RAPORT

Pogarda

Rosjanie porwali trójkę jego dzieci. Znalazł je w Moskwie

Spędziłem już 45 dni w ich więzieniu i chciałem jedynie odzyskać dzieci – opowiada Ukrainiec, ojciec trójki dzieci (fot. MARCUS YAM / LOS ANGELES TIMES, zdjęcie ilustracyjne)
Spędziłem już 45 dni w ich więzieniu i chciałem jedynie odzyskać dzieci – opowiada Ukrainiec, ojciec trójki dzieci (fot. MARCUS YAM / LOS ANGELES TIMES, zdjęcie ilustracyjne)

Najnowsze

Popularne

Pochodzący z Mariupola 40-letni Jewgen Meżewyj odnalazł swojego syna i dwie córki po kilku miesiącach od dnia, w którym zostali deportowani do Rosji. Historię walki samotnego ojca o odzyskanie dzieci opisuje dziennik „Guardian” i wskazuje, że to właśnie deportacje najmłodszych ofiar wojny skłoniły Międzynarodowy Trybunał Karny do wydania nakazu aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina.

To koniec interesów z Rosją? Horała do opozycji: Kosztem tysięcy ofiar, ale i wy otworzyliście oczy

Po tym, jak Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze nakazał aresztowanie Władimira Putina, nie ma perspektyw do powrotu europejskich interesów z...

zobacz więcej

Meżewyj pracował jako operator dźwigu w Mariupolu. Jak powiedział „Guardianowi”, gdy usłyszał pierwsze rosyjskie ostrzały, natychmiast pomyślał o bezpieczeństwie swoich dzieci: 13-letniego Matwija, 9-letniej Swiatosławy i 7-letniej Ołeksandry. Mariupol wkrótce znalazł się pod oblężeniem, które Międzynarodowy Czerwony Krzyż opisał jako „apokaliptyczne”. 

  

Zbrodniarze z Rosji albo bestialscy Czeczeni 

 

Rodzina chowała się w schronie w jednym z mariupolskich szpitali, gdzie mężczyzna pomagał w przenoszeniu ciał zmarłych. 17 marca do szpitala wkroczyli rosyjscy żołnierze; przedstawili rodzinie „dwie opcje”. 

  

„Albo natychmiast pójdziemy z nimi, albo możemy rozmawiać z Czeczenami, którzy przyjdą po nich. Uznaliśmy, że pójdziemy z nimi (Rosjanami). Zabrali nas do Wynohradnego na wschód od Mariupola, gdzie młodzi ludzie w białych koszulkach i z plakietkami »I love Russia« witali nas i oferowali pomoc. Zostaliśmy tam przez chwilę, ale pewnego dnia po tym, gdy zostaliśmy zabrani do punktu kontroli i przeszukani, rosyjski urzędnik znalazł coś w moich dokumentach” – opowiedział Meżewyj. 

 

Zobacz także: Poszukiwany zbrodniarz w Mariupolu? Putin za kierownicą pod osłoną nocy [WIDEO] 

  

Między 2016 a 2019 r. mężczyzna służył w ukraińskiej armii na zachodzie kraju. W związku z tym Rosjanie przewieźli go do więzienia blisko Ołeniwki w obwodzie donieckim, gdzie przetrzymywano ukraińskich jeńców wojennych. Przebywał tam przez 45 dni. Po wyjściu z więzienia zaczął szukać rodziny. 

Pojechał do Doniecka, gdzie odebrał dokumenty i szukał informacji o losie dzieci. Członek administracji okupacyjnej poinformował go, że zostały przewiezione do Moskwy „do obozu”.

Nowe doniesienia z frontu. „Punkt kulminacyjny”

Ostatniej doby na Ukrainie odparto 69 lądowych szturmów Rosjan, podał ukraiński Sztab Generalny. Według ekspertów ofensywa Rosjan może dochodzić...

zobacz więcej

Pozbawiony środków do życia Meżewyj podjął próbę znalezienia pracy, by móc pojechać po dzieci. Na początku czerwca zadzwonił do niego syn Matwij i przekazał ojcu, że obóz, w którym przebywają, ma zostać zamknięty w ciągu pięciu dni, a wszyscy zgromadzeni tam nieletni mają udać się do rodzin zastępczych albo do sierocińca.


Meżewyj ostatecznie dotarł do Moskwy z pomocą wolontariuszy. 

  

„Bardzo trudno było dostać się do Rosji z okupowanych terytoriów. Byłem przesłuchiwany i przesłuchiwany, wciąż od nowa, chociaż spędziłem już 45 dni w ich więzieniu i chciałem jedynie odzyskać dzieci. Ale nikogo to nie obchodziło. Wreszcie przedostałem się przez granicę z Rosją i wsiadłem do pociągu do Moskwy” – opowiedział Meżewyj. 

  

Okupanci musieli się zgodzić, by odzyskał dzieci 

 

Gdy dotarł do Moskwy, skontaktował się z nim rosyjski urzędnik pracujący w biurze rzecznika praw dziecka, kierowanym przez Marię Lwową-Biełową. Poinformował, że Meżewyj musi zdobyć pozwolenie na odebranie dzieci z opieki społecznej samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL). Udało się uzyskać taką zgodę i 20 czerwca Ukrainiec przybył do obozu na przedmieściach Moskwy. 

  

„Byłem w szoku, gdy zobaczyłem, że obóz miał olbrzymią bramę i (byli tam) uzbrojeni strażnicy” – powiedział Meżewyj. Ojca przesłuchiwało co najmniej pięć osób, musiał również wypełnić kilkanaście stron dokumentów.

  

Zobacz także: Nowe połączenie kolejowe Mariupol-Haga? „Pierwszym pasażerem Putin”


„Kiedy wypełniałem ostatni dokument, usłyszałem głosy moich dziewczynek. Podbiegły i długo się przytulaliśmy. Potem podszedł mój syn Matwij” – opisał Ukrainiec.


Meżewyj zdołał przedostać się z dziećmi na Łotwę z pomocą wolontariuszy, gdzie znalazł wraz z rodziną schronienie.

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej