
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej odwiedził Śląsk. Nie spodziewał się jednak, że mieszkańcy Bytomia, gdzie odbywała się jego konferencja prasowa, przywitają go z dość umiarkowanym entuzjazmem.
Donald Tusk przeszedł na „wcześniejszą” euroemeryturę – informuje „Fakt”. Dziennik ujawnia, że szef Platformy Obywatelskiej świadczenia za pracę w...
zobacz więcej
W Bytomiu Tusk mówił m.in. o języku śląskim.
– Wielkość Polski opierała się i będzie opierać na różnorodności etnicznej, religijnej, kulturowej i językowej – mówił szef PO, sprawiając wrażenie, jakby zapomniał o niedawnych atakach na św. Jana Pawła II, w których udział chętnie wzięli przedstawiciele jego ugrupowania, czy wcześniejszych zapowiedziach „opiłowywania katolików”.
Język tolerancji i miłości lider polskiej opozycji szybko zastąpił ostrzejszymi sformułowaniami. – Jak słyszę z ust prezesa PiS, że te pieniądze europejskie nie są nam potrzebne, to szlag mnie trafia – mówił.
Polityk zapowiedział również: „przez najbliższych 10 dni wspólnie z parlamentarzystami i parlamentarzystkami Koalicji Obywatelskiej będziemy w wielu miejscach na Śląsku”. Wizyta ta jednak, jak się wydaje, nie przypadła do gustu mieszkańcom Górnego Śląska.
Przemówienie Tuska zakłócił klakson samochodu i zawołanie „Łobuzie jeden ty”. Co ciekawe, mimo że w konferencji brało udział sporo osób, jedynie Tusk odpowiedział na to pozdrowienie. – Dzień dobry – wołał z uśmiechem.
Najwyraźniej szef PO jest świadomy tego, jak postrzegają go Polacy.
„Od razu wiedział, że to do niego” – skomentował użytkownik Twittera.
„Donald Tusk jest największym obciążeniem dla PO. Polacy pamiętają jego rządy lepiej, niżby chciał” – napisał szef portalu tvp.info Samuel Pereira.