
Stoi przede mną i mówi: co mam zrobić, żeby ona tak nie charczała? Biorę szlafrok z łazienki. Daję mu i mówię: idź i zakryj ją. Chodziło mi o twarz, żeby zakrył twarz – mówiła podczas wizji lokalnej Monika O. „Osa”. 20 marca 1998 r. usłyszała wyrok dożywotniego więzienia za zabójstwo Jolanty Brzozowskiej. Ofiara, młoda kobieta została zatłuczona kijem baseballowym i wielokrotnie ugodzona nożem. Oprócz „Osy” wyrok usłyszało dwóch jej kolegów.
Nawet dożywocie grozi mężczyźnie, który jest podejrzewany o zabójstwo swojej 84-letniej matki. Ciało kobiety odkryto w jej domu w Liszkowie (pow....
zobacz więcej
Monika O. jest pierwszą kobietą w Polsce, której sąd wymierzył najwyższy wymiar kary. Sędzia Piotr Janiszewski w rozmowie z portalem tvp.info przyznał, że razem z ławnikami byli wstrząśnięci zbrodnią. Podkreślił, że nieczęsto wydaje się tego rodzaju wyrok – trzy dożywocia. Dodał, że udział w takiej rozprawie to olbrzymie i trudne emocje.
To był styczniowy, mroźny piątek 1996 r. Liceum ekonomiczne przy ul. Szczawnickiej w Warszawie. W bufecie szkolnym dwóch maturzystów, Marcin M., „Jogi” i Robert G., „Gołąb”, zastanawiało się, skąd wziąć pieniądze na studniówkę.
Po godz. 13 dołączyła do nich koleżanka z klasy Monika O. Dopiero o tej porze dotarła do szkoły, ale nie poszła na lekcje. Była już po trzech piwach.
Potem zeznała, że rabunek zaproponowała dla żartu. Pomysł padł na podatny grunt. Jogi stwierdził, że można wynieść kilka rzeczy i gotówkę z agencji „ Abigail” na Tarchominie, z którą współpracował, roznosząc krzyżówki. Współpracę miała też podjąć O.
Zauważyliśmy ogromną dezinformację. Media III RP próbują wykorzystać każdą śmierć, aby politycznie uderzyć w przeciwnika – powiedział w programie...
zobacz więcej
Ale potem zrodził się inny plan. Janusz Pruszyński, obrońca jednego z kompanów sprawczyni, przyznał, że czytanie aktu oskarżenia czy zarzutów w tej sprawie wywołało wstrząsające wrażenie. Zwracał uwagę, że zbrodnia zaplanowana została w bardzo krótkim czasie.
Około godz. 15 „Osa” zadzwoniła do agencji i umówiła się na spotkanie w sprawie pracy. Na miejsce pojechali taksówką. Mieli ze sobą czarne rękawiczki, bejsbol i czarną nogę od stołu, które młodzi mężczyźni ukryli w rękawach od kurtek.
– Mówiła, że nie chciała zabić. Że chodziło tylko o rabunek z wydłużoną ręką, czyli rabunek przy użyciu niebezpiecznego narzędzia – powiedział w jednym z wywiadów jej obrońca mec. Kazimierz Pawelec.
Z zeznań świadków wynikało, że w taksówce zachowywali się głośno, żartowali, śmiali się. Na miejsce dotarli przed godz. 16. O. w kiosku kupiła plaster z opatrunkiem, który miał posłużyć do zaklejenia wizjerów w drzwiach sąsiadów.
Zadzwonili domofonem do siedziby „ Abigail”. 22-letnia Jolanta Brzozowska w biurze na 10. piętrze bloku była sama. Była zaskoczona widokiem Jogiego, ale dobrze go znała. Wpuściła do środka całą trójkę.
Zabójcy 15-letniego Sebastiana Kalinowskiego – jego matka i jej partner – zostali w czwartek skazani przez sąd w Leeds na północy Anglii na karę...
zobacz więcej
Zamknęła za nimi drzwi i przepuszczona przez Monikę pierwsza weszła do pokoju pełniącego funkcję biura. Usiadła przy biurku i zaczęła spisywać umowę dla Moniki O. Sygnałem do ataku miało być słowo „już” wypowiedziane przez napastniczkę.
Podczas wizji lokalnej O. przekonywała, że patrząc na Brzozowską „nie mogła po prostu” dać tego sygnału.
Pierwszy miał uderzyć Gołąb. Zamachnął się kijem bejsbolowym w lewą skroń 22-latki. – Twarzą uderzyła w blat stołu. Próbowała się odchylić do tyłu – relacjonowała Monika O. Wtedy miało paść umówione hasło.
Jogi zaczął dusić ofiarę. Na ciało ofiary spadały ciosy bejsbolem i nogą od stolika, a także nożem. Były tak silne, że drewniany kij pękł. Ostatnie, 12. pchnięcie trafiło między oczy ofiary.
Monika O. przekonuje w trakcie zeznań, że nie brała udziału w katowaniu. Zajęła się przeszukiwaniem mieszkania w poszukiwaniu łupów.
Po wszystkim mężczyźni zmyli krew. Wyszli z biura, weszli do łazienki. Marcin umył ręce. – Robert stoi przede mną i mówi: co mam zrobić, żeby ona tak nie charczała? Nie mogę już na nią patrzeć. Biorę szlafrok z łazienki. Dałam Robertowi i mówię: idź i zakryj ją. Chodziło mi o twarz, żeby zakrył twarz – opowiada Monika O. podczas wizji lokalnej.
Kolumbijskie kartele działające w Hiszpanii finansowały przemyt kokainy do Europy wyłudzaniem kredytów i leasingów. Gwardia Cywilna, która...
zobacz więcej
Osa przed wyjściem zjadła jeszcze tatar, który znalazła w lodówce. Wyszli przed godziną 17. Zabrali magnetowid, dwie komórki, pagery, kolczyki, kalkulator i 380 zł.
Wsiedli do autobusu zmierzającego w stronę centrum. Część łupów sprzedali paserowi, ale nie wszystko chciał od nich wziąć.
Poszli na pizzę. W mieszkaniu jednego z maturzystów podzielili się łupem. Każdemu przypadło po 130 zł. Monika O. odebrała też kwotę, którą wydała na taksówki.
Ale w mieszkaniu zostawili liczne ślady. W rękawiczkach był tylko Jogi. Policja dotarła do sprawców po miesiącu. Do aresztu trafiili ze szkoły.
Jako pierwszy przyznał się Jogi. Zabił ze strachu przed identyfikacją. Gołąb i Osa bagatelizowali swój udział w zbrodni. Twierdzili, że brali amfetaminę.
W ostatnim słowie przed sądem wszyscy wykazali skruchę. Oskarżona ponownie przekonywała, że nie przyczyniła się do śmierci kobiety. Jej słowa relacjonują media: „Wiem, że »przepraszam« to za małe słowo”. Gołąb prosi o sprawiedliwy wyrok.
Narkotyki w jogurcie, hamak nasączony kokainą, odurzone środkami nasennymi sokoły, tona zepsutej żywności, panele dźwiękochłonne wygłuszone...
zobacz więcej
Wszyscy usłyszeli wyroki dożywotniego więzienia. Sędzia Piotr Janiszewski podkreślił wyjątkowe bestialstwo i równą odpowiedzialność za zbrodnię.
– Jako żywo nie pamiętamy takiej sprawy, bo nawet jeśli zamierzali zabić, to przecież nie musieli zadawać tak strasznych obrażeń, pastwić się w niewyobrażalny sposób – powiedział.
Obrońcy wskazywali, że byli ludźmi z zupełnie przeciętnych, pełnych rodzin. Monika O. „chciała imponować, poszukiwała akceptacji”. Gazetazoliborza.pl przytoczyła opinię z akt, z której wynikało, że uczyła się dobrze, a jej poziom inteligencji mieścił się w normie. Według biegłych dużą rolę w jej życiu odgrywały kontakty z rówieśnikami.
Cytowani psychologowie wskazywali, że cechował ją egocentryzm, choć „łatwo akceptowała zdanie grupy, przez co odczuwała lęk przed odrzuceniem”. Nie miała zatargów z prawem. Z relacji jednej z uczennic liceum, która znała ją w tamtym czasie, wynika, że Monika O. próbowała dominować w grupie. Zdarzało się, że posłuch starała się uzyskać agresją słowną.
Po kilku miesiącach Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok. W 2001 r. skazana zwróciła się do prezydenta z wnioskiem o obniżenie kary do 15 lat więzienia. Dostała odmowę.