
Podstawą warsztatu historyka – ale też rzetelnego dziennikarza – jest umiejętność krytycznej analizy wykorzystywanych źródeł – podkreślił prezes IPN dr Karol Nawrocki, odnosząc się do źródeł, na których opierają się autorzy doniesień na temat kardynałów Karola Wojtyły i Adama Sapiehy.
Ulicami Nowego Targu przeszedł marsz w obronie dobrego imienia Jana Pawła II oraz wartości, które głosił. Prowadzący podkreślali, że bronią...
zobacz więcej
W ostatnich dniach uwagę opinii publicznej przyciągnęły zarzuty wysuwane wobec papieża Jana Pawła II. Zapytany o interpretację materiałów komunistycznej bezpieki dokonaną przez autorów hipotez prezentowanych w niektórych mediach dr Karol Nawrocki powiedział, że „przede wszystkim warto się skoncentrować na tym, o czym Ekke Overbeek i Marcin Gutowski nie powiedzieli, albo co przemilczeli w swoich materiałach”
– Zarówno w książce jak i reportażu mamy do czynienia z nadinterpretacjami, sprawiającymi nawet wrażenie manipulacji. Dokumenty wytworzone przez komunistyczne organy bezpieczeństwa państwa, zgromadzone w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej są wykorzystywane wybiórczo. Daje to obraz dążenia do udowodnienia za wszelką cenę tezy, że Karol Wojtyła, arcybiskup a potem kardynał, wiedział o sprawach pedofilii wśród podległych mu księży i nic z tym nie robił. Prawda jest zgoła odmienna od wniosków wysnutych przez dziennikarzy i zaprezentowanych zarówno w książce jak i reportażu. Poza tym, z niektórych dokumentów – wbrew warsztatowi historycznemu – cytowane są tylko te fragmenty, które pasują do takiej tezy – powiedział dr Nawrocki.
Podkreślił, że „podstawą warsztatu historyka – ale też rzetelnego dziennikarza – jest umiejętność krytycznej analizy wykorzystywanych źródeł. Dotyczy to także, a może w szczególności, materiałów komunistycznej „bezpieki”.
– Chodzi nie tylko o to, czy dany dokument jest autentyczny, ale też o sprawdzenie, czy lub na ile zawarte w nim informacje są wiarygodne. Trzeba zadać sobie pytania, od kogo pochodzą dane informacje, komu, w jakich okolicznościach i w jakim celu zostały przekazane, czy pokrywają się z naszą wiedzą z innych źródeł itp. Informacje pochodzące z jednego źródła, czyli np. donosy tajnych współpracowników należy konfrontować z innymi materiałami – niekoniecznie z innych archiwów, czasem wystarczy krzyżowa konfrontacja w obrębie archiwaliów zgromadzonych w IPN. Tak się nie stało. To, co zrobili Overbeek i Gutowski jest zaprzeczeniem rzetelności dziennikarskiej – zaznaczył szef IPN.
Większość Polaków pozostanie wierna nauczaniu Jana Pawła II — ocenił zastępca przewodniczącego Kolegium IPN prof. Wojciech Polak. Według naukowca...
zobacz więcej
Zapytany o charakter reakcji kardynała Wojtyły i jego otoczenia w kurii krakowskiej na doniesienia o rzekomych przypadkach przestępstw seksualnych dokonywanych przez duchownych powiedział, że „gdy Karol Wojtyła dowiadywał się o jakichkolwiek nadużyciach seksualnych księży to reagował zdecydowanie, nie tuszując tego typu spraw”.
– To wniosek, który formułuję, na podstawie dotychczasowych analiz akt komunistycznej „bezpieki”. Wystarczy zapoznać się uważnie ze sprawami księdza Eugeniusza Surgenta czy Józefa Loranca, które jednoznacznie pokazują, że Karol Wojtyła jako arcybiskup później kardynał krakowski szybko i konsekwentnie podejmował działania wobec popełniających przestępstwa seksualne duchownych – dodał.
Prezes IPN wskazał, że „w sprawie dotyczącej ks. Surgenta Karol Wojtyła dowiedział się o jego nadużyciach dopiero w czerwcu 1973 r., co wynika z zeznań duchownego złożonych 11 września 1973 r. W zeznaniach pojawia się również informacja, że do kurii krakowskiej wpłynął anonim opisujący działania ks. Surgenta, na który natychmiast zareagowano. Warto też zwrócić uwagę, że w sprawie tego duchownego powodem przenosin do innych parafii nie były sprawy obyczajowe, a takie sugestie pojawiły się w reportażu, lecz tarcia z kolejnymi proboszczami przy jednoczesnym zjednywaniu sobie parafian, co wywoływało wewnętrzne konflikty. Funkcjonariusze pisali o tym wielokrotnie w aktach”.
Z prowadzonego przez prokuraturę i IPN śledztwa wynika, że ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie, został w 1987 r. zamordowany...
zobacz więcej
– Odnosząc się do sprawy ks. Józefa Loranca warto uważnie przeczytać notatkę sporządzoną przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa datowaną na 14 marca 1970 r., która dokładnie opisuje sekwencję zdarzeń od momentu, w którym kardynał Karol Wojtyła dowiedział się o jego poczynaniach. W dniu, kiedy Wojtyła powziął taką wiedzę odbył z Lorancem rozmowę a następnie usunął księdza z parafii. Kilka dni później go suspendował, kierując do klasztoru cysterskiego w Mogile. Jak zatem widać, reakcja Wojtyły była zdecydowana i natychmiastowa – powiedział Nawrocki.
– Z kolei w przypadku ks. Bolesława Sadusia, znajdujemy tylko dwa dokumenty rzucające bardzo wątłe podejrzenia na Karola Wojtyłę. Jednym z nich jest doniesienie tajnego współpracownika o pseudonimie "Zbyszek". Drugim jest wyciąg z notatki tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Koło" sporządzony 2 września 1974 r., w którym napisano, że kardynał Wojtyła wiedział o ekscesach seksualnych ks. Sadusia. Przy czym w dokumencie tym wskazano, że Saduś - tu cytat "jest pederastą". Czyli mamy do czynienia z przetworzonymi dokumentami bezpieki, w których przywołano osobiste opinie donosicieli. Nieznane są jakiekolwiek inne dokumenty potwierdzające tezę, że Karol Wojtyła wiedział o skłonnościach seksualnych ks. Bolesława Sadusia – wyjaśnił.
Prezes IPN podkreślił, że „jak pokazują przywołane przykłady, nie ma żadnych wiarygodnych dowodów, by kardynał Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II, tuszował sprawy pedofilii w diecezji krakowskiej”.
W interpretacjach autorów zarzutów wobec kardynała Karola Wojtyły pojawiają się również doniesienia na temat nadużyć seksualnych dokonywanych według nich przez schorowanego, osiemdziesięciotrzyletniego kardynała Adama Sapiehę.
Prokuratura Krajowa przekazała przełomowe informacje ze śledztwa dotyczącego śmierci księdza Franciszka Blachnickiego. Z ekspertyzy zwłok wynika,...
zobacz więcej
– Głównym źródłem informacji w tej sprawie są donosy księdza Anatola Boczka, który podpisał zobowiązanie do współpracy z UB w 1949 r. przyjmując pseudonim „Luty”. Zachowały się doniesienia z 1950 r., w których „Luty” oskarża krakowskiego kardynała Adama Stefana Sapiehę o przestępstwa seksualne. Znamienne jednak, że inne znane dziś źródła nie potwierdzają tych rewelacji. Czy zatem ks. Boczek był mitomanem? Czy chciał za wszelką cenę zadowolić bezpiekę? A może próbował odegrać się na kardynale, z którym był skonfliktowany? Ksiądz Boczek to człowiek o bardzo wątpliwej postawie moralnej, do tego mający poważne problemy z alkoholem, zasilający grono "księży patriotów", posłusznych wobec komunistycznej władzy. Swoje zarzuty wobec kardynała Sapiehy sformułował w okresie, gdy został ukarany przez metropolitę krakowskiego za zaangażowanie w ruch księży patriotów, za jawną współpracę i wspieranie polityki władz, czyli za działalność na szkodę Kościoła – wyjaśnił dr Nawrocki.
Podkreślił, że „władze komunistyczne – bo mówimy w tym momencie nie tylko o bezpiece – na wszelkie sposoby starały się rozbić jedność Kościoła, jedynej dużej instytucji, która przez kilkadziesiąt lat »ludowej« Polski zdołała zachować niezależność. W apogeum stalinizmu wykorzystywano w tym celu nie tylko agenturę, lecz również ruch tzw. księży patriotów – duchownych jawnie współdziałających z totalitarną władzą i wspierających brutalną politykę wyznaniową państwa”. Jednak „komunistom nigdy nie udało się rozbić i złamać polskiego Kościoła”.