Ukraina potrzebuje zachodnich samolotów, by wyprzeć Rosjan ze swoich terytoriów. Polska kolejny raz pokazuje, co to znaczy być prawdziwym sojusznikiem. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, to nasz kraj znajduje się wśród liderów pomocy obrońcom, zarówno humanitarnej, jak i politycznej i militarnej. Po tym, jak udało się stworzyć „koalicję czołgową” i rozpocząć przesyłanie Leopardów na Ukrainę, Polska, a wraz z nią Słowacja, przełamały zachodnie tabu w sprawie dostawy myśliwców Kijowowi. Po tym, jak w czwartek prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że "w ciągu najbliższych dni" Polska przekaże Ukrainie 4 MiGi-29, było wiadome, że wcześniejsze zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że w ciągu czterech - sześciu tygodni nasz kraj udzieli władzom w Kijowie wsparcia w takiej formie, właśnie zmieniają się w konkretne czyny.Dzień później Słowacja zapewniła, że dostarczy Ukrainie 13 maszyn, z których część prawdopodobnie posłuży jako źródło części zamiennych. Polska prześle więcej MiGów ale część z nich jest obecnie serwisowana, znajduje się w przygotowaniu i będzie, jak zapewniał prezydent Duda, „sukcesywnie przekazywana”.Niestety, na razie wątpliwe jest, by więcej MiGów trafiło na Ukrainę, gdyż obecnie posiadają ten typ samolotów jedynie cztery kraje, oprócz dwóch wyżej wymienionych są nimi Bułgaria i Serbia. Pierwszy z nich wysyłał Ukrainie jednak dotąd mało broni, a Serbia, należy do państw, w których wciąż duże wpływy posiada Moskwa i nie ma co na razie liczyć, że to się zmieni. Przełamanie tabuDlatego przesłanie MiGów-29 jest tak ważne? Samoloty te zostaną szybko wykorzystane w boju przez Ukraińców, gdyż już na nich latają i nie potrzebują dodatkowych szkoleń. Czytaj także: Słowacja przekaże Ukrainie kilkanaście myśliwców MiG-29Jak zwracał uwagę minister spraw zagranicznych Estonii Urmas Reinsalu, decyzja ta oznacza, że mam do czynienia z przełamaniem tabu. Optymistycznie zaznaczył przy tym, że prawdopodobne jest, że nie będą to ostatnie myśliwce, które zostaną dostarczone Kijowowi. Mamy więc do czynienia z kolejnym milowym krokiem – tak jak miało to miejsce wcześniej przy decyzji o utworzeniu koalicji czołgowej, do której po wielu bojach i przy ogromnym zaangażowaniu Polski, udało się ostatecznie przekonać Niemców.Władze w Kijowie od dawna apelowały o dostarczenie myśliwców, zwracając uwagę, że są one potrzebne do uniemożliwienia Rosjanom uderzania w cele cywilne i w infrastrukturę krytyczną.Realizacja tego postulatu była jednak dotąd odsuwana w czasie – Zachód przekonywał, że mogłoby to zostać uznane przez Rosję za formę jego zaangażowania się w konflikt, co miałoby grozić eskalacją. Przełamanie NiemcówKolejne zbrodnie Rosjan i brak chęci po stronie Kremla, by zakończyć wojnę, pomału kruszą i tą, wydawałoby się nienaruszalną postawę. Chociaż Niemcy, po tym, jak zgodziły się na przesłanie Ukrainie 14 Leopardów i wydały zgodę na ich przekazywanie Kijowowi przez inne kraje, ustami kanclerza Olaf Scholz zapewniły, że „czerwona linią” pozostaje dla nich wysłanie myśliwców, to jednak ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz uważa, że "dostarczenie F-16 też jest kwestią czasu". Dodał przy tym, że strona ukraińska ma świadomość, że potrzebuje jeszcze trochę czasu na wyszkolenie swoich pilotów do obsługi tych maszyn. Polska pomaga, ale i się zabezpieczaTo, co należy podkreślić, to fakt, że dostarczanie przez Polskę Ukrainie broni nie oznacza, że nasz kraj traci na bezpieczeństwie. Jak zwracał uwagę w czwartek prezydent Andrzej Duda, lukę po przekazywanych MiGach wypełnią zamówione samoloty - 48 FA-50 Fighting Eagle wyprodukowane w Korei Południowej, których pierwsze egzemplarze mają dotrzeć do naszego kraju tym roku, a także 32 Lockheed Martin F-35A Lightning II, które mają być dostarczone w latach 2024-2025. Warto przy tym zauważyć, że Polska przekazał Ukrainie największą liczbę czołgów – w sumie 280 sztuk T-72M i pochodnych tego modelu, a także 14 Leopardów 2A4, a w to miejsce trafiają amerykańskie czołgi Abrams oraz południowokoreańskie K2.Nasz kraj jest powszechnie chwalony nie tylko za pomoc militarna Ukrainie, ale i za to, że wysyłany, nowoczesnych sprzęt produkowany w naszym kraju, doskonale sprawdza się na polu walki. Stawiani jesteśmy także jako wzór w kwestiach wzmacniania swoich sił, a nasze apele na forum NATO o zwiększanie środków na modernizację sił zbrojnych i wzmacnianie flanki wschodniej Sojuszu, zmieniają stanowiska innych krajów.Będzie broń, będzie amunicjaDecyzja Polski i Słowacji o przekazaniu Ukrainie MiGów zbiegła się z dziesiątym spotkaniem grupy kontaktowej państw wspierających wojskowo Ukrainę (tzw. grupy Ramstein) podczas którego zapewniono, że sojusznicy Kijowa są gotowi przekazać jego siłom więcej systemów obrony powietrznej, broni pancernej i amunicji. I to właśnie kwestia amunicji i zwiększenia jej produkcji, jest, także w kontekście planowanej niedługo ukraińskiej kontrofensywy, kwestią kluczową. #wieszwiecejPolub nasDeficyty rosyjskiej armii na froncie w Donbasie i nieumiejętność zrealizowania przez nią nawet minimalnych celów napawa optymizmem. Mamy do czynienia z momentem, w którym trzeba jeszcze bardziej wesprzeć obrońców, by mogli uzyskać utracone ziemie i pokonać zbrodniczy „ruski mir”. Tylko to może doprowadzić w konsekwencji do utraty władzy przez dyktatora i zmienić rosyjską rzeczywistość, tak by państwo to przestało być w końcu zagrożeniem dla Europy i świata.Petar PetrovićAutor jest dziennikarzem Polskiego Radia