
Bucza, Irpień, Izium, Borodzianka, Hostomel, Mariupol – te nazwy na zawsze staną się symbolami rosyjskiego zezwierzęcenia. Popełnione tam zbrodnie wojenne podczas bandyckiej napaści na Ukrainę domagają się rozliczenia przez międzynarodowe trybunały. Reżim Władimira Putina swoich zdegenerowanych zbrodniarzy nie wyda, ale ofiary, ludzkość być może w końcu doczekają się sprawiedliwości. Taką nadzieję daje sprawa Klausa Barbiego, esesmana, który za swoje zbrodnie odpowiedział po niemal 40 latach. Mija właśnie 40 lat od wydania Francji „Rzeźnika z Lyonu”.
Gestapo uważało ją za „najgroźniejszego alianckiego szpiega ze wszystkich” i bezskutecznie polowało na nią latami. Choć miała drewnianą protezę...
zobacz więcej
Łysiejący staruszek dobrotliwie się uśmiecha, siedząc w dobrze skrojonym garniturze, spod którego wystaje czarny krawat i koszula z włoskim kołnierzykiem. Wygląda jak emeryt składający zamówienie w kawiarni podczas niedzielnego spaceru. W rzeczywistości to jeden z najbardziej odrażających zbrodniarzy nazistowskich, przebywający na sali sądowej w Lyonie.
Jego proces prasa śledzi z niemal taką uwagą jak wcześniejszy proces Adolfa Eichmanna. Nic dziwnego, odpowiada za zbrodnie przeciwko ludzkości, ma na sumieniu straszliwe czyny, świadczące o kompletnej degeneracji. Wynaturzenia seksualne, tortury, obdzieranie ze skóry, wysyłanie dzieci z sierocińca do komór gazowych to tylko niektóre przykłady jego wypaczenia.
Cofnijmy się jednak o 70 lat. Nikolaus Barbie urodził się 25 października 1913 r. w Godesbergu, przemianowanym później na Bad Godesberg, który obecnie jest częścią Bonn. Jego rodzina pochodziła z Merzig w zagłębiu Saary, niedaleko francuskiej granicy. Historycy oceniają, że jego przodkowie w linii męskiej wywodzili się z rodziny francuskich katolików o nazwisku Barbier, którzy uciekli z Francji podczas rewolucji francuskiej. Jeżeli tak było, gorzką ironią historii jest późniejsza patologiczna nienawiść i pogarda Barbiego do Francuzów.
Możemy się domyślać, że odpowiada za nią los jego ojca, również Nikolausa, który walczył w I wojnie światowej. W bitwie, a raczej rzeźni pod Verdun został ranny w szyję i dostał się do francuskiej niewoli. Z wojny wrócił jako zły i zgorzkniały człowiek. Poczucie krzywdy wpędziło go w alkoholizm. Po pijaku znęcał się nad dziećmi. Częściowo za taki stan rzeczy mały Klaus musiał obwiniać Francuzów.
Chłopiec uczęszczał do szkoły, gdzie uczył jego ojciec. Ulgą dla niego była szkoła z internatem w Trewirze, do której poszedł w wieku 10 lat. Wkrótce jednak cała rodzina przeprowadziła się do Trewiru i Klaus znów miał częstszy kontakt z ojcem tyranem. Ciosem dla młodego człowieka była śmierć młodszego brata Kurta, który zmarł w 1933 r. na przewlekłą chorobę. Większy wpływ na niego miała jednak śmierć ojca w tym samym roku, ale z innego powodu.
Pilot bombowca, który został szpiegiem. Żołnierz, który pod przykrywką dyplomaty spenetrował niemieckie i sowieckie obozy i uratował około tysiąca...
zobacz więcej
Śmierć ojca przekreśliła plany Klausa, by móc pozwolić sobie na studiowanie teologii, o czym marzył od dziecka. W tym czasie Adolf Hitler przejmował władzę, a Niemcy z okresu chaosu przeistaczały się w państwo destrukcji. Jako bezrobotny Barbie został wcielony do nazistowskiej służby pracy – Reichsarbeitsdienstu. Narodowy socjalizm urzekł go jak miliony Niemców. 26 września 1935 r. wstąpił do SS, otrzymał numer członkowski 272 284.
Skierowano go do Sicherheitsdienst (SD), organu wywiadu, kontrwywiadu i służby bezpieczeństwa SS, odpowiadającego za tropienie rzeczywistych i domniemanych przeciwników partii nazistowskiej, przede wszystkim Żydów. Podczas wojny funkcjonariusze SD brali udział w operacjach masowej eksterminacji ludności żydowskiej w Polsce i ZSRS oraz inteligencji polskiej i innych ofiar. Szacuje się, że latach 1941–1943 oddział Einsatzgruppen zamordowały co najmniej półtora miliona ludzi.
Do samej NSDAP wstąpił dopiero 1 maja 1937 r. (numer legitymacji 4 583 085) po ponownym otwarciu list. Po szkoleniu w Bernau bei Berlin skierowano go do służby w Düsseldorfie. Następnie wstąpił do intensywnie rozwijanego Wehrmachtu, gdzie pod koniec 1938 r. przez trzy miesiące pełnił służbę w 39 Pułku Piechoty w stopniu podoficerskim.
Stopień oficerski w SS otrzymał po ukończeniu szkoły w Charlottenburgu. Po rozpętaniu przez III Rzeszę wojny Barbie został skierowany do podbitej Holandii. Najpierw w Hadze w ramach wywiadu zagranicznego SD odpowiadał m.in. za plany inwazji na Wielką Brytanię, ale szybko oddelegowano go do Gestapo. Jego zadaniem było tropienie i zatrzymywanie ukrywających się Żydów oraz członków ruchu oporu i masonów. Brał udział w akcji w miejscowym getcie, dowodząc plutonami egzekucyjnymi.
Wojna i niemieckie barbarzyństwo wyzwoliły w Barbiem prawdziwą bestię. Zasłynął z okrucieństwa, a trzeba pamiętać, że w SS miał pod tym względem niezwykle silną konkurencję. Oczywiście zdarzały mu się misje stricte wywiadowcze, jak próba porwania Alexandra Foote'a, sowieckiego agenta w Genewie (nieudana), ale Obersturmführer błyszczał szczególnie podczas akcji pacyfikacyjnych i zwykłych morderstw.
Qui tacet, consentire videtur – Kto milczy, ten się zgadza – mawiali starożytni Rzymianie. To złota dewiza odwagi cywilnej, wyjątkowej odmiany...
zobacz więcej
W czerwcu 1942 r. Barbie został oddelegowany do Dijon, skąd wysłano go jako agenta do Charbonnières-les-Bains w Francji podlegającej rządowi Vichy, a więc uległej Berlinowi. Został szefem IV sekcji, czyli Gestapo, w komendanturze Sipo-SD na region Rodan-Alpy. Jego zadaniem było przede wszystkim zwalczanie ruchu oporu, kontrwywiad oraz tropienie Żydów i wysyłanie ich do obozów koncentracyjnych.
Działał w Lyonie, gdzie był drugą najważniejszą osobą nazistowskich sił bezpieczeństwa po Obersturmführerze Heinzu Fritzu Hollercie. Szybko jego nazwisko zaczęło siać strach wśród Francuzów. Hôtel Terminus, gdzie obrotny w zbrodniczym procederze 29-latek założył swoją siedzibę, miał taki wydźwięk jak nazwy Szucha czy Pawiak w okupowanej Warszawie.
Barbie bardzo lubił osobiście przeprowadzać przesłuchania, wydaje się, że nierzadko ważniejsze od wyciągnięcia od nieszczęśnika informacji było w jego przypadku samo torturowanie podejrzanego. Podwładni oczywiście również brali udział w tych makabrycznych sesjach, ale wiedzieli, że szef ma do tego smykałkę, a co więcej – lubi to robić.
Gestapowiec wysoko cenił rażenie prądem, ale doszedł do wniosku, że nie mniej skuteczne są tortury seksualne. Jego zdeprawowany i zboczony umysł wynajdywał nowe sposoby upadlania i dręczenia ofiar. Córka lokalnego przywódcy ruchu oporu opowiedziała, co spotkało jej ojca z rąk Barbiego. Zeznała, że był obdzierany żywcem ze skóry i podtapiany w wiadrze z amoniakiem. Średniowieczne metody.
Jednym z jego zadań było wytropienie wspaniałej angielskiej agentki Virginii Hall, która koordynowała alianckie siatki wywiadowcze w okupowanej Francji. Żeby ją namierzyć, torturował i zabił setki osób. Na jego drodze znaleźli się m.in. bracia Alfred i Henry Newtonowie. Starszy – Alfred, nie mogąc znieść tortur, wyskoczył przez okno. Przeżył i wrócił w ręce oprawców.
– Komuniści są jak krokodyle, które kiedy otwierają paszcze, nie wiesz: albo się uśmiechają, albo chcą cię pożreć – powiedział kiedyś sir Winston...
zobacz więcej
W tym czasie pastwiono się nad Henrym. „Stali w kółko i godzinami na zmianę okładali, aż ofierze wypadło oko z oczodołu. Potem Barbie bił Henry’ego w podeszwy stóp i wewnętrzną stronę dłoni, aż została z nich miazga, przypalał skórę pogrzebaczem, wkładał elektrody w rany i patrzył, jak mężczyzna wije się w agonii, kiedy puszczano prąd. W drugim pomieszczeniu raz po raz uderzał Alfreda w miejsce złamania albo pałką w głowę, zgniatał mu na twarzy papierosy” – opisywała Sonia Purnell w książce „Kobieta bez znaczenia. Historia Virginii Hall, najgroźniejszej agentki II wojny”.
Purnell dała więcej wstrząsających opisów zdeprawowania Barbiego. „Ulubioną techniką tortur było wykręcanie obcęgami kobiecych sutków, przyciskanie odkrytego nerwu zmiażdżonego zęba, wyrywanie paznokci i przypalanie skóry papierosami, gorącym żelazem lub kwasem. Kobiety molestowano lub gwałcono – jednym z ulubionych sposobów Barbiego było ponoć wykorzystywanie do tego psów”.
„Potem najpopularniejszą metodą stało się podtapianie – poprzednik tak zwanego »waterboardingu«. Nagą ofiarę wrzucano do lodowatej wody, z rękami związanymi za plecami, i zanurzano jej głowę do chwili, aż kobieta była bliska utonięcia. Jeśli zemdlała, wyciągano ją z wody za włosy. Jeśli wciąż milczała, wpychano ją tam ponownie. Czasami bliskiej śmierci kobiecie proponowano kawę lub herbatę, jeśli jednak nie chciała współpracować, wszystko zaczynało się od nowa. Gdy kobieta była Żydówką, Barbie po prostu miażdżył jej twarz okutym butem” – opisywała metody sadysty.
Takimi działaniami Obersturmführer dorobił się przydomków „Rzeźnika z Lyonu” lub „Kata Lyonu”. Wiele jego ofiar próbowało popełnić samobójstwo. Wielokrotnie próbował tego Jean Moulin, bohater i wybitna postać francuskiego ruchu oporu, który został poddany ciężkiemu śledztwu. Ostatecznie został zamordowany przez Barbiego, za co oprawca otrzymał od samego Hitlera Krzyż Żelazny Pierwszej Klasy.
Barbie miał też na koncie takie zbrodnie jak deportacja w 1944 r. do Auschwitz 44 żydowskich dzieci ukrytych w sierocińcu we wsi Izieu niedaleko Lyonu wraz z ich siedmioma opiekunami. Dzieci trafiły prosto do komory gazowej. We wrześniu tego roku, gdy wyzwolenie Francji było już tylko kwestią czasu, brał udział w masakrze w Rehaupal, gdzie wymordowano zarówno członków ruchu oporu, jak i ludności cywilnej.
Wojownicza retoryka, agresywna polityka, wojny napastnicze, ludobójstwo, szantaż nuklearny – takie działania będące pogwałceniem prawa...
zobacz więcej
Historycy szacują, że był współodpowiedzialny za deportację do obozów zagłady 7,5 tys. Żydów, zamordowanie 4342 ludzi oraz aresztowanie i torturowanie 14 311 bojowników ruchu oporu. Mimo to po wojnie początkowo unikał odpowiedzialności, a nawet służył zachodnim aliantom – ponure oblicze zimnej wojny.
W 1947 r. wraz z serbskim agentem policji specjalnej i SD w Belgradzie Radislavem Grujičiciem został zwerbowany jako agent 66. Oddziału Korpusu Kontrwywiadu Armii Stanów Zjednoczonych (CIC). Kontrowersyjna jednostka miała na celu zwalczanie ruchów komunistycznych w zachodniej Europie. Barbie i Grujičić byli ekspertami od przesłuchań, mieli też cenną wiedzę na temat byłych oficerów SS, którzy z uwagi na zbrodnicze doświadczenie mogli być przydatni służbom bezpieczeństwa.
Barbie pracował w Memmingen, gdzie rozpracowywał francuski wywiad, Amerykanie podejrzewali bowiem, że jest on infiltrowany przez KGB. Francuzi w końcu zorientowali się, że ich sojusznikom służy zbrodniarz, którego zaocznie skazali na śmierć i zaczęli naciskać na jego wydanie. John J. McCloy, wysoki komisarz rządu Stanów Zjednoczonych ds. Niemiec, odmówił. Być może dlatego, że każda inna odpowiedź byłaby przyznaniem, że Waszyngton korzysta z usług zbrodniarzy wojennych.
Byłemu esesmanowi pozwolono uciec. Pomogli mu oprócz CIC biskupi Alois Hudal i Krunoslav Draganović, którzy ułatwili ucieczkę wielu innym ściganym nazistom. Barbie uciekł z rodziną do Argentyny. Później zamieszkał w stolicy Boliwii La Paz pod zmienionym nazwiskiem Klaus Altmann. Zajął się wieloma nielegalnymi i nieetycznymi działaniami.
Niektóre źródła twierdzą, że w latach 60. brał udział w rozbiciu partyzanckiej Armii Wyzwolenia Narodowego oraz doradzał w sprawie schwytania argentyńskiego rewolucjonisty Ernesto „Che” Guevary, który został wytropiony i zabity w 1967 r. Miał też być zaangażowany w jeden z zamachów stanu. Tego typu działalność była efektem znajomości z wysokimi rangą urzędnikami boliwijskimi, w tym dyktatorami Hugo Banzerem i Luisem Garcią Mezą.
Władimir Putin coraz bardziej upodabnia swój kraj do III Rzeszy. Dowody można mnożyć. Pierwszy z brzegu to implementacja jednej z odmian faszyzmu...
zobacz więcej
Współpracował również z zachodnioniemiecką agencją wywiadu zagranicznego Bundesnachrichtendienst (BND), dla której działał pod kryptonimem „Adler” (orzeł). Agent o numerze rejestracyjnym V-43118 początkowo otrzymywał miesięczną pensję w wysokości 500 marek niemieckich (przelewane na konto Chartered Bank of London w San Francisco). Wiadomo, że do siedziby BND w Pullach wysłał co najmniej 35 raportów.
Ciekawym wątkiem w jego powojennych losach była znajomość ze skrajnie prawicowym bojówkarzem Alvaro de Castro, powiązanym z baronami narkotykowymi. Barbie sprzedawał m.in. broń kartelom. Wiadomo, że zbrodniarz spotkał się pod koniec lat 70. z Pablo Escobarem i kilkoma innymi wysokimi rangą członkami kartelu Medellín. Zgodził się zorganizować bezpieczeństwo dostaw surowej koki Escobara, od jej uprawy do zakładów przetwórczych w Kolumbii. W zamian Escobar dawał pieniądze na skrajnie prawicowe bojówki.
Dobra passa skończyła się w 1971 r., gdy został wytropiony i rozpoznany przez poszukiwaczy nazistowskich zbrodniarzy wojennych Serge'a i Beate Klarsfeldów. Informacja o miejscu jego pobytu została opublikowana we francuskim dzienniku „L’Aurore” wraz ze zdjęciem. Opinia publiczna była oburzona. Wezwano do aresztowania zbrodniarza i odesłania go do Francji.
Bardzo ciekawy jest sposób, w jaki dziennikarka Beate Klarsfeld weszła w posiadanie dowodów, że Altman to faktycznie Barbie. Mężczyźnie pokazano jego zdjęcia z młodości – po pierwsze chciano sprawdzić, jak zareaguje, ale przede wszystkim chodziło o pobranie odcisków palców. Były oficer wywiadu dał się złapać na prostą sztuczkę.
Z ekstradycją nie było już jednak tak łatwo. Po stronie Barbiego stanął dyktator Banzer, który odmówił dokonania ekstradycji, twierdząc, że między Boliwią i Francją nie ma stosownej umowy. Nagle stał się bowiem wielkim orędownikiem praworządności. Paryż nie przestał się upominać o zbrodniarza, ale dopiero po wyborach w 1983 r. demokratycznie wybrany rząd Boliwii zgodził się na wydanie Niemca.
Teraz stałem się śmiercią, niszczycielem światów – powiedział 41-letni fizyk, obserwując potężny rozbłysk na pustyni Alamogordo w stanie Nowy...
zobacz więcej
Pod naciskiem opinii publicznej Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych przedstawił Senatowi raport dotyczący powojennej współpracy z esesmanem. Potwierdzono w nim, że dzięki zabiegom amerykańskich służb Barbie ponad 30 lat żył jako wolny człowiek, choć powinien odpowiedzieć za swoje zbrodnie.
„Jak wykazało śledztwo w sprawie Klausa Barbiego, funkcjonariusze rządu Stanów Zjednoczonych byli bezpośrednio odpowiedzialni za ochronę osoby poszukiwanej przez rząd Francji pod zarzutem popełnienia przestępstwa i za zorganizowanie jej ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości. Bezpośrednim skutkiem tej akcji Klaus Barbie nie stanął przed sądem we Francji w 1950 r.; spędził 33 lata jako wolny człowiek i uciekinier przed wymiarem sprawiedliwości” – przyznano w dokumencie.
Proces Barbiego ruszył w Lyonie 11 maja 1987 r. Niestety, oskarżony nie mógł odpowiedzieć za torturowanie i zamordowanie Moulina, za co go m.in. ścigano, gdyż ta zbrodnia uległa przedawnieniu. Na szczęście można było wytoczyć najcięższe działo – zbrodnię przeciwko ludzkości. Tę przypisano mu za deportowanie 44 żydowskich dzieci do Auschwitz. Początkowo Barbie zaprzeczał, że wydał rozkaz w tej sprawie, w końcu jednak – po przedstawieniu oryginalnych dokumentów – przyznał, że widnieje na nich jego podpis.
– Teraz, gdy stoję przed tronem Bożym, powinienem zostać uznany za niewinnego – powiedział podczas procesu 74-latek, próbując wzbudzić litość, której sam nie miał dla swoich ofiar. Nie udało mu się. Wyrok zapadł już 4 lipca. Klaus Barbie, „Rzeźnik z Lyonu”, został skazany na dożywocie. Zbrodniarz wojenny zmarł 25 września 1991 r. w więzieniu w Lyonie – mieście, w którym jako szef Gestapo zasłynął z niewyobrażalnego okrucieństwa. Przyczyną jego śmierci były białaczka i rak prostaty.
Procesy Klausa Barbiego czy Adolfa Eichmanna to dowód, że nigdy nie należy przestawać walczyć ze złem czy ścigać zbrodniarzy, żeby odpowiedzieli za swoje czyny. Nabiera to szczególnego znaczenia w dobie rosyjskiej agresji na Ukrainę i potwornych zbrodni popełnianych przez rosyjskich degeneratów – zarówno tych wydających rozkazy, jak i mordujących, gwałcących. Część szybko ginie na froncie, ale wielu w tym najwyżsi rangą, i sam Putin, może się wymigać od odpowiedzialności. Pozostaje mieć nadzieję, że im się to nie uda.