam Czesław Michniewicz, że pięć minut rozmawiano o premiach, to na bazie tego wywiadu okazało się, że to „fotomontaż i pic na wodę” – wściekał się komentator.
– Okazuje się, że była poważna dyskusja, a nawet kłótnia, że piłkarze zaczęli się między sobą liczyć. Łukasz Skorupski bardzo analitycznie to nam wszystko przekazał – zaznaczył.
Jednocześnie Borek przedstawił swój „pomysł” na rozwiązywanie problemu premii w reprezentacji.
– Od samego początku doradzałem prezesowi Kuleszy, by każdy piłkarz przyjeżdżający na zgrupowanie reprezentacji podpisał dokument, że zagra dla reprezentacji za darmo. Jeśli prezes będzie chciał nagradzać zawodników za awans, to niech to robi. Proszę bardzo. Jeśli przyjdzie sponsor i będzie chciał to zrobić, proszę bardzo. Nie mam nic przeciwko. Od pieniędzy państwowych proszę trzymać się z daleka — zakończył.