
Onet i „Gazeta Wyborcza” opublikowały we wtorek reportaże o skandalicznych praktykach w Centrum Praw Kobiet. W feministycznej organizacji miało dochodzić do mobbingu i masowego łamania praw pracowniczych, a stać za tym miała prezes fundacji Urszula Nowakowska. Organizacja wydała w tej sprawie oświadczenie.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie pracuje nad postępowaniem przygotowawczym przeciwko TVN. Chodzi o rzekome nagminne łamanie prawa pracy, które...
zobacz więcej
Centrum Praw Kobiet to jedna z najdłużej działających feministycznych organizacji. Została założona przez Urszulę Nowakowską w 1994 roku. Jak czytamy w statucie, jej misją jest „przeciwdziałanie wszelkim formom przemocy i dyskryminacji kobiet w życiu prywatnym, publicznym i zawodowym”.
Z założenia organizacja ma się koncentrować na m.in. pomocy prawnej czy zapewnieniu schronienia pokrzywdzonym kobietom.
Fundacja ma siedzibę w centrum Warszawy, a także terenowe oddziały w Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu i Żyrardowie.
Sama Nowakowska za swoją działalność była wielokrotnie nagradzana. W 2011 roku Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski odznaczył ją prezydent Bronisław Komorowski, a osiem lat później otrzymała wyróżnienie z rąk ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.
Wtorkowe publikacje Onetu i „GW” mogą rzucić nowe światło na organizację, która miała nieść pomoc kobietom, a sama podobno kilka z nich zapędziła na skraj załamania psychicznego.
Onet publikuje rozmowy z kilkunastoma byłymi i obecnymi pracownicami CPK.
Według jednego z warszawskich portali Zarząd Dróg Miejskich, Zarząd Oczyszczania Miasta i Zarząd Transportu Miejskiego mierzą się z falą mobbingu....
zobacz więcej
Oto najbardziej dramatyczne relacje osób, które współpracowały i współpracują z CPK.
Joanna w CPK miała zajmować się kontaktem z mediami i umawianiem wywiadów dla prezes Nowakowskiej. Z jej relacji wynika, że kontakt z prezes był mocno utrudniony, a sama Nowakowska miała zrobić jej karczemną awanturę po tym, jak rozmówczyni Onetu sama napisała komentarz do jednej z gazet.
„Kilka dni później mój tata spytał: »A jak tam w pracy?«. A mnie w tym momencie złapał taki stres, że myślałam, że zwymiotuję. Flaki zaczęły mi się wywracać na drugą stronę i mówię: »Tato, sorry, ale nie jestem w stanie o tym rozmawiać, zmieńmy temat, bo zwymiotuję«. Wszyscy byli w szoku i zaczęli mi doradzać, łącznie z moją psychoterapeutką, żebym poszła na zwolnienie, odpoczęła. Ze wsparcia psychoterapeutki zaczęłam zresztą korzystać pod wpływem stresu w pracy” – czytamy.
Joanna odeszła z pracy pod koniec 2022 roku. – Jeszcze przez miesiąc leciałam na lekach uspokajających, jak chciałam je odstawić, zaczynałam się dusić ze stresu i to nie było spowodowane moją nową pracą, w której atmosfera jest cudowna. To był stres, który jeszcze przyniosłam ze sobą z CPK – powiedziała w rozmowie z Onetem.
Małgorzata relacjonuje załamanie nerwowe, które miała przejść w marcu 2022 roku. – W związku z sytuacją w pracy dwukrotnie musiałam korzystać ze zwolnienia psychiatrycznego. W przeciągu lat pracy w CPK nabawiłam się stanów lękowych związanych ze spotkaniami z prezeską, dlatego unikam z nią kontaktu, jak tylko mogę – powiedziała.
„Druzgocące opinie byłych pracowników o ks. Stryczku” - krzyczał w tytule artykułu Janusz Schwertner, który swoimi publikacjami zmusił kapłana do...
zobacz więcej
Anna opowiada, że bez przyczyny została zwolniona w ostatni dzień obowiązywania umowy.
– Wrzeszczały na mnie, że co ja sobie wyobrażam, że moja praca jest kompletnie do niczego, że jeśli chcę, to mogę w każdej chwili odejść, że im w ogóle nie zależy na otwieraniu jakichś oddziałów, że jestem bezczelna, że je oszukałam, a teraz podstępem chcę, żeby one mnie zatrudniły — tak relacjonuje jedną z rozmów z zarządem CPK Urszulą Nowakowską i Grażyną Bartosińską Anna, do niedawna dyrektorka poznańskiego oddziału CPK.
Z kolei Karolina przekonuje, że po zakończeniu współpracy z Urszulą Nowakowską nie była w stanie zaangażować się zawodowo w żaden projekt. — Podczas pierwszego lockdownu dostałam na miesiąc zwolnienie od psychiatry. Miałam i wciąż mam ogromną traumę związaną ze współpracą z zarządem fundacji. Walczyłam z lękami, że ktoś mnie nagrywa przez telefon, że ktoś mnie kontroluje, które były związane z doświadczeniem pracy dla Urszuli Nowakowskiej i Grażyny Bartosińskiej – mówi.
Onet i „GW” przywołują także liczne przypadki łamania praw pracowniczych. Pracownicy mieli pracować bez ważnych umów lub być zatrudnieni na niepełny etat.
W efekcie w lipcu ubiegłego w Centrum Praw Kobiet powstały... związki zawodowe.
Anna Wendzikowska kilka tygodni temu odeszła z pracy w „Dzień dobry TVN”, a teraz ujawnia kulisy mobbingu w stacji. Na Instagramie odniosła się do...
zobacz więcej
— Coś drgnęło, osoby zatrudnione do tej pory na śmieciówkach zaczęły mieć oferowane umowy o pracę, łatwiej nam egzekwować zaległości finansowe. Ta ekstremalna przewaga pracodawcy zmalała — mówi w rozmowie z Onetem Monika Młynarczyk ze związków zawodowych.
„Gazecie Wyborczej” udało się skontaktować z Nowakowską, która przesłała do redakcji oświadczenie.
„Według posiadanej wiedzy, Rada Nadzorcza CPK powołała komisję antymobbingową, której zadaniem jest wyjaśnienie zarzutów stawianych przez ZZ. Wszystkie kwestie związane z finansami fundacji i prawidłowością ich będą wyjaśnione przez profesjonalnych audytorów, powołanych przez Radę Nadzorczą (...).
Publikowanie niepotwierdzonych informacji bez znajomości wyników audytu oraz prac komisji może doprowadzić do zniszczenia organizacji i pozbawi tysiące kobiet pomocy. Ponadto w obecnym klimacie politycznym upublicznianie niepotwierdzonych konfliktów w progresywnych organizacjach kobiecych stanie się przysłowiową wodą na młyn dla ich przeciwników” – czytamy w oświadczeniu.
Portal tvp.info zwrócił się co CPK z prośbą o komentarz do zamieszonych w Onecie i „Gazecie Wyborczej” informacji. Do momentu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi.