Adwokat Mikołaj Marecki o tragicznej śmierci 15-letniego Mikołaja. Nigdy nie twierdziliśmy, że Mikołaj popełnił samobójstwo z powodu publikacji Radia Szczecin i hejtu, który się na niego wylał. Te fakty połączyła opinia publiczna. My nie chcemy podgrzewać atmosfery – mówi adwokat Mikołaj Marecki, pełnomocnik posłanki PO Magdaleny Filiks. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prawnik odnosi się do tragicznej śmierci syna parlamentarzystki. Na początku marca posłanka KO Magdalena Filiks poinformowała w mediach społecznościowych o śmierci swojego syna, Mikołaja. Opozycyjni politycy i niektóre media starają się połączyć ją z ujawnieniem przez Radio Szczecin artykułu o pedofilu. Chodzi o sprawę Krzysztofa F., byłego pełnomocnika marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. zwalczania uzależnień, który został prawomocnie skazany 14 grudnia 2021 r. za dopuszczenie się innej czynności seksualnej z małoletnim. Krzysztof F. był też oskarżony m.in. o udzielenie narkotyków małoletniej. W grudniu 2022 r. o tej sprawie poinformowało Radio Szczecin, informując, że poszkodowanymi przez F. były „dzieci znanej parlamentarzystki”. Choć sprawę opisywały także inne, największe media w kraju, to tylko na media publiczne wylała się fala hejtu i oskarżeń. Czytaj więcej – Duklanowski: Powiedziała mi o tym osoba ze szczecińskiej Platformy„Gazeta Wyborcza” stawia zarzut, że ujawnienie informacji o Krzysztofie F. miało być… „zemstą na posłance Filiks”. Swoje oskarżenia opiera na rozmowach ze znajomymi parlamentarzystki PO i łączy tę sprawę z kontrolami poselskimi w Lasach Państwowych. Tę tezę stara się też uwiarygodnić adwokat posłanki Mikołaj Marecki. Zaznacza jednak: „Nigdy nie twierdziliśmy, że Mikołaj popełnił samobójstwo z powodu publikacji Radia Szczecin i hejtu, który się na niego wylał”. Dodajmy – w publikacji z końca grudnia ub.r. danych nastolatka nie ujawniono. W rozmowie z „Wyborczą” prawnik jednocześnie wskazuje, że „tragedia wydarzyła się na krótko po ujawnieniu danych” syna parlamentarzystki PO. „Każdy 15-latek ma swoje problemy. (...) Nawet jeśli bezpośrednim zapalnikiem jego decyzji było inne zdarzenie – to jest teraz ustalane – to być może czara goryczy po prostu się przelała. Nie można twierdzić, że ujawnienie danych nie miało wpływu na jego stan psychiczny. Każdy może to stwierdzić, nie wymaga to specjalistycznej wiedzy” – ocenia mec. Marecki.Zobacz także: „Jesteśmy przytłoczeni rozmiarem hejtu”. Oświadczenie prezesa Radia Szczecin