RAPORT

Pogarda

Olafie, nie ma co się tak puszyć. To nie ty, a Polska zapoczątkowała „koalicję czołgową”

Kanclerz Niemiec w sprawie czołgów dla Ukrainy (fot. Abdulhamid Hosbas/Anadolu Agency via Getty Images; Shutterstock/Filmbildfabrik, zdjęcie ilustracyjne)
Kanclerz Niemiec w sprawie czołgów dla Ukrainy (fot. Abdulhamid Hosbas/Anadolu Agency via Getty Images; Shutterstock/Filmbildfabrik, zdjęcie ilustracyjne)

Najnowsze

Popularne

Niemiecki kanclerz chce przekuć wydanie zgody na wysłanie Ukrainie czołgów Leopard 2 w swój osobisty sukces i przekonuje, że nikt tak nie pomaga Kijowowi jak Berlin. Jego słowa to wyraz niewiarygodnej wprost pychy i zakłamania, gdyż w rzeczywistości, w ciągu 11 miesięcy walk na Ukrainie, to właśnie Niemcy były głównym hamulcowym przekazywania jej broni i ustanawiania nowych sankcji na Rosję.

Wysłaliście hełmy, wyślijcie też Leopardy. Polska kropla drąży niemiecką skałę

Zapowiedź wysłania Ukrainie bojowych wozów piechoty produkcji zachodniej przez USA, Francję i Niemcy to kolejny przełom, ale decyzja ta nie zmieni...

zobacz więcej

W trakcie debaty w Bundestagu kanclerz Olaf Scholz, tłumacząc zmianę decyzji w sprawie czołgów Leopard 2, powiedział, że w Europie to Niemcy i Wielka Brytania dostarczają „większość broni dla Ukrainy”. - Niemcy zawsze będą w czołówce, jeśli chodzi o wspieranie Ukrainy. Jesteśmy krajem, który robi to z wielką energią i na dużą skalę – zapewniał szef niemieckiego rządu. Doszło do tego po tym, gdy poinformował, że wyśle na Ukrainę 14 czołgów Leopard 2 i że zezwolił krajom trzecim na dostarczanie posiadanych leopardów obrońcom.


Na fałsz i ogrom pychy w słowach kanclerza zwrócił od razu uwagę m.in. rzecznik ds. polityki zagranicznej frakcji parlamentarnej CDU/CSU Juergen Hardt, który podkreślił, że to właśnie zwlekanie Scholza z podjęciem decyzji wyrządziło Niemcom duże szkody wizerunkowe na arenie międzynarodowej i przywołał m.in otwarty spór z sekretarzem obrony USA Lloydem Austinem w Ramstein, a także brak zdecydowanej zgody na polskie prośby o dostarczenie jej własnych leopardów.


Jaki jest Scholz każdy widzi


Słowa Scholza nie są w sumie zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że przez 11 miesięcy trwania wojny na Ukrainie kompromitował samego siebie i swój kraj wielokrotnie. Stąd nieustanna krytyka pod jego adresem płynąca zarówno z części niemieckich mediów, ekspertów i partii politycznych – zarówno od koalicyjnych Zielonych i liberałów, jak i chadeckiej opozycji – jak i z wielu innych państw.


Czytaj także: Ukraińcy toczą ciężkie boje w Donbasie. Po niemieckiej broni ani widu, ani słychu


Niemiecki rząd jeszcze przed inwazją rosyjską opóźniał i hamował możliwość dostarczania broni Ukrainie, podczas gdy Waszyngton ostrzegał, że prawdopodobieństwo ataku jest wysokie, a gdy już do tego doszło, nie chciał przekazywać obrońcom broni, argumentując, że to tylko doprowadzi do eskalacji konfliktu.

Polska tworzy „leopardzią koalicję”. Niemcy wolą nadal się ośmieszać

Nadzieje na przełamanie się Niemiec w sprawie dostawy czołgów Leopard 2 na Ukrainę podczas spotkanie ministrów obrony państw NATO w Ramstein nie...

zobacz więcej

W rzeczywistości socjaldemokraci z Scholzem na czele mieli nadzieję, że Ukraina szybko się podda, a Rosja nasyci się jej kolejnymi terytoriami i będzie po staremu. Stąd pojawiające się ze strony Berlina apele o negocjacje, przekonywanie, że dostarczanie broni nic nie zmieni, tylko spowoduje większe straty po ukraińskiej stronie, podkreślanie, że Rosja jest za silna, że trzeba z nią negocjować, że nie da się budować „architektury bezpieczeństwa europejskiego” bez niej. I, co trzeba podkreślić, słowa te padały po tym, jak na jaw wychodziły okrutne zbrodnie dokonywane na cywilach, gdy byli oni celem dokonywanych z premedytacją celów rakietowych, gdy Putin straszył świat zagładą nuklearną.


Tylko przymus


Pomimo tego Niemcy do wszystkiego trzeba było zmuszać. I do dostarczenia Ukrainie czegoś więcej niż 5 tysięcy hełmów i do nakładania na Rosję odpowiednio silnych sankcji. Berlin przez cały ten czas robi dla Ukrainy wszystko z musu, nie widać po nim żadnej inicjatywy, poczucia odpowiedzialności, a nawet wstydu. Wstydu – gdyż to właśnie polityka niemiecka – i to z lewa i z prawa – doprowadziła Putina do przekonania, że ma wystarczający wpływ na Niemcy, które z kolei „kontrolują” sytuację w Europie, by móc sobie pozwolić na atak na Ukrainę.


Czytaj także: Morawiecki wywołał Scholza do tablicy


Gdy przypomnimy sobie wieloletnią batalię jaką trzeba było stoczyć z Niemcami, by te ostatecznie porzuciły realizowanie wspólnego z Rosją projektu Nord Stream 2, to ciężko w takiej sytuacji mówić, że Berlin interesował się bezpieczeństwem państw w naszym regionie. Na nic zdawały się wtedy apele, ostrzeżenia, przestrogi. Nasi zachodni sąsiedzi chcieli dzięki zacieśnianiu współpracy gospodarczej, w tym energetycznej z Rosją, uzyskać tani gaz i stać się hubem gazowym dla reszty Europy. 

Wszyscy o tym wiedzą, niewielu o tym mówi. Johnson odsłania brzydkie oblicze Niemiec i Francji

Francja i Niemcy chciałyby uchodzić za liderów Europy, którzy wyznaczają cele, snują wizje przyszłości, a także karcą niepokornych. Gdy jednak...

zobacz więcej

Kontrola


Dla Berlina była to szansa na uzyskanie nowych dochodów i wzmocnienie swojej pozycji w Europie, dla Moskwy zaś forma łapówki, a przy tym, narzucenia reszcie kontynentu optyki niemieckiej w relacjach z nią. „Dialog” z Rosją – rozumiany jako akceptacja dla jej stref wpływów i metod sprawowania władzy – miał zostać przyjęty bez szemrania, a niechętne mu głosy, przede wszystkim płynące z naszej części Europy, miały zostać spacyfikowane.


Po inwazji wielu niemieckich polityków i ekspertów uderzyło się w piersi za podejście, jakie prezentowali wobec Rosji. Wielu jednak nie czuje się winnych. W gronie tym znajduje się m.in była kanclerz Angela Merkel, która już wielokrotnie zapewniała, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Podobnie Olaf Scholz, zarówno wcześniej, jak i obecnie pełen jest niezrozumiałego samozadowolenia.


Doceniają Polskę


Z tego samozadowolenia po wystąpieniu w Bundestagu, gdy tłumaczył się ze zmiany decyzji wobec wysyłania czołgów na Ukrainę, kanclerza mogłyby wybić kolejne głosy, które przypominają, że zasługi w tej kwestii należą się przede wszystkim Polsce, która dużo wcześniej wspierała prośby Kijowa o dostawy czołgów i swoimi zabiegami dyplomatycznymi w ostatnim czasie doprowadziła Berlin do zmiany decyzji.


Niemcy nie zrobili tego bowiem gdyż chcieli, tylko dlatego, że zostali zmuszeni. Zostali przyparci do muru przez Polaków i inne kraje, które popierały tworzenie „koalicji czołgowej”, jak i przez USA.


Dlatego też  szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba napisał na Twitterze, że podczas rozmowy ze swoim polskim odpowiednikiem Zbigniewem Rauem podziękował „Polsce za to, że jako pierwsza publicznie potwierdziła dostarczenie Ukrainie czołgów Leopard”.


Również wiele zachodnich think thanków, jak i mediów podkreśliło – w tym, wypadku "New York Times" – że „Polska była głównym lobbystą, który próbował przekonać niechętny Berlin do wysłania niemieckich czołgów na Ukrainę i upoważnienia do tego innych krajów, a środek ciężkości Europy, od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji, przesuwa się na wschód kontynentu”.

Petrović: Macki Rosji sięgają coraz dalej. W planach realizacja scenariusza „donbaskiego” w Mołdawii

Rosja robi wszystko, by Zachód obawiał się, że wojna na Ukrainie może przenieść się poza jej granice. Stąd też wywoływanie przez Kreml kolejnych...

zobacz więcej

"Polska i kraje bałtyckie przeforsowały argument moralny, by poprzeć Ukrainę, wypełniając próżnię, jaka zaistniała na początku wojny, kiedy tradycyjni przywódcy europejscy, Francja i Niemcy, wydawali się sparaliżowani” – zaznaczył amerykański dziennik.


Z kolei portal niemieckiej telewizji ZDF ocenił, że rosyjski atak na Ukrainę zwiększył pewność siebie i prestiż Polski w polityce zagranicznej i zaznaczył, że przez dwa tygodnie to Polska wywierała - w związku z dostawą czołgów Leopard - szczególną presję na Niemcy.


Brytyjski "Economist" podkreślił przy tym, że decyzja Berlina o tym, że przekaże leopardy „zapadła za późno, źle wpłynęła na jedność Sojuszu i przedłużyła cierpienie Ukrainy”.


Widmo kolejnego ataku


Nadal nie wiadomo ile Ukraina ma czasu na to, by przygotować się do kolejnej rosyjskiej ofensywy. Jak wskazuje ukraiński wywiad i jego zachodnie odpowiedniki - jest go coraz mniej. Do ataku może dojść już w lutym bądź marcu, a Rosja przygotowuje nową mobilizację.


Nic nie wskazuje też na to, by Putin przejmował się kolejnymi potężnymi stratami w ludziach. W dalszym ciągu jego głównym celem jest podporządkowanie sobie Ukrainy. Rosyjskie społeczeństwo także pokornie znosi kolejną daninę z ludzi, którzy pójdą walczyć na froncie. Nie widać nadziei na to, że się zbuntuje, bądź, by jacyś oligarchowie zaryzykowali przejęcie władzy na Kremlu.


Czytaj także: Polska modernizuje armię. Opozycja zamiast o Rosji myśli o niemieckiej zbrojeniówce


To zaś powoduje, że bardzo realny wydaje się scenariusz, w którym wojna ta toczy się latami. Zarówno to, jak i zbliżająca się rosyjska ofensywa powodują, że niezwykle ważne jest, jak szybko państwom zachodnim uda się dostarczyć czołgi. 

Petrović: „Ruski mir” trzęsie się w posadach. Ofensywa Kremla zatrzymana, Ukraina kontratakuje

O tym, że rosyjska inwazja na Ukrainę nie przebiega tak, jak życzyłby sobie tego Kreml, wiemy od dawna. Moskwa stara się „urealniać” cele, ale jej...

zobacz więcej

Po czołgach samoloty?


Ambasador Ukrainy we Francji Wadym Omelczenko poinformował w rozmowie z telewizją BFM TV, że państwa zachodnie obiecały dostarczyć Ukrainie w sumie 321 czołgów. Wiadomo już, że Niemcy zobowiązały się do dostawy 14 Leopardów 2, tyle samo zapowiedziała Polska (która doda do tej liczby 60 polskich czołgów) i Wielka Brytania, która przekaże Challengery. USA poinformowały, że wyślą 31 czołgów Abrams. Jak zwracał uwagę Omelczenko, sprzęt ten będzie trafiał na Ukrainę w różnych przedziałach czasowych.


Czy liczby te są wystarczające? To się okaże już w najbliższym czasie, ale należy założyć, że Ukraina będzie potrzebować o wiele więcej czołgów, a wzywa również do dostarczania samolotów – których wysłanie przez państwa zachodnie stanowi do dziś tabu. Ale tabu coraz bardziej naruszane. Premier Mateusz Morawiecki już zapowiedział, że Polska popiera ukraińską prośbę w tej sprawie. Portal Politico poinformował zaś, że trwają już na ten temat dyskusje temat ten może pojawić się na kolejnym szczycie w Ramstein w przyszłym miesiącu.


Petar Petrović

Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej