Za „dyszkę” robal dostanie jego imię, a później rzuci się go na pożarcie jakiemuś zwierzęciu. Z okazji walentynek zoo w San Antonio w Teksasie czwarty rok z rzędu realizuje niezwykłą akcję pod nazwą „Cry Me a Cockroach” („Wypłacz mi karalucha”). Kto wpłaci 10 dol. (43 zł), może liczyć na to, że placówka nazwie imieniem jego byłej dziewczyny lub byłego chłopaka jakiegoś karalucha, którym potem nakarmi mieszkającego w ogrodzie zwierzęcia. Zebrane w ten sposób pieniądze przeznaczone zostaną na ratowanie dzikiej przyrody w Teksasie. Ci, którzy mają złe wspomnienia związane z byłym partnerem, mogą przelać złe emocje nie tylko na karalucha. Zoo w San Diego oferuje też symboliczne nazwanie imieniem eks warzywa – ten wariant kosztuje 5 dol. (22 zł), a także gryzonia – to opcja wyceniona na 25 dol. (108 zł).Darczyńcy otrzymają cyfrową kartę z podziękowaniami za wsparcie zoo. Można też poprosić o walentynkę z informacją o tym, że karaluch, warzywo lub gryzoń o danym imieniu został spałaszowany przez któregoś z mieszkańców ogrodu.Ekskluzywne wideo z pożerania karaluchaIstnieje też pakiet za 150 dol. (647 zł) ze spersonalizowanym wideo dokumentującym pożeranie danej przekąski.Władze ogrodu są bardzo zadowolone z powodu dużego odzewu, jaki miały poprzednie akcje. W ubiegłym roku ogród zoologiczny zebrał tak ponad 8 tys. darowizn ze wszystkich amerykańskich stanów, a także z 30 krajów.Czytaj też: Chciał trzeci raz się ożenić. Żona wyciągnęła nóż...– W tej chwili jesteśmy na dobrej drodze do pobicia rekordu z zeszłego roku. Zach, Ray i Adam są jak dotąd najczęściej zgłaszanymi imionami byłych – powiedział CNN rzecznik teksańskiego zoo. W poprzednim roku królowały imiona Jacob i Sarah.