
Tylko człowiek jest realnie wrażliwy na muzykę i zdolny w swym mózgu rozpoznawać, że oto do jego uszu wpada nie dźwięk natury (śpiew ptaków, stukot pociągu), nie mowa innego człowieka, ale właśnie muzyka. Rola muzyki dla naszego życia, rozwoju osobniczego, a także ewolucji jako gatunku jest przedmiotem jak najpoważniejszych studiów: fizyków, psychologów, muzykologów i neurofizjologów. Dziś specjaliści z Wiednia przekonują na łamach „JAMA Network Open”, że wykazali eksperymentalnie, iż muzyka łagodzi stres.
Poznawanie wirusów to nie tylko pasjonująca naukowa przygoda. Pozwala ono zrozumieć podstawy wielu trapiących nas chorób, w tym trudnych do...
zobacz więcej
COVID-19 i jego konsekwencje jeszcze długo będą nas trapić. Jedną z nich są następstwa stresu, jaki w sposób nieunikniony wiązał się z kwarantannami i lockdownami.
Nie da się jednak ukryć, że dla psychologów naukowe obserwowanie tego, co dzieje się z ludźmi, dało bezcenną możliwość obserwowania i przeprowadzenia interesujących badań nad stresem związanym z niezawinioną izolacją społeczną. Czym innym bowiem dla jednostki jest odbywanie kary pozbawienia wolności, na którą się zasłużyło i sumienie czy samoświadomość nas w tej materii nie oszukuje, a czym innym – odseparowanie się z powodu przepisów sanitarnych czy lęku o siebie i najbliższe osoby, a wreszcie altruizmu i pragnienia nieszkodzenia innym. Jakiekolwiek by były motywacje, sama izolacja rodzi stres dla wszystkich zwierząt żyjących stadnie: tak szczurów laboratoryjnych, jak i ludzi.
W nauce czasami wychodzi się od „powszechnej obserwacji” oraz „dowodów anegdotycznych”. Wychodzi, to znaczy, że na tym skończyć nie można. Nawet setka internetowych opowieści „a moja ciocia od tego umarła” to dowód anegdotyczny, z którego można się odbić ku poważnemu eksperymentowi czy analizie statystycznej danych medycznych, żeby stwierdzić, jak prawdopodobnie jest. Gdy jednak rzecz dotyczy spraw trudniejszych do ujęcia w kontrolowanym ściśle eksperymencie, czy w danych zawierających np. wyniki analizy krwi pacjentów, sprawa się komplikuje.
Psychologia zatem ma tę trudność, że dane gromadzone w licznych cząstkowych badaniach i obserwacjach są rozproszone i często uzyskiwane za pomocą odmiennych nieco metodologii, trudno je zatem wszystkie poddać porządnej metaanalizie.
Najnowsze badania amerykańskie prowadzone na Augusta University w stanie Georgia pokazują, jak przewlekły stres potrafi zaktywować w ssaczym mózgu...
zobacz więcej
Z tym problemem postanowili się zmierzyć w kwestii bardzo anegdotycznie podbudowanej, a jednocześnie poważnej, psycholodzy kliniczni z Uniwersytetu w Wiedniu. Korzystając z okazji lockdownu w pierwszych dniach pandemii postanowili zaprosić ludzi do eksperymentalnego badania nad poziomem stresu i radzeniem sobie z nim za pomocą słuchania muzyki.
Ochotnicy się znaleźli w liczbie 711 dorosłych zamieszkałych na stałe w Austrii lub we Włoszech. Oczywiście zasady kwarantanny wykluczały jakiekolwiek bezpośrednie kontakty, ale czego się dziś nie osiąga dzięki stosownym aplikacjom na smartfon? Można mieć dokumenty, zamówić jedzenie, można też uczestniczyć jako ochotnik w badaniu naukowym, o ile ktoś napisze do tego stosowną aplikację.
Dzięki temu prostemu podejściu, choć skomplikowanej technologii, uczestnicy badania rejestrowali pięć razy na dobę przez tydzień między 1 kwietnia a 8 maja 2020 r. swój poziom stresu, chwilowy nastrój i ewentualne spędzanie czasu przy muzyce lub bez niej. Poziomy stresu i nastroju były do prostego wyboru z menu (za pomocą wizualnych skal analogowych przy zakresie wyników 0-100, gdzie 0 oznacza wcale, a 100 oznacza bardzo dużo), zatem nie wymagało to wiele czasu poświęconego przez badanych. Znacząco też usprawniło automatyczną analizę wyników uczonym, którzy prowadzili eksperyment.
W sferze uczuć powiedzenie „co cię nie zabije, to wzmocni” niekoniecznie jest prawdziwe, a „tylko spokój nas może uratować” jak najbardziej – zdają...
zobacz więcej
Okazało się, tym razem już nie anegdotycznie, ale w sposób dający się objąć statystyką na sporych liczbach, i przedstawić naukowo, że, jak opisują sami autorzy, „słuchanie muzyki było istotnie związane z niższym poziomem stresu. Co więcej, słuchanie muzyki było istotnie związane z poprawą nastroju, szczególnie u osób z podwyższonym przewlekłym stresem podczas pandemii COVID-19”.
Szczególnie pomocna wydaje się muzyka radosna, podnosząca na duchu. W naszym mózgu są obszary związane z regulacją nastroju, jak ciało migdałowate i jądro półleżące. Znane są wyniki badań neurofizjologicznych, gdzie radosna muzyka wywoływała aktywację w tym drugim obszarze. Nie jest to zatem zaskoczenie, ale… dobrze jest, gdy anegdotyczny wynik zamienia się w coś solidnego, realnie naukowego.
Jeszcze fajniej jest jednak, gdy pomyśleć, że dopóki jesteśmy psychicznie zdrowi, to pod każdą szerokością geograficzną, każdy absolutnie słyszący Homo sapiens sapiens (bo „słuchanie muzyki to uniwersalne doświadczenie człowieka”, jak trafnie i prosto zauważają autorzy eksperymentu) ma szansę pomóc sobie w sytuacji stresowej, słuchając muzyki. Oczywiście warto nie słuchać jej jednak z takim natężeniem dźwięku, aby nam od tego ginęły komórki rzęsate w narządzie słuchu, ale istnieje, jak to się mówi językiem klinicystów, prosta i nieniosąca dodatkowych kosztów interwencja w sytuacji objawów.
Muzyka, choć badana od lat, o czym pisałam już na tych łamach, nadal skrywa w sobie wiele tajemnic. Nauka coraz częściej potwierdza jej zbawienny wpływ na nasz organizm i odmładzające właściwości dla mózgu. Nauka próbuje zrozumieć, jak to działa, że ona na nas działa. Choćby w tak dobroczynny sposób, iż redukuje stres. Zwłaszcza, gdy jest nam to bardzo potrzebne.
Może lekarze zapisywaliby nam radosną muzykę na receptach? Jeszcze chwila i już ostatki. Wybawmy się, wytańczmy, wyśpiewajmy. Właśnie dlatego, że może nam to nieco pomóc, gdy czasy są ciężkie.