
We Francji trwa polemika wokół filmu o rzezi Wandejczyków – zapomnianej masakrze w okresie rewolucji dokonanej przez francuskich żołnierzy na mieszkańcach małej prowincji na północy kraju. Część historyków uważa, że było to pierwsze ludobójstwo w dziejach nowożytnych, zwiastujące późniejsze zbrodnie totalitarnych reżimów. Opowiadający o tamtych wydarzeniach film wywołał ostre protesty środowisk lewicowych, ale odniósł kasowy sukces.
„Iskry Niepodległej” to innowacyjne i interaktywne widowisko w mobilnej przestrzeni o Polkach i Polakach, którzy zmieniali świat w różnych...
zobacz więcej
Film „Vaincre ou mourir” – „Zwyciężyć albo umrzeć” – opowiada o losach Françoisa-Athanase’a de Charette de la Contrie – generała, który stanął na czele kontrrewolucyjnego powstania wandejskich chłopów. Spotkały ich za to brutalne represje.
W masowych egzekucjach zginęło ponad 100 tys. osób. Rzeź została wymazana z pamięci Francuzów przez rządy republikańskie.
– Byłem świadomy tego, że to jeden z największych tematów tabu we francuskiej historii. Przedstawiając historię Wandei, pokazujemy plamę krwi na jej kartach – powiedział Polskiemu Radiu reżyser Vincent Mottez.
„Vaincre ou mourir” oburzył lewicowe media i polityków; spotkał się z bojkotem części właścicieli kin. Mimo to film przyciągnął już około 300 tys. widzów, co uchodzi za sukces, zważywszy niski budżet produkcji, i doczeka się zagranicznej dystrybucji, m.in. w Polsce.
– Myślę, że ta historia spodoba się polskiej publiczności. Wandea zawsze z podziwem patrzyła na opór Polski wobec różnych totalitarnych ideologii dwudziestego wieku – powiedział producent filmu Guillaume Allaire.
Premiera w Polsce ma odbyć się wiosną.