
Na pokładzie policyjnego śmigłowca Black Hawk przetransportowano do szpitala MSWiA płuca pobrane od dawcy w Lublinie i przeszczepiono 60-letniemu mężczyźnie. Lot trwał ok. 40 minut.
Polska transplantologia po raz kolejny odnotowała wzrost przeszczepów – wynika z najnowszych danych organizacji Poltransplant. W 2022 roku...
zobacz więcej
Policyjny Black Hawk, który wystartował wcześniej z Lublina, zniżył się w środę przed południem na poziom płyty lądowiska dla helikopterów i usiadł na dachu szpitala.Cała akcja dostarczenia z helikoptera do bloku operacyjnego organów trwała zaledwie kilka minut. Na sali operacyjnej czekał już przygotowany zespół do operacji pod kierownictwem prof. Piotra Suwalskiego.
– W nocy przyszła informacja, że jest kompatybilność dawcy i biorcy. Zespół o czwartej nad ranem wyruszył do Lublina karetką, na miejscu jeden z naszych kardiochirurgów pobrał płuca od dawcy, potem transport, biorca czeka już na bloku operacyjnym – relacjonowała tuż przed lądowaniem Black Hawka Iwona Kania, rzecznik prasowy Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
Jak wyjaśniła, transport powietrzny narządów jest nie tylko szybszy niż kołowy, ale także znacznie bezpieczniejszy. Zwłaszcza, jeśli załoga jest do niego dobrze przygotowana. Zespół medyków zaczął współpracować z policyjnym pilotem podczas pandemii.
Czytaj także: Kobieta po przeszczepie płuc urodziła dziecko
– Kiedy zespoły się poznały, robiliśmy tu ćwiczenia jako Centralny Szpital Kliniczny, Centralny Oddział Operacji Kontrterrorystycznych i Policji. Ćwiczyliśmy zarówno z Bellem, jak i z Black Hawkiem – w zależności od dystansu i warunków pogodowych. Ta szybkość reakcji to jest wiele wykonanych lotów, nalotów, prób lądowania poczynionych z wszystkimi załogami transplantacyjnymi – wyjaśnił dr Artur Zaczyński, zastępca dyrektora Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA ds. medycznych.
Ukraińscy lekarze, którzy kształcili się w zakresie transplantologii w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, przeprowadzili wraz z polskimi...
zobacz więcej
– Wycinanie i usuwanie płuca biorcy rozpoczynamy dopiero w momencie, kiedy jest pewne, że jesteśmy już z płucem dawcy w obrębie szpitala – dodał kardiochirurg dr Maciej Bartczak, który pobierał i transportował organy od dawcy z Lublina. Chodzi o to, że gdyby transport nowych organów się opóźnił, np. z powodu wypadku, nie przekreślić szans pacjenta na przeżycie.
– Płuca nie są takim narządem, jak nerka, która może „poleżeć”, dlatego często wykorzystujemy transport lotniczy, żeby przyspieszyć akcję, bo im szybciej te płuca przeszczepimy, tym spodziewany jest lepszy efekt przeszczepu – wyjaśniła mgr Dorota Zielińska, koordynator transplantacji.
– Staramy się pobrać narządy jak najbliżej szpitala, w którym mają być przeszczepiane, albo wykorzystać transport, który znacznie przyspiesza akcję – dodała Zielińska.
60-letni pacjent, który zaledwie tydzień wcześniej został wypisany ze szpitala z diagnozą całkowitej niewydolności płuc, został w środę poinformowany, że został zakwalifikowany do przeszczepu. – Pacjent był bardzo zaskoczony, gdy do niego zadzwoniłam – był roztrzęsiony, nie mógł zebrać rzeczy, zresztą wszyscy bardzo to przeżywamy – przyznała Zielińska.
Operacja rozpoczęła się w środę około godziny 12:00. Zespół prof. dr hab. n. med. Piotra Suwalskiego, kierownika Kliniki Kardiochirurgii szpitala MSWiA wspomagali kardiochirurdzy ze Śląskiego Centrum Chorób Serca: dr Tomasz Stącel i dr Maciej Urlik.