
Już co najmniej 23 osoby zginęły w pożarach lasów w Chile. Prawie tysiąc osób zostało rannych. 11 ludzi zginęło w mieście Santa Juana in Biobio, 500 kilometrów na południe od stolicy kraju Santiago. Jakby tego było mało, miasto Coquimbo nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 6,1 w skali Richtera – poinformowało Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne (EMSC).
Kupiańsk w obwodzie charkowskim to kolejny przykład rosyjskiego bestialstwa na Ukrainie. Agresorzy atakują infrastrukturę cywilną, zmuszając...
zobacz więcej
Ogień pochłonął w Chile już około 40 tysięcy hektarów lasów i zarośli. Zagrożone są winnice i sady. W trzech regionach w środkowej i południowej części kraju wprowadzono stan wyjątkowy. Pozwala to na użycie wojska w walce z ogniem. Gaszenie pożarów utrudniają panujące w Chile upały, sięgające 40 stopni Celsjusza.
Czytaj także: Pożar elektrowni w Odessie. W całym mieście nie ma prądu
– Opłakujemy śmierć 23 osób – powiedział podsekretarz spraw wewnętrznych Manuel Monsalve i dodał, że 979 osób jest rannych, zaś według aktualnego raportu z 232 pożarów, które wybuchły w sobotę 83 pozostają poza kontrolą straży pożarnej i służb ratowniczych.
Pomoc Chilijczykom zaoferowały Stany Zjednoczone, Hiszpania, Argentyna, Ekwador Brazylia i Wenezuela, które zapowiedziały wysłanie strażaków i samolotów gaśniczych.