
Jarosław Augustyniak pojawiał się już na marszach kamratów, wiecach antyszczepionkowców i demonstracjach liderów Konfederacji. Choć na mikrofonie nie ma już logo „Sputnik Polska”, charakter jego działań jest ten sam: powielanie prokremlowskiej i antyukraińskiej narracji. Tym razem wcielił się w rolę osoby przeprowadzającej sondę na warszawskiej ulicy – gdzie został zdemaskowany przez internautę.
Rosyjska propagandystka Daria Dugina, która zginęła od bomby podłożonej w samochodzie, była tylko jedną z wielu Rosjanek stojących na czele wojny...
zobacz więcej
– Robię taki sondaż. Niedawno daliśmy Ukrainie czołgi, a Ukraina mówi, że to mało i chcą samolotów. Czy powinniśmy dać też samoloty? – pyta mężczyzna na nagraniu udostępnionym w sieci. Rozmówcami są dwie młode osoby z puszką i identyfikatorami z logo Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Zdaniem internautów cała scenka została wyreżyserowana. Nastolatkowie odpowiadają, że pomoc Ukraińcom... się nie opłaca. Padają też zarzuty, że Ukraińcy, którzy przyjechali do naszego kraju, wyzywają Polaków – co ciekawe – po rosyjsku.
Jak wskazuje użytkownik Twittera, który zamieścił fragment „ulicznej sondy”, za mikrofonem stoi Jarosław Augustyniak. O mężczyźnie było już głośno w polskiej przestrzeni medialnej. W przeszłości współpracował z ramieniem kremlowskiej propagandy w Polsce – związanym bezpośrednio z reżimem Władimira Putina serwisem Sputnik Polska (strona i jej media społecznościowe zostały zablokowane w lutym 2022 r., po rosyjskiej inwazji na Ukrainę).
Sam Augustyniak w notce biograficznej deklarował się jako „komuch, antyfaszysta i internacjonalista”. W przeszłości był zastępcą red. naczelnego tygodnika „Trybuna Robotnicza”, współpracował z tygodnikiem „NIE” Jerzego Urbana czy „Dziennikiem Trybuna”.
W jego artykułach wyraźne były m.in. przekazy „stymulujące antyamerykańskie nastroje w Polsce oraz lobbujące pozytywny obraz strony rosyjskiej” – opisywał zajmujący się dezinformacją serwis infowarfare.pl. Augustyniak sugerował też potrzebę ograniczenia obecności NATO na obszarze Europy Środkowo-Wschodniej.
Aktywnie działał również w czasie kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, reżyserowanego przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Jednoznacznie występował wówczas jako prorosyjski agitator, w swoich artykułach sugerując, że to Polska była odpowiedzialna za cierpienie czy nawet śmierć imigrantów.
Zobacz także: „Nazizm to nie antysemityzm”. Propagandyści rozwiązali problem z przeprosinami Putina [WIDEO]