
Potop szwedzki był katastrofą dla XVII-wiecznej Rzeczypospolitej. Oprócz strat w ludziach, terytorium i ogromnych zniszczeń w miastach i wioskach, Polacy na długie wieki utracili bezcenne dzieła sztuki. Niektóre z nich do dziś nie wróciły do ojczyzny. Według przebywającego obecnie w Szwecji ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua zwrot zagrabionych dóbr pozostaje kwestią otwartą.
Parlamentarzysta prawicowej partii Szwedzcy Demokraci Bjoern Soeder zaproponował oddanie Polsce Statutu Łaskiego z 1506 roku, cennego dokumentu...
zobacz więcej
Dziś minister spraw zagranicznych odwiedził Uppsalę, gdzie znajdują się między innymi rękopisy Mikołaja Kopernika, XVI-wieczny Statut Łaskiego oraz dzwony umieszczone w wieży katedry. Zbigniew Rau pytany przez dziennikarzy o możliwości odzyskania konkretnych obiektów polskiego dziedzictwa argumentował, że pewne działania są możliwe w ramach dobrowolnych polsko-szwedzkich uzgodnień.
– Jeśli coś nie jest wynikiem rabunku z okresu II wojny światowej, to rzecz wygląda – przy tych bardziej zamierzchłych dobrach kultury – w ten sposób, że w drodze porozumienia między państwami, w dobrym klimacie bilateralnym są możliwe do zaaranżowania – podkreślał minister spraw zagranicznych. W kontekście zwrotu Statutu Łaskiego odparł, że można zastanowić się nad tym, co oba kraje mogą w tej sprawie uczynić.
W ubiegłym roku poprzedni rząd Szwecji oświadczył, że nie zamierza oddać Polsce Statutu Łaskiego z 1506 roku. MSZ w Sztokholmie argumentował, że łupy wojenne z XVII wieku są legalnymi zdobyczami zgodnie z ówczesnym prawem międzynarodowym.
Propozycję zwrotu Statutu, zawierającego nie tylko spis najważniejszych praw Rzeczypospolitej, ale również najdawniejszy drukowany tekst „Bogurodzicy”, wysunął jeden z parlamentarzystów Szwedzkich Demokratów. Obecnie to ugrupowanie wspiera politycznie nowy centroprawicowy szwedzki rząd.
Polska ma prawo żądać zwrotu dóbr kultury utraconych podczas II wojny światowej. Nie jest prawdą, jakoby polskie muzea odmawiały zwrotu dzieł...
zobacz więcej
Na łamach Tygodnika TVP Krzysztof Zwoliński pisał, że „ze skutkami potopu Polska borykała się przez dziesięciolecia”. Jak podkreślił „wyludniły się miasta i wsie, nieodłączne od wieloletnich wojen epidemie zabrały w niektórych rejonach 30-40% ludności. Po odejściu Szwedów pola stały odłogiem, bo okupanci wywozili nie tylko plony, ale i ziarno”.
Dziennikarz wyjaśnił, że „długo ze zniszczeń dźwigały się miasta. Szwedzi rozbierający kaflowe piece, rąbiący meble i tnący rapierami portrety po dworach i pałacach pozostali na długo w pamięci pokoleń”.
Jak zaznaczył „jednak nie to było najgorsze”. „Bezpośrednio i pośrednio w wyniku potopu wzmocnili się przyszli zaborcy Polski, którzy w następnym stuleciu – kiedy Rzeczpospolita już nie była ważna i nic od niej nie zależało – dokonali prawdziwych rozbiorów”.