Mija 70 lat od mordu sądowego na Auguście Emilu Fieldorfie. Zdaniem sądu nie istnieje możliwość resocjalizacji oskarżonego. Na łaskę nie zasługuje – usłyszał w uzasadnieniu wyroku śmierci mężczyzna w podartym garniturze. Po około dziesięciu miesiącach wykonano na nim egzekucję w warszawskim więzieniu. Bandyta? Gwałciciel? Terrorysta? Nie. Jeden z największych i zarazem najtragiczniejszych bohaterów XX wieku. Mija 70 lat od śmierci gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, najwyższego rangą żołnierza Armii Krajowej, który padł ofiarą zbrodni sądowej okresu stalinowskiego. Zbrodni, za którą żaden winny nigdy nie poniósł odpowiedzialności. Temida na usługach reżimów totalitarnych nie jest, jak u starożytnych Greków, uosobieniem sprawiedliwości, prawa i wiecznego porządku. Jest boginią bezprawia, służby na rzecz zbrodniczej ideologii, a sporadycznie także bezlitosną morderczynią. Dowodem na to jest choćby osądzenie bohaterów walczących o niepodległość podczas II wojny światowej z niemieckim nazizmem, a potem także sowieckim komunizmem. Jego efektem są tysiące mordów sądowych. Ciał wielu zabitych nigdy nie odnaleziono.W piątek mija 70. rocznica jednego z najgłośniejszych morderstw dokonanych po wojnie przez Temidę. 24 lutego 1953 r. w więzieniu Warszawa-Mokotów przy ulicy Rakowieckiej wykonano wyrok śmierci na gen. Auguście Emilu Fieldorfie „Nilu”. Powieszono go jak zdrajcę albo pospolitego bandytę. Tak nawet w chwili śmierci komunistyczny reżim upokarzał bohaterów.Urodził się 20 marca 1895 r. w Krakowie w domu przy ulicy Lubicz 24 (obecnie numer 32) w rodzinie robotniczej. Ojciec Andrzej Franciszek był maszynistą, pracował na kolei podobnie jak jego pochodzący z Moraw ojciec Andrzej. 25 grudnia 1895 r. został ochrzczony w kościele św. Mikołaja, rodzice chcieli mu dać na imię Emil, ale ksiądz się nie zgodził, więc wybrano imię August, choć i tak używał potem imienia Emil.Edukacja i pracaUczył się w Szkole Męskiej im. Św. Mikołaja, a potem C.K. II Gimnazjum św. Jacka, C.K. V Gimnazjum i w C.K. III Gimnazjum i Seminarium Nauczycielskim Męskim. Ponieważ w domu, w którym do wykarmienia było także liczne rodzeństwo się nie przelewało, August Emil musiał łączyć edukację z pracami dorywczymi.Jako piętnastolatek wszedł w środowisko patriotycznej młodzieży polskiej, zrzeszonej Towarzystwie Sportowo-Gimnastycznym „Strzelec”. Dwa lata później wstąpił do Związku Strzeleckiego. Marzenia miał jak jego rówieśnicy – wolna i niepodległa Polska. Niestety, muza historii Klio jest dość kapryśna i sprawiła, że August Emil zarówno urodził się, jak i tragicznie zmarł w kraju zniewolonym.W Strzelcu odbył przeszkolenie rekruckie w 1 kompanii, później ukończył kurs podoficerski. Po wybuchu I wojny światowej już 6 sierpnia 1914 r. zgłosił się na ochotnika do Legionów Polskich w Oleandrach. Fieldorf wyruszył na front rosyjski jako dowódca sekcji w 1 kompanii IV batalionu 1. pułku Legionów.Na długo opuścił rodzinny Kraków. Przeszedł szlak bojowy Legionów, a po kryzysie przysięgowym w lipcu 1917 r. został skierowany do Przemyśla i wcielony do C.K. Armii. We wrześniu 1917 r. trafił na front włoski i na obszarze Tyrolu Południowego służył w szeregach 2 kompanii karabinów maszynowych przy II Brygadzie Strzelców Cesarskich.Rozbrajanie AustriakówDopiero w sierpniu 1918 r. przyjechał na urlop do Krakowa i nie wrócił już do swojego pułku. Zgłosił się na leczenie, a potem wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej dowodzonej przez Edwarda Rydza-Śmigłego. Od 31 października 1918 r., gdy upragniona niepodległa Polska była na wyciągnięcie ręki, brał udział w rozbrajaniu austriackich żołnierzy.Po zakończeniu I wojny światowej Fieldorf pozostał w służbie. Walczył na frontach wojny polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej. Podczas tej pierwszej brał udział w wyprawie kijowskiej, w drugiej walczył w ramach grupy uderzeniowej w Bitwie Warszawskiej, później zaś w jej kontynuacji – bitwie białostockiej. Za swoją odwagę otrzymał Krzyż Virtuti Militari i aż czterokrotnie Krzyż Walecznych.Służył następnie w 1 Dywizji Piechoty Legionów stacjonującej w Wilnie. Od stycznia 1938 r. dowodził 51 Pułkiem Piechoty Strzelców Kresowych z Brzeżan. Podczas kampanii wrześniowej nie miał szans się wykazać. Jego pułk został rozbity już 8 września w bitwie pod Iłżą na Kielecczyźnie.Początkowo usiłował się przedostać na wschód w stronę Złoczowa do ośrodka zapasowego rozbitej 12 Dywizji Piechoty, ale wobec agresji ZSRS na Polskę zawrócił i w cywilnym ubraniu dotarł do rodzinnego Krakowa. Jak wielu innych żołnierzy postanowił uciec na Zachód, gdzie miał zamiar walczyć z Niemcami u boku sojuszników. W kraju zostawił żonę Janinę Kobylińską oraz córki Krystynę i Marię.Kurs we FrancjiPod koniec października 1939 r. Fieldorf został zatrzymany na granicy słowacko-węgierskiej koło Rożniawy. Internowano w obozie w Pelsőc, ale zbiegł i przez Węgry przedostał się do Francji. 9 lutego 1940 r. zgłosił się w stacji zbornej oficerów w Paryżu. Ukończył kursy sztabowe i otrzymał awans na pułkownika.Po klęsce Francuzów przedostał się do Anglii i wkrótce został wyznaczony na pierwszego emisariusza rządu i naczelnego wodza Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego do kraju. Wyruszył 17 lipca 1940 r. Podróż do okupowanej Polski była długa i wiodła przez Liverpool do Kapsztadu w RPA, dalej samolotem nad Nil, skąd wziął się jego późniejszy pseudonim. Dalej Kair, Adana w Turcji, Stambuł, Grecja, Belgrad, Budapeszt i przez Tatry oraz Podhale na obszar Generalnego Gubernatorstwa. Do Warszawy dotarł około 9 września 1940 r.Z miejsca zaczął działać w konspiracji, początkowo w warszawskim Związku Walki Zbrojnej. Używał nazwiska Walenty Gdanicki, syn Wawrzyńca, urodzony 3 stycznia 1894 r. w Warszawie, zamieszkały w Komorowie, gmina Helenów, z zawodu kolejarz. Oficjalnie skromny robotnik dowodził działaniami AK w regionie Białegostoku, a latem 1942 r. został wyznaczony przez gen. Stefana Roweckiego „Grota” na szefa tworzonego Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej AK.„Nil” odpowiadał za bezpośrednią walkę z niemieckimi okupantami – sabotaż, dywersję techniczną „zwróconą w niszczenie potencjału gospodarczego i militarnego Niemiec”, dywersję osobową „uderzającą w przedstawicieli niemieckiego aparatu represji i Polaków zdrajców”, a także szkolenie i produkcję środków walki dywersyjnej i sabotażu.Zamach na KutscheręWłaśnie Fieldorf dowodził najbardziej niebezpiecznymi i spektakularnymi akcjami przeciwko okupantom. Jego ludzie przeprowadzili likwidację dowódcy SS i policji Franza Kutschery, „kata Warszawy”. Była to jedna z najlepszych tego typu akcji w okupowanej Europie. Zlikwidowano także wielu innych zbrodniarzy, choćby Ewalda Langego, Franza Bürkla czy Ernsta Weffelsa.Z tego powodu pułkownik „Nil”, od września 1944 r. generał, był najbardziej poszukiwanym przez Niemców przedstawicielem polskiego podziemia. Zadań mu przybywało. Już jesienią 1943 r. otrzymał od gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” zadanie stworzenia i kierowania głęboko zakonspirowanej organizacji „Niepodległość” o kryptonimie „NIE” – odłamu AK przygotowanego do działań w warunkach możliwej okupacji sowieckiej.Początkowo wybuch Powstania Warszawskiego przerwał prace nad nią, ale wrócił do nich w styczniu 1945 r. Już w marcu został jednak aresztowany w Milanówku przez NKWD. Znaleziono przy nim pewne ilości kawy, papierosów i dolarów, więc oskarżono o spekulację. Trafił na 2,5 roku do łagrów w obwodzie swierdłowskim – Stara Bieriezówka, Stupino, Nowa Bieriezówka, Hudiakowo, na koniec Możgi koło Kazania. #wieszwiecejPolub nasBył więziony i zmuszany do pracy w nieludzkich warunkach, ale przeżył – co wielu się nie udało – i nie został rozpoznany. Po zwolnieniu wrócił pod koniec 1947 r. do Polski, tym razem okupowanej przez Sowietów. Nie wznowił pracy w konspiracji, ale i tak był intensywnie poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa i kontrwywiad wojskowy. Reżim komunistyczny nie potrzebował bohaterów AK ani tym bardziej żołnierzy walczących z Armią Czerwoną, jak robił to Fieldorf w 1920 r.„Nil” trafił do Białej Podlaskiej, potem do Warszawy, do rodzinnego Krakowa, ale z żoną i córkami zamieszkał ostatecznie w Łodzi przy ulicy Jakuba 8/4a (dzisiejsza ul. Adama Próchnika 39). Pobyt w łagrach nadszarpnął jego zdrowie i nie mógł podjąć pracy. 4 lutego 1948 r. w odpowiedzi na obietnicę amnestii zgłosił się do Rejonowej Komendy Uzupełnień w Łodzi i ujawnił się, podając prawdziwe imię i nazwisko, stopień generała brygady i przebieg działalności okupacyjnej. Liczył na słowność komunistów i uzyskanie należnych generałowi świadczeń.Nie doczekał się ani jednego, ani drugiego. Po przepychankach urzędowych 9 listopada 1950 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy UB w Łodzi i przewieziony do Warszawy. Poddano go brutalnemu śledztwu, najpierw w osławionym areszcie śledczym przy ulicy Koszykowej, a potem więzieniu przy Rakowieckiej.Tortury i głodzenieGenerał trafił do celi numer 11, bardzo ciasnej, pozbawionej okna, stołu i stołka, można w niej było wyłącznie siedzieć na podłodze. Tortury podczas przesłuchań uzupełniano głodzeniem osadzonego. Przesłuchiwany chronił swoich współpracowników, ujawniał nazwiska wyłącznie osób nieżyjących lub i tak już przebywających w więzieniu.Mimo tortur odmówił współpracy z Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego. Nie zgodził się wystosować apelu do byłych żołnierzy AK o ujawnienie się i zaufanie „władzy ludowej”. W odpowiedzi miał usłyszeć: „Jeśli tak, to między nami wszystko skończone. Nie skorzystaliście z niesamowitej okazji. Teraz już nam nie jesteście potrzebni. Pożałujecie. Będziecie wisieć”.22 października 1951 r. Prokuratura Generalna PRL dokonała zatwierdzenia aktu oskarżenia. „Nila” oskarżono m.in. o współpracę z niemieckim okupantem, wydawanie rozkazów zwalczania partyzantki sowieckiej i „lewicowych podziemnych grup niepodległościowych” oraz „obywateli narodowości żydowskiej na terenie województw białostockiego, nowogródzkiego i lubelskiego”.Sfingowany proces był farsą. „Nil” nie mógł powołać świadków, nie uwzględniono jego wyjaśnień. Dwukrotnie próbę jego uratowania podjęła siostra Feliksa Dzierżyńskiego Aldona, drugim mężem córki Fieldorfów Krystyny, był bowiem jej siostrzeniec – Emil Ney. Na próżno. Na podstawie wymuszonych torturami zeznań mjr. Tadeusza Grzmielewskiego „Igora” i płk. Władysława Liniarskiego „Mścisława” gen. Fieldorf został 16 kwietnia 1952 r. skazany w Sądzie Wojewódzkim dla m.st. Warszawy przez sędzię Marię Gurowską na karę śmierci przez powieszenie.Kampania Piłsudskiego„W okresie okupacji w Polsce klika sanacyjna, mimo klęski wrześniowej, nie rezygnuje z pragnienia władzy. Jednym z czołowych ludzi obozu prawicy był August Fieldorf. Już jako młody chłopiec Fieldorf wstępuje do Związku Strzeleckiego, potem do Legionów. Jako oficer bierze udział w kampanii Piłsudskiego przeciwko młodemu Związkowi Radzieckiemu” – pisano w uzasadnieniu wyroku.„Od początku działalności konspiracyjnej obejmuje wysokie stanowisko jako inspektor Komendy Głównej ZWZ na Obwód Warszawski, potem jako komendant Obszaru Białostockiego. W sierpniu 1942 roku organizuje tzw. Kedyw przy Komendzie Głównej AK. Sąd uznał za niezbędne całkowite wyeliminowanie oskarżonego ze społeczeństwa, orzekając karę śmierci, pozbawienie praw i przepadek mienia. Zdaniem sądu nie istnieje możliwość resocjalizacji oskarżonego. Uwzględniając także aspekt polityczny sprawy, szef Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej na łaskę nie zasługuje” – wskazano.Sąd Najwyższy w rozprawie rewizyjnej zatwierdził wyrok. Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski, o które wystąpiła rodzina. Gen. August Emil Fieldorf „Nil” został zamordowany w więzieniu na Mokotowie, przez powieszenie, 24 lutego 1953 r. o godz. 15. Zachowała się relacja świadka egzekucji, prokuratora Witolda Gatnera.„Byłem zdenerwowany, napięty. Czułem, że trzęsą mi się nogi. Skazany patrzył mi cały czas w oczy. Stał wyprostowany. Nikt go nie podtrzymywał. Po odczytaniu dokumentów zapytałem skazanego, czy ma jakieś życzenie. Na to odpowiedział: »Proszę powiadomić rodzinę«. Oświadczyłem, że rodzina będzie powiadomiona” – napisał. „Zapytałem ponownie, czy jeszcze ma jakieś życzenia. Odpowiedział, że nie. Wówczas powiedziałem: «Zarządzam wykonanie wyroku». Kat i jeden ze strażników zbliżyli się (...). Postawę skazanego określiłbym jako godną. Sprawiał wrażenie bardzo twardego człowieka. Można było wprost podziwiać opanowanie w obliczu tak dramatycznego wydarzenia” – odnotował Gatner.W okresie destalinizacji 4 maja 1957 r. wszczęto postępowanie rehabilitacyjne dotyczące uchylenia wyroków skazujących „Nila”. 4 lipca 1958 r. Prokuratura Generalna umorzyła śledztwo wobec oględnego stwierdzenia „braku dowodów winy”, jakby wina jakaś była, tylko nie było na nią dowodów. Ostateczna rehabilitacja nastąpiła dopiero 7 marca 1989 r. W decyzji ówczesnego prokuratora generalnego PRL Józefa Żyty wskazano, że gen. Fieldorf „zarzucanej mu zbrodni nie popełnił”.Do dziś nie wiadomo, gdzie złożono ciało, być może w bezimiennym grobie w Kwaterze na Łączce, być może zostało spalone. Symboliczny grób na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie (aleja A, kwatera 14, rząd IV) ustanowiły wdowa z córkami po otrzymaniu odszkodowania przyznanego ze Skarbu Państwa.Nowy nagrobek został ufundowany w 1972 r. przez ówczesnego ministra obrony gen. Wojciecha Jaruzelskiego po interwencji wdowy Janiny. Napisano na nim, że Fieldorf „zmarł śmiercią tragiczną”. Dopiero w 1994 r. zmieniono inskrypcję, w której podkreślono, że został „zamordowany w więzieniu mokotowskim”.Sprawa „Nila”Nagrobek, rehabilitacja to jedno, ale mord sądowy na Fieldorfie wymagał także rozliczenia osób zań odpowiedzialnych. Niestety, w tym przypadku sprawiedliwości nie stało się zadość. W 1992 r. Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – wszczęła śledztwo, które objęło wszystkie osoby w latach 1950–1952 zaangażowane w sprawę generała „Nila”.Ustalono, że są to sędzia sądu wojewódzkiego Maria Gurowska i dwóch ławników – Bronisław Malinowski i Mieczysław Szymański, prokuratorzy Naczelnej Prokuratury Wojskowej – Helena Wolińska, która m.in. fabrykowała dowody oraz Prokuratury Generalnej – Beniamin Wajsblech i Paulina Kern oraz sędziowie orzekający w Sądzie Najwyższym – Emil Merz, Gustaw Auscaler i Igor Andrejew.Śledztwo wykazało, że podejrzani albo już nie żyją, albo zmarli w trakcie postępowania. Wajsblech, kawaler Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, który żądał dla Fieldorfa kary śmierci, zmarł w marcu 1991 r. w wieku 82 lat. Kern zmarła w 1980 r. w Wielkiej Brytanii, gdzie wyjechała z mężem w 1968 r. Jej jedyną karą zwolnienie z prokuratury.Sędzia Merz zmarł w 1972 r., a Auscaler w Izraelu w 1965 r. W przypadku tego drugiego największą dlań karą było wykluczenie na fali odwilży popaździernikowej z PZPR. Jeżeli chodzi o Andrejewa, przez lata pracował potem jako nauczyciel akademicki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Zmarł w 1995 r., również nie został pociągnięty do odpowiedzialności.Akt oskarżeniaAkt oskarżenia udało się sformułować jedynie wobec sędzi Gurowskiej i prokurator Wolińskiej. 10 sierpnia 1995 r. Prokuratura Wojewódzka w Warszawie postawiła Gurowskiej zarzut popełnienia przestępstwa zabójstwa z art. 225 § 1 Kodeksu karnego z 1932 r., obowiązującego w dacie popełnienia zarzucanego czynu.Podczas przesłuchania Gurowska podtrzymała zasadność wyroku wydanego na Fieldorfa, uznając nadal wyrok śmierci za słuszny. W 1995 r. w piśmie do ministra sprawiedliwości napisała, że wymierzając karę, opierała się na dowodach, na podstawie obowiązującego wówczas prawa. Proces rozpoczął się 22 grudnia 1997 r., ale Gurowska nigdy nie stawiła się na żadną rozprawę. Zmarła 4 stycznia 1998 r.Prokurator Wolińska została zwolniona fali czystek antysemickich po Marcu 1968. Na początku lat 70. osiadła w Wielkiej Brytanii. W 1998 roku wystosowano wobec niej wniosek o ekstradycję, ale Brytyjczycy odmówili, zaś ona sama twierdziła, że zarzuty wobec niej mają charakter polityczny i antysemicki, że w Polsce nie może w konsekwencji oczekiwać sprawiedliwego sądu. Jakby na taki mógł liczyć oskarżany przez nią Fieldorf.W 2007 roku prokurator IPN wystąpił z wnioskiem o wydanie europejskiego nakazu aresztowania wobec zbrodniarki. Nie udało się go zrealizować. Wolińska zmarła w listopadzie 2008 roku, nie ponosząc odpowiedzialności za swoje zbrodnie. W przypadku generała Fieldorfa komunistyczna Temida niestety nie została rozliczona, podobnie jak za wiele innych mordów. Na szczęście upomniała się o niego Klio i niezłomny generał „Nil” trafił na zasłużone miejsce – do Panteonu bohaterów polskiej Wolności.Pisząc artykuł korzystałem między innymi z materiałów IPN.