
Włodzimierz Cimoszewicz usłyszał zarzut spowodowania wypadku i zbiegnięcia z miejsca zdarzenia – potwierdził portal tvp.info w Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku. Były premier w 2019 r. w Hajnówce potrącił 70-latkę na przejściu dla pieszych.
Parlament Europejski zgodził się na uchylenie immunitetu europosłowi Koalicji Europejskiej Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Sprawa ma związek z...
zobacz więcej
Do tego wypadku doszło w maju 2019 r.
Włodzimierz Cimoszewicz (zgodził się na podawanie jego pełnego nazwiska oraz publikowanie wizerunku), jadąc autem w Hajnówce (woj. podlaskie) potrącił 70-letnią rowerzystkę, która znajdowała się na oznakowanym przejściu dla pieszych.
Europoseł Koalicji Europejskiej nie wezwał policji ani służb ratowniczych. Zamiast tego zawiózł kobietę do domu. Okazało się, że 70-latka doznała złamania kości podudzia oraz otarć na rękach i skórze.
Policja przyznała oficjalnie, że samochód, którym kierował Cimoszewicz, nie miał ważnych badań technicznych, dlatego zatrzymany został dowód rejestracyjny tego auta.
W lipcu 2021 r. do Parlamentu Europejskiego trafił wniosek Prokuratora Generalnego o uchylenie europosłowi immunitetu. PE zgodził się na to dopiero w marcu 2022 r. Dokumenty w tej sprawie trafiły do prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Białymstoku w styczniu br.
Jak potwierdził portal tvp.info, śledczy z Białegostoku postawili Cimoszewiczowi we wtorek zarzut spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia.
– 31 stycznia Włodzimierzowi C. został ogłoszony zarzut spowodowania wypadku drogowego i zbiegnięcia z miejsca zdarzenia – mówi nam prokurator Andrzej Stelmaszuk, zastępcą prokuratora okręgowego w Białymstoku. Jak dodaje, pokrzywdzona doznała obrażeń skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej siedmiu dni.
Prokurator poinformował, że podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień i do odmowy odpowiedzi na pytania.
Byłemu premierowi grozi kara do 4,5 roku pozbawienia wolności. Wobec Cimoszewicza śledczy nie zastosowali środków zapobiegawczych, bo nie było ku temu podstaw.
W rozmowie z Onetem Cimoszewicz zgodził się na podawanie jego pełnego nazwiska oraz publikowanie wizerunku. – Nie przyznaję się do tego. Sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd – skomentował.
Jako pierwszy o zarzutach dla byłego premiera poinformował portal dorzeczy.pl.