
Kanclerz Olaf Scholz, nie zważając na głosy krytyki, zamierza kontynuować ostrożny kurs w sprawie dostaw broni na Ukrainę. Z kolei Christoph Heusgen, przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, zachęca do zwiększenia wysiłku – i wysłania Ukrainie myśliwców.
Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Melnyk wezwał do przekazania ukraińskiej marynarce niemieckich okrętów podwodnych. Miałyby one...
zobacz więcej
Swoje stanowisko kanclerz Niemiec przedstawił w wywiadzie opublikowanym w niedzielę w dzienniku „Tagesspiegel”. Scholz przestrzegł w nim przed przystępowaniem do dalszego „licytowania się” i „wchodzenia w rywalizację”, jeśli chodzi o systemy uzbrojenia. Odniósł się też m.in. do żądań, by kolejnym krokiem było dostarczenie Ukrainie myśliwców.
Scholz, uzasadniając swoja asekuracyjną postawę, pokreślił, że „nie ma wojny między Rosją a NATO” i że nie pozwoli „na taką eskalację”.
Zobacz także: Po Abramsach i Patriotach F-16 dla Ukrainy? Media: amerykańscy wojskowi naciskają na Pentagon
Kanclerz tłumaczył także, dlaczego nie chciał podejmować szybkich decyzji w sprawie broni, w tym czołgów. „Jeżeli zaraz po podjęciu jednej decyzji (o dostawie Leopardów – PAP) w Niemczech rozpocznie się kolejna debata, to nie wygląda to poważnie, dodatkowo podważa zaufanie obywateli do decyzji państwa” – przekonywał.
Zupełnie inne stanowisko zajął natomiast Christoph Heusgen, przewodniczący Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. „Uważam, że dostawa myśliwców jest właściwa, aby lepiej chronić Ukrainę przed rosyjskimi atakami” – stwierdził Heusgen w niedzielę podczas wywiadu w programie ARD „Europamagazin”.
Jego zdaniem mogłyby zostać wysłane amerykańskie samoloty F16 lub myśliwce konstrukcji sowieckiej ze starych zasobów NRD. Jak dodał, inne kraje powinny zaopatrywać Ukrainę w broń, w tym czołgi oraz myśliwce.