Sąd okręgowy skazał gangstera na 25 lat więzienia, sąd apelacyjny zmniejszył wyrok do 12 lat. W środę decyzję podejmie Sąd Najwyższy. Sąd Najwyższy rozpatrzy w środę kasację w sprawie Krzysztof U., ps. Fama, nazywanego także „Człowiekiem z Blizną”, który został skazany na 12 lat więzienia m.in. za kierowanie gangiem, pobicie trzech kobiet metalowymi pałkami i spalenie na zlecenie klubu Fashion House przy ul. Foksal, gdzie straty oszacowano na ponad 5,5 mln zł. Krzysztof U., został oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie o popełnienie 11 przestępstw, m.in. kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym, usiłowania rozboju, kierowanie podpaleniem klubu Fashion House przy ul. Foksal we wrześniu 2019 r., pobicia oraz niszczenie mienia. Wiele z nich popełnił w warunkach recydywy. 9 lutego 2021 r. sędzia Andrzej Krasnodębski z Sądu Okręgowego w Warszawie skazał „Famę” na karę 25 lat więzienia oraz grzywnę w wysokości 90 tys. zł. Krzysztof U. został również zobowiązany, solidarnie z innymi współoskarżonymi, do zapłaty kwoty ponad 2,8 mln zł „tytułem obowiązku naprawienia szkody na rzecz pokrzywdzonych przestępstwem spółek”. Tym samym wyrokiem sąd skazał Roberta P. oraz Zbigniewa L., właścicieli klubu The View, za zlecenie spalenia klubu przy ul. Foksal, który miał stanowić konkurencję dla prowadzonego przez nich przybytku. Robert P. skazany został nadto za podżeganie do zmuszenia 61-letniej Marii O. do zaniechania prowadzonych przez nią działań przeciwko klubowi The View. Kobieta walczyła z właścicielami przybytku o to, aby przestali zakłócać sen okolicznym mieszkańcom. P. miał chcieć, aby „skończyła na wózku”. Sąd Okręgowy w Warszawie wymierzył Robertowi P. łączną karę 5 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywnę, a Zbigniewowi L. łączną karę 4 lat pozbawienia wolności i grzywnę. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał także winy podwładnych „Famy”, skazując ich na kary od 8 do 3 lat i 6 sześciu miesięcy więzienia. Wyrok jest nieprawomocny, a obrońcy większości oskarżonych zapowiedzieli już złożenie apelacji. Apelacja znacznie złagodziła kary Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał 6 maja 2022 r., że wyroki wydane przez, sąd I instancji były zbyt surowe. I tak „Famie” karę złagodzono do 12 lat więzienia, choć on sam i z tego rozstrzygnięcia nie był zadowolony, przekonując, że jest niewinną ofiarą pomówień. Równie łaskawy SA był dla właścicieli klubu The View. Uznał, że wystarczająco surową karą dla Zbigniewa L. będzie wyrok 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności, a dla Roberta P. – 2 lat więzienia. Wśród podwładnych „Famy”, którym także zmieniono wyrok, znalazł się m.in. Łukasz G. (z 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności na 2 lata), który odpowiadał za podpalenie Fashion House. To on jest jednym z trzech podejrzanych o brutalne zabójstwo 29-letniego mężczyzny na Nowym Świecie w Warszawie. Jak ustaliła Polska Agencja Prasowa, zbrodni tej dokonał dwa dni po uprawomocnieniu się wyroku w sprawie podpalenia. Łukasz G. został zatrzymany pod koniec stycznia br. Jego dwaj kompani – Sebastian Włodarczyk i Dawid Mirkowski poszukiwani są listami gończymi.Tańczący z funkcjonariuszami 44-letni Krzysztof U. (wcześniej M.), oficjalnie technik robót budowalnych, w rubryce zawód może śmiało podawać „zawodowy przestępca” lub „gangster”. W stołecznym półświatku ma opinię prawdziwego twardziela, bardzo groźnego. W marcu 2009 r. został bohaterem kronik kryminalnych za sprawą pokazu siły. Portal tvp.info ujawnił wówczas, że podczas zatrzymania przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego (wówczas jeszcze bez słowa „Policji”), gangster stawiał opór, pomimo trzykrotnego rażenia paralizatorem. Możliwe, że „Fama” chciał w ten sposób zwrócić uwagę policjantów na okoliczności, w jakich doszło do jego ujęcia. Krzysztof U. (wówczas M.) wychodził właśnie ze swoją partnerką z seansu „Kochaj i tańcz” w jednym z praskich kin. Nie przestraszył się wycelowanych w niego luf. Rzucił się na funkcjonariuszy. – Użyliśmy paralizatorów i to tych najmocniejszych, a on dwukrotnie wstawał. Dopiero trzeci raz go obezwładnił. A jak sześciu byków z wydziału realizacyjnego go trzymało, to jeszcze w szale rozerwał kajdanki plastikowe – opowiadał wówczas jeden z uczestników akcji. Funkcjonariusze twierdzili, że na policyjnym dołku, „Famy” pilnowało trzech antyterrorystów. Gangster miał się odgrażać, że wszystkich pozabija. Po latach jego znajomi twierdzą, że takich gróźb nie było. Przy Krzysztofie M. znaleziono ponoć listę warszawskich agencji towarzyskich, które miały być okradzione. Kilka miesięcy wcześniej policjanci zatrzymali kompanów gangstera, którzy mieli się parać napadami „metodą na policjanta”. Na uwagę zasługuje też fakt, że „Fama” został zatrzymany 10 miesięcy po tym, jak wyszedł na warunkowe zwolnienie z więzienia. Za kratami przebywał wówczas od 2000 r. do maja 2008 r.Wrogowie, a nawet koledzy W półświatku głośno było o Krzysztofie U. za sprawą niebywałego szczęścia, jakie miał w 1994 r., gdy próbowano go zamordować na Zawadach. Pewne jest, że pojechał tam z dwoma kolegami. W pewnym momencie jeden z nich wbił mu nóż w klatkę piersiową. Zaskoczony „Fama” złapał za ostrze, które pękło. Ale napastnicy nie odpuścili i tym ułomkiem niemal podcięli mu gardło. Została mu po tym zdarzeniu charakterystyczna blizna, dlatego niektórzy nazywali go „Człowiekiem z Blizną”. Według prokuratora mazowieckich „pezetów” Prokuratury Krajowej bezpośrednim sprawcą usiłowania zabójstwa był Piotr S., późniejszy boss gangu ożarowskiego. W stołecznym półświatku krążyły opowieści o srogiej pomście, jaką „Fama” miał dokonać na S. Jednak przed kilkoma tygodniami, gdy Krzysztof U. zeznawał jako świadek w procesie ożarowskiego herszta, stwierdził, że nigdy nie miał żadnego konfliktu z S. Jako sprawców próby zamordowania go wskazał zupełnie inne osoby niż te, które ustaliła prokuratura. Potem dodał, że jeden z napastników nie żyje, a losów drugiego nie zna. Krzysztof U. wyjaśnił także, dlaczego dopiero przed sądem wskazał nazwiska swoich oprawców. – Nie zdecydowałem się powiedzieć wtedy tego co dzisiaj, bo Bartek W. (to jego podwładni mieli zaatakować „Famę”, wedle słów pokrzywdzonego – przyp. red) był bardzo blisko związany ze Zbigniewem C., który zmarł w tamtym roku w grudniu. Dlatego nie chciałem poruszać tej sprawy z uwagi na Zbigniewa. Gdyby Zbigniew żył, do dzisiaj nie złożyłbym takich zeznań przed sądem – oświadczył.#wieszwiecejPolub nas„Fama” powiedział, że Zbigniew C. ps. Daks lub Dax (w prokuratorskich protokołach można znaleźć obie formy) „był zasadniczy w pewnych kwestiach” i nie chciał się z nim poróżnić. Wspomniany „pan Zbigniew” był jednym z bossów gangu mokotowskiego. Uważany za bezwzględnego przestępcę mającego dobre kontakty z gangiem ożarowskim. Zresztą to właśnie podczas spotkania z Piotrem S. w lutym 2007 r., funkcjonariusze CBŚP zatrzymali obu gangsterów. „Daks” zmarł w grudniu 2019 r. po ciężkiej chorobie, za sprawą której wypuszczono go z więzienia. Krzysztof U. był już wtedy ponownie za kratami. Został zatrzymany w październiku 2019 r., kiedy razem z kompanami mieli się szykować do rozboju w Gołdapi.